Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Carl FrochByły mistrz świata WBC wagi super średniej Carl Froch (26-1, 20 KO) z dumą mówi o swoich polskich korzeniach, ale gdy tylko pojawiła się okazja do walki nad Wisłą, to w mgnieniu oka ją odrzucił. W rozmowie z ringpolska.pl Anglik opowiada o przygotowaniach do zaplanowanej na 2 października w Monako walki z Arthurem Abrahamem (31-1, 25 KO) oraz swoich powiązaniach z Polską.

- Twoi dziadkowie urodzili się w Polsce, czy jakiś sposób czujesz się Polakiem ?
Carl Froch:
Tak, polskie geny dają mi siłę. Mój dziadek jest z Krakowa, nazywa się Wojciech Froch, moja babcia ma na imię Aleksandra. Myślę, że moja siła ciosu jest związana właśnie z polskim pochodzeniem moich dziadków, którzy przenieśli się na Wyspy w czasie wojny.

- Byłeś kiedyś w Polsce ?
CF:
Tak, byłem w Warszawie, walczyłem z Pawłem Kakietkiem. Pokonałem go bez problemów, ale sędziowie dali mu zwycięstwo. W amatorskim boksie podejmuje się wiele politycznych decyzji. Oprócz tego walczyłem też z Albertem Rybackim, bardzo miły i uprzejmy facet. W ringu był twardy, ale zmusiłem go do poddania się. Był twardy, ale brakowało mu doświadczenia.

- Rozpocząłeś już przygotowania do walki z Abrahamem ?
CF:
Szczerze mówiąc dopiero zacząłem, cały cykl potrwa dziesięć tygodni i zrobię wszystko, żeby utrzymać się w turnieju "Super Six".

- Słyszałeś, że była propozycja, aby ta walka odbyła się w Warszawie ?
CF:
Słyszałem o tym od mojego menadżera, ale nie byłem specjalnym zwolennikiem tej opcji. Ludzie z Anglii musieliby tam się jakoś przedostać, a poza tym chyba nie mam zbyt licznej rzeszy fanów w Warszawie, więc nie chciałem, żeby tam się odbyła walka. Mam polskie korzenie, ale zdecydowanie bardziej chciałbym, żeby ten pojedynek miał miejsce w Nottingham. Monako to też niezłe miejsce.

- Dlaczego byłeś tak przeciwny walce w Niemczech ?
CF:
Ponieważ Sauerland to łapówkarz i walcząc w Niemczech z jego pięściarzem nie masz szans na wygraną. Oni ustawiają sędziów i to jest niesprawiedliwe. Dlatego właśnie nie chciałem jechać tam, nigdy w moim życiu nie zgodzę się na walkę w Niemczech.

- Jeszcze kilka lat temu wielokrotnie źle wypowiadałeś się o Joe Calzaghe, dzisiaj widziałem was razem i nie wyglądaliście na nieprzyjaciół ?
CF:
To prawda, odbyliśmy przyjemną rozmowę. Okazał się bardzo uprzejmy, zapytał jak się miewa mój niedawno urodzony synek i życzył mi powodzenia w przyszłości. Powiedział, że w jego ocenie wygrałem z Kesslerem i myśli, że wygram Abrahamem. Jedyny problem jaki miałem z Calzghe, to bardzo chciałem z nim walki. To byłaby wielka walka na Wyspach i nie chodziło mi o sprawy osobiste, po prostu chciałem z nim walczyć.

- Ty też uważasz, że wygrałeś z Kesslerem ?
CF:
Oczywiście, to była dosyć wyrównana walka, wynik mógł iść w obie strony, ale myślę, że jako mistrz świata to mi należało się zwycięstwo. Trzeba jednak pamiętać, że to było w Danii przeciwko zawodnikowi Sauerlanda. Na kartach sędziowskich wygrałem jedną rundę na pierwszych dziesięć więc jak mam nie mówić, że Sauerland jest skorumpowany.

- Jakim wynikiem skończy się Twoja walka z Abrahamem ?
CF:
Chciałbym wygrać przez nokaut, ale mogę też zwyciężyć decyzją sędziów bo on nie będzie w stanie mnie trafić. Jestem zbyt duży i silny. Zrobię z nim dokładnie to samo co zrobił Dirrell. W moim przypadku zakończenie walki będzie jednak trochę bardziej efektowne. Abraham miał tylko dwie walki z wadze super średniej i wygrał jedną z wypalonym Jermainem Taylorem. Dirrell lał go jak chciał przez dziewięć rund. Abraham nie będzie wygrywał rund stojąc za podwójną gardą i przyjmując ciosy. Może tak zrobić jeśli walczy w Niemczech i ma za sobą Sauerlanda, ale nie jeśli walczy za granicą.