Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Uznawany przez wielu ekspertów za najlepszego dziś pięściarza na świecie, Manny Pacquiao (52-3-2, 38 KO), krytycznie odniósł się do postawy niektórych dziennikarzy, wzywających do bojkotu zaplanowanej na maj walki z Shanem Mosleyem (46-6-1, 39 KO). Idea organizacji pojedynku Filipińczyka z 39-letnim Amerykaninem wzbudziła sporo kontrowersji, zarówno wśród kibiców jak i żurnalistów zajmujących się tematyką bokserską.

- Nie ma łatwych walk. Za każdym razem, gdy wchodzę do ringu ryzykuję życiem i swoją przyszłością. Gdy walczyłem z Diazem, De La Hoyą, Hattonem, Cotto, Clotteyem czy Margarito, zawsze musiałem znaleźć jakiś sposób by zniwelować dzielącą nas różnicę w gabarytach. Mówienie, że pojedynek z każdym z tych zawodników nie był wart uwagi, zahacza o ignorancję. Jakim cudem walka może być łatwa, jeśli za każdym razem daję z siebie absolutnie wszystko? Nie jestem przecież Supermanem. Jeśli otrzymuje mocny cios, to udaję, że nic mi nie jest, by rywal nie dostrzegł mojej słabości. To rodzaj poświęcenia. Zabawne, że ci sami dziennikarze, którzy wzywają kibiców do bojkotu, praktycznie zawsze bardzo chętnie przychodzą na moje walki - powiedział Pacquiao.