Jason Robinson (19-6, 11 KO), ostatni przeciwnik Krzysztofa Włodarczyka (44-2-1, 32 KO) w walce o tytuł mistrza świata WBC wagi junior ciężkiej właśnie wrócił do Chicago po trzytygodniowych treningach z bohaterem sporej, europejskiego formatu, kontrowersji - Marco Huckiem (31-1, 23 KO). Robinson, który przegrał z "Diablo" walkę o pas po dwunastu rundach wyrównanej walki, mówi o przygotowaniach z Huckiem, ocenia jego walkę z Denisem Liebiediewem (21-1, 16 KO) oraz zastanawia się, czy zawalczy jeszcze w Polsce...
- Święta mogłeś spędzić w rodzinnym Chicago...
Jason Robinson: W Berlinie, gdzie trenowałem z Huckiem było w porządku, ale co dom to dom, wiadomo. Trzy tygodnie za granicą zupełnie wystarczy, choć muszę powiedzieć, że wszyscy z obozu Sauerlanda, który zaprosił mnie na sparingi z Huckiem przed walką z Liebiediewem byli wobec mnie bardzo w porządku.
- Jak wypadły treningi z mistrzem świata WBO? Masz wyjątkową pozycje do oceny najlepszych pięściarzy tej kategorii wagowej, bo walczyłeś z Włodarczykiem, sparowałeś z Huckiem, a na obozie w Berlinie podpatrywałeś Hernandeza...
JR: Na pewno nie dałem się zmieść z ringu, choć parę razy Huck chciał to zrobić. Pod koniec było już tak, że szedł na całego, taką mieliśmy umowę, ale ja dawałem sobię radę. Siłę ciosu w prawej ręce ma naprawdę i trzeba uważać, żeby się nie nadziać. Ta różnica, którą zauważyłem, to ogólna sprawność, elastyczność, którą ma bardzo niewielu pięściarzy z Europy. Tego potrzeba Huckowi, w tym na pewno mi ustępował. Hernandez to dobry bokser, z niezłą mieszanką siły i techniki. Z każdym łatwo się dogadałem, cały obóz był bardzo przyjacielski...
JR: Sparing to coś innego niż walka, żeden mnie bezpośrednio nie trafił, ale chyba Huck ma ten cios bardziej zaskakujący, a Diablo może jest silniejszy.
- Czy oglądałeś już walkę Huck - Liebiediew? Była kontrowersja czy nie była?
JR: Wiedziałem, że mnie o to zapytasz, więc obejrzałem. Czytałem wcześniej kilka wypowiedzi i szczerze mówiąc, jako bokser rozumiem racje jednego i drugiego, a nawet sędziów, którzy punktowali walkę. Ich zadaniem jest ocena na podstawie trzech kryteriów: kto kontroluje to, co dzieje się na ringu, kto zadaje mocniejsze ciosy i kto trafia je czyściej. To trzy punktowe przykazania każdego sędziego. Patrząc na to, co działo się na ringu widziałem, że Marco walczył ostrożniej niż to, co trenowaliśmy w Berlinie. Ja miałem na sparingach symulować Liebiediewa, iść do przodu, wywierać presję i zadawać dużo ciosów, kombinacji. Liebiediew podczas walki to robił, ale moim zdaniem za mało tej presji kończylo się celnymi kombinacjami, takimi, które łatwo punktować. Szczególnie pod koniec rund, i w dwóch ostatnich, Rosjanin mógł zrobić więcej. Nie wiem czy będzie rewanż, ale jakby był, to chciałbym go zobaczyć. Pewnie nie skończyłby się na punkty.
- Twoja opinia o niepisanej teorii, że "z mistrzem trzeba zdecydowanie wygrać"?
JR: Nie znoszę tego, to gówniana zasada, ale w niczym nie zmienia faktu, że tak zwykle jest. To są zawsze układy i układziki, wiadomo, że mistrz ma już wiele rzeczy poukładne także marketingowo i trudno to zmieniać. Powinno się liczyć w trakcie walki tylko to, co się pokazuje w ringu, bo inaczej możnaby rozdawać tytuły za zasługi, bez wychodzenia na ring. Nie wiem czy tutaj do końca tak było.
- Co dalej z twoją karierą?
JR: Na początku roku ma się kilka spraw wyjaśnić co dla mnie jest o tyle ważne, że być może 2011 rok będzie ostatnim w mojej karierze. Dla mnie każda walka byłaby z gatunku "teraz albo nigdy", z dodatkową motywacją. Może w Polsce? Chyba nie pokazałem się ze złej strony walcząc z "Diablo"? Muszę spróbować wejść do rankingów, ale do tego potrzeba układów. To już nie moja specjalność. Przy okazji naszej rozmowy - podziękuje w moim imieniu polskim kibicom. Byli doskonali.
Rozmawiał: Przemek Garczarczyk
Po berlińskim treningu, stoją od prawej: Marco Huck, Jason Robinson, Yoan Pablo Hernandez i Michael Simms.{jcomments on}