Choć jeszcze niedawno Witalij Kliczko deklarował, że zamierza wystartować w zapowiedzianych na 25 maja wyborach prezydenckich na Ukrainie, w sobotę oświadczył o zmianie decyzji. Były mistrz świata wagi ciężkiej federacji WBO (1999-2000) i WBC (2004-2005, 2008-2013) poparcia udzieli Petro Poroszence, sponsorowi Majdanu i jednemu z najbogatszych biznesmenów w kraju (jego majątek szacuje się na 1,4 - 1,7 mld dolarów).

- W ciągu ostatniego roku nalegałem na wyłonienie jednego kandydata opozycji. Powinna nim zostać osoba, która cieszy się największym poparciem obywateli. Jako jedynego kandydata sił demokratycznych proponuję poprzeć Petro Poroszenkę - oświadczył lider partii UDAR. Ostatnie sondaże wskazywały, że Poroszenko może liczyć nawet na 25-procentowe poparcie. Na Witalija chciało głosować 9 procent Ukraińców (według innych badań niespełna 15). Partię Regionów, ugrupowanie byłego prezydenta Wiktora Janukowycza, w wyborach ma reprezentować Mychajło Dobkin.

Kliczko i Poroszenko podpisali deklarację jedności, w ramach której biznesmen, z racji posiadania sieci fabryk słodyczy nazywany "królem czekolady", poprze byłego mistrza szermierki na pięści jako kandydata na mera Kijowa. Obaj planują też wspólne kampanie wyborcze do Rady Najwyższej oraz do samorządów lokalnych. Na własną rękę działa za to Julia Tymoszenko, która zapowiedziała udział w wyborach prezydenckich i aktualnie cieszy się 8-procentowym poparciem obywateli.

Decyzja 42-letniego Kliczki nie oznacza, że powinniśmy spodziewać się jego powrotu na ring. O wakujący pas WBC 10 maja powalczą Bermane Stiverne (23-1-1, 20 KO) i Chris Arreola (36-3, 31 KO).