Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Resocjalizacja poprzez boks? Dzisiaj nazywany "Supermanem" przed laty był koszmarem kobiet. Gdy trafił do więzienia za szereg przestępstw – w tym czerpanie korzyści majątkowych z nierządu – obiecał sobie, że za kraty już nie wróci. Mistrz świata WBC Adonis Stevenson słowa dotrzymał, a dzisiaj postrzegany jest jako artysta nokautu z lewą ręką mocną jak odbezpieczony granat. W sobotnią noc na jego drodze stanie protegowany Floyda Mayweathera, Badou Jack. Transmisja ekscytującej walki od 3:25 w TVP 1, Sport.tvp.pl i aplikacji mobilnej, a od 4:00 równolegle w TVP Sport.

Stevenson został mistrzem świata World Boxing Council w 2013 roku, nokautując w zaledwie 72. sekundy Chada Dawsona. Ośmiokrotnie bronił pasa (dwukrotnie pokonał Andrzeja Fonfarę – przyp. red.), a w sobotnią noc czeka na niego kolejne wyzwanie, czyli starcie z byłym czempionem dwóch kategorii wagowych. W ringu niemal zawsze gwarantuje fajerwerki, ale poza linami wcale nie porywa tłumów. Wielu Kanadyjczyków nie może bowiem wybaczyć mu kryminalnej przeszłości.

Czempion wychowywał się w trudnych warunkach w Haiti. Gdy miał 14 lat wkroczył do gangu, właściwie żył na ulicy. Działalność przestępcza stała się jego sposobem na życie. Kilka lat później wraz z towarzyszami otworzyli agencję towarzyszką. Zmuszali kobiety do nierządu, stosując przemoc fizyczną i psychiczną. Kobieta, którą zaangażował w ten proceder, była w nim zakochana, za późno zorientowała się, w co się wplątała.

W kilka miesięcy Stevenson miał zarobić ponad 40 tysięcy dolarów i nie zamierzał rezygnować z dochodu. Kobiety chciały wyrwać się z objęć mafii w sposób bezpardonowy, planując zabójstwo swoich oprawców. Ostatecznie bandyci wpadli w końcu w ręce policji.

Wymiar sprawiedliwości rozpoczął sądzenie grupy przestępczej. Pięściarz tłumaczył, że przygotowuje się do startu na igrzyskach olimpijskich i wyrok więzienia definitywnie może zakończyć karierę. Linia obrony była jednak nieszczególnie mocna, biorąc pod uwagę, że w areszcie wdał się w krwawą bijatykę i poturbował jednego ze współwięźniów. Brutalny atak o mały włos nie skończył się tragedią, a samą bójkę początkowo rozpatrywano jako "usiłowanie zabójstwa". Kategorię czynu zmieniono, ale końcowy efekt był taki, że Stevenson został skazany na cztery lata więzienia. Zakład karny opuścił po 20 miesiącach, na wolność wyszedł w 2000 roku. Zapewnia, że nie wymazał z pamięci tamtych doświadczeń, ale w wywiadach niechętnie o tym wspomina.

Pełna treść artykułu na Sport.tvp.pl >>