- Zupełnie nie rozumiem czemu sędzia przerwał pojedynek, mogłem dalej walczyć - mówił ściekły na sędziego Joe Corteza James Kirkland (27-1, 24 KO), który minionej nocy doznał pierwszej porażki na zawodowych ringach. Amerykanin niespodziewanie został zastopowany już w pierwszej rundzie przez Nubiro Ishidę.
- Leżałem na deskach trzy razy, ale w Las Vegas nie obowiązuje zasada, że trzy nokdauny kończą walkę. Mogłem dalej się bić, mówiłem to sędziemu, ale on mnie nie słuchał - denerwował się pięściarz z Teksasu.
- Jestem naprawdę zły, to była duża pomyłka sędziego. To niewłaściwa decyzja. Ishida w ogóle nie ma siły w swoich ciosach, nie byłem mocno trafiony. To była bardzo zła decyzja - powtarzał Kirkland.