Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


Floyd Mayweather i Conor McGregor powiedzą wszystko, byleby tylko sprzedać walkę za setki milionów dolarów. Pięściarski pojedynek króla boksu z największą gwiazdą MMA odbędzie się 26 sierpnia w Las Vegas.

Gdy dwa lata temu Manny Pacquiao trzymał się za obolały bark po najdroższym pojedynku w dziejach sportu, wydawało się, że to przygrywka do rewanżu z Floydem Mayweatherem. Ot, wmówi się ludziom, że Filipińczyk przez kontuzję nie był w stanie dorównać zwycięzcy i zrobi się drugą walkę, która może nie przyniesie kolejnych 623 milionów dolarów dochodu, ale jedną trzecią tej sumy na pewno.

Szybko jednak okazało się, że jest lepszy i łatwiejszy sposób, by wygenerować pół miliarda dolarów. Gdy na króla pay-per-view (grubo ponad milion zamówień każdej z czterech ostatnich gal z jego udziałem) wyrósł mistrz świata w mieszanych sztukach walki Conor McGregor, ktoś zorientował się, że Irlandczyk waży przecież tyle samo co Floyd – około 70 kilogramów... No i mamy walkę na zasadach boksu, która odbędzie się 26 sierpnia w Las Vegas.

Mayweather co prawda twierdził, że zakończył karierę po pojedynku z Andre Berto, 49. w karierze, ale od początku było wiadomo, że to bzdura. W walce o jubileuszowe zwycięstwo, dzięki któremu ma pobić mityczny rekord Rocky’ego Marciano (49–0), prostszego zadania dostać nie mógł. Najlepszy pięściarz XXI wieku (nie ma żadnego znaczenia, że dziś 40-letni), mistrz świata w pięciu kategoriach wagowych, zmierzy się z rywalem, którego umiejętności nie pozwoliłyby mu zostać mistrzem Polski amatorów. Owszem, McGregor mógłby nim być, ale gdyby od tego momentu zaczął trenować boks nieprzerwanie przez rok, a najlepiej dwa lata.

Pełna treść artykułu w "Przeglądzie Sportowym" >>