Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


29 sierpnia 2004, finał turnieju olimpijskiego w kategorii lekkiej. Z jednej strony 18-letni Brytyjczyk pakistańskiego pochodzenia – Amir Khan. Z Drugiej żywa legenda boksu amatorskiego – Mario Kindelan, uważany za jednego z najlepszych, a także za jednego z najładniej walczących pięściarzy amatorskich w historii. Oglądając boks Kindelana każdy zrozumie, dlaczego nazywa się ten sport szermierką na pięści i skąd wzięło się amerykańskie określenie - ”Sweet science”. Kindelan robił w ringu wszystko z ogromną lekkością i płynnością, nie wykonywał żadnych zbędnych ruchów. Obserwując go, boks wydawał się być po prostu łatwym sportem.

Kibice pięściarstwa znali klasę Kindelana, byli przyzwyczajeni do tego, że prezentuje taki boks, ale dla wielu z nich zaskoczeniem była postawa 18-letniego Khana, który pokazał w tym finale, że potrafi boksować równie pięknie i niemal tak samo skutecznie. Zabrakło doświadczenia i Khan ostatecznie przegrał z Kindelanem na punkty 22 do 30. Nikt nie miał jednak wątpliwości, że w tym turnieju objawił się kolejny wielki bokserski talent.

Kindelan nigdy nie przeszedł na zawodowstwo. Część kibiców bardzo tego żałowała spodziewając się po Kubańczyku wielkich sukcesów także jako ”profi”. Nie brakowało jednak opinii, że Kindelan był po prostu stworzony do boksu amatorskiego. Jego atuty – bajeczna technika, piekielna szybkość pozwoliły mu osiągnąć wszystko, co było do osiągnięcia w boksie amatorskim, ale niekoniecznie musiałoby to wystarczyć na równie wielkie osiągnięcia w boksie zawodowym, gdzie pięściarze nie są chronieni kaskiem, gdzie często bardziej niż szybkość, technika, umiejętności liczą się charakter, odporność, wytrzymałość, kondycja. Kindelan jednak z boksem zawodowym nie miał nic wspólnego i dziś możemy tylko przypuszczać jak mogłaby się potoczyć jego kariera na zawodowych ringach.

Inaczej jest w przypadku Khana, który w 2005 roku podpisał zawodowy kontrakt. Brytyjczyk podobnie jak Kindelan jest podejrzewany o to, że ma znakomite predyspozycje do boksu amatorskiego, natomiast w boksie zawodowym może nie osiągnąć sukcesów na miarę swojego wielkiego talentu. Wątpliwości te nasiliły się w 2008 roku, kiedy Khan został brutalnie znokautowany w pierwszej rundzie przez "boksersko ograniczonego" Breidisa Prescotta. Słaba odporność na ciosy Khana nie była żadną niewiadomą, ale dopiero wtedy zaczęto się poważnie zastanawiać czy ta ”pięta Achillesowa” nie przekreśli szans na wielkie laury na zawodowych ringach i czy przypadkiem Khan nie jest bokserskim mistrzem tylko w wersji ”light contact” – w wersji amatorskiej.

Od tamtego czasu Brytyjczyk rozpoczął współpracę ze słynnym Freddie Roachem, wywalczył tytuł mistrza świata kategorii lekko półśredniej, odniósł wartościowe zwycięstwa nad Alexandrem Kotelnikiem i nad Paulie Malignaggim. Jednak dopiero dzisiaj przejdzie prawdziwy test.

Jego rywalem będzie Marcos Rene Maidana, pięściarz o atutach z przeciwnego bieguna bokserskiego rzemiosła. Rywal niezwykle twardy i waleczny, o mocnym uderzeniu, świetnej kondycji, wyprowadzający ogromne ilości ciosów. Maidana narzuca wysokie tempo walki i cały czas atakuje. Pójście na wymianę z Argentyńczykiem kończy się tak jak kopanie się z koniem, o czym boleśnie przekonał się inny bardzo utalentowany pięściarz – Victor Ortiz. Maidana jest niebezpieczny przez pełne 12 rund i w tej walce jeden cios może odwrócić losy pojedynku. Można powiedzieć, że atuty Maidany są tym, czym boks zawodowy różni się od boksu amatorskiego i właśnie dlatego ten pojedynek będzie chwilą prawdy dla Amira Khana jako boksera zawodowego.

Najbardziej prawdopodobne wydają się dwa rozstrzygnięcia – zwycięstwo Khana na punkty i zwycięstwo Maidany przed czasem. Ja spodziewam się tego pierwszego. Khan ma bardzo dużą przewagę nad Argentyńczykiem pod względem umiejętności bokserskich. Jest zdecydowanie szybszy, jest lepszy technicznie, ma większy repertuar ciosów, lepszą pracę nóg, jest lepszy w defensywie, a przy tym jest wyraźnie wyższy i ma większy zasiąg ramion. Nie wydaje mi się, żeby Maidana był w stanie zneutralizować tak duże różnice umiejętności swoją ”fizycznością”.

Od czasu rozpoczęcia współpracy z Freddie Roachem Khan nauczył się także lepiej wykorzystywać swoje atuty i neutralizować swoje słabsze punkty. Walczy zdecydowanie ostrożniej i bardziej uważnie w defensywie. Przypomina to trochę przemiany Lennoxa Lewisa i Władimira Kliczko po rozpoczęciu współpracy z Emmanuelem Stewardem – jego boks stracił na efektowności, ale jest cały czas efektywny, a przy tym bezpieczny.

Jeżeli Khan tylko zachowa pełną koncentrację przez całą walkę to pokona Maidanę wysoko na punkty. Jeden błąd, chwila nieuwagi może go jednak kosztować w tej walce zwycięstwo. Przy ilości ciosów wyprowadzanych przez Argentyńczyka, realizacja planu uniknięcia jakiegokolwiek mocnego, czystego ciosu na szczękę, będzie zadaniem bardzo trudnym, ale wykonalnym i myślę, że Khanowi uda się ten plan zrealizować.

Gdybym miał napisać scenariusz, w którym tą walkę wygrywa Maidana, to odwołałbym się do pojedynku Meldricka Taylora z Julio Cesarem Chavezem. Szybszy i lepszy technicznie Taylor dominował w ringu niemal przez całą walkę, ale w końcowych rundach do głosu zaczął dochodzić wywierający ciągła presję Chavez. Słabnący w oczach Taylor został znokautowany w ostatnich sekundach tego pojedynku. Takie rozwiązanie wydaje mi się jednak zdecydowanie mniej prawdopodobne.

Niestety jeżeli walka potoczy się tak jak się tego spodziewam, to nie zobaczymy wielkich fajerwerków, a jedynie techniczny, bardzo bezpieczny boks Khana i bezradność oraz frustrację Maidany, co może być dla wielu kibiców boksu sporym rozczarowaniem.