Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Zbliżający się - wstępny termin to 14 marca - początek procesu pomiędzy Golden Boy Promotions, zarzucającemu Alowi Haymonowi próbę monopolizacji gali pięściarskich w USA. Dokumenty ujawnione w postępowaniu przedprocesowym, pokazują między innymi od kulis działalność firmy promotorskiej Golden Boy Promotions. Firmy, która patrząc na dochody, tak naprawdę powinna się nazywać Canelo Alvarez. Zarobki pięściarza z Meksyku stanowią szokujące... 94 procent przychodów całej firmy.

O finansach Ala Haymona napędzających Premier Boxing Champions pisano już wielokrotnie, tym razem mamy rzadką okazję zajrzeć w rozliczenia firmy Złotego Chłopca, Oscara De La Hoyi. Oto najciekawsze fragmenty tekstu opublikowanego przez Paula Gifta:

Zmiana warty
W styczniu 2015 roku, jako część ugody zawartej pomiędzy Golden Boy Promotions (GBP) i Haymonem, dotyczącej odejścia z GBP byłego szefa firmy, Richarda Schaeffera, Haymon zapłacił 10,5 mln dolarów za prawa reprezentowania 18 pięściarzy, w tym takich sław jak Deontay Wilder, Keith Thurman, Erislandy Lara, Daniel Jacobs, Shawn Porter, Aber Mares, Andre Berto, Robert Guerrero, Marcos Maidana czy Adrien Broner.

Nie ma Floyda, nie ma kasy?
Podsumowując przychody Golden Boy Promotions, analityk Gene Deetz podsumowuje straty związane - jego zdaniem - z działalnością Premier Boxing Champions. W 2014 roku, przychody Golden Boy Promotions wyniosły (po odliczeniu gaż pięściarzy oraz wydatków dodatkowych) 8 mln 829 tys dolarów, by w pierwszych sześciu miesiącach 2016 roku wynosić "zaledwie" 2,8 mln. Według Haymona (który chce wykluczenia Deetza z listy ekspertów) wspomniane obliczenia zrzucające całą winę na Premier Boxing Champions są błędne. Trudno odmówić Haymonowi racji, skoro dane nie zawierają tak kluczowej informacji jak fakt, iż w 2015 roku pięściarzem GBP nie był już przynoszący olbrzymie dochody... Floyd Mayweather Jr.

Dużo pięściarzy, małe dochody
Już w 2014 roku, Canelo Alvarez był dla Oscara De La Hoyi prawdziwą żyłą złota, przynosząc firmie (po odliczeniu jego gaży oraz wydatków związanych z organizacją gal) nieco ponad trzy miliony dolarów. W 2015 roku było to już 4,4 mln. By zdać sobie sprawę ze znaczenia Canelo dla GBP trzeba wiedzieć, iż drugi na liście przynoszących firmie największe dochody w 2015 roku (Louis Ortiz) zarobił dla Oscara... 307 tysięcy. Z podanych informacji wynika, iż tylko 13 ze 155 pięściarzy (zaledwie 8,4 procenta!) walczących pod banderą Golden Boy Promotions przyniosło firmie zyski. W pierwszej połowie 2016 roku, Canelo zarobił dla GBP 2,9 mln dolarów, a Amir Khan niespełna 450 tysięcy. Informacja związana z przychodem z walki Canelo - Khan (27,7 mln) ostatecznie udowadnia, iż podana przez GBP liczba sprzedanych PPV (600 tys.) nie była prawdziwa, będąc w rzeczywistości o przynajmniej 150 tysięcy niższa.

Canelo = kura znosząca złote jajka
Najbardziej szokujące dane z raportu Paula Gifta dotyczą znaczenia Canelo Alvareza dla istnienia Golden Boy Promotions. Od czasu jak z firmą rozstał się Floyd Mayweather Jr, walki Alvareza były odpowiedzialne za PONAD 94 PROCENT przychodów GBP. I jeszcze ktoś się dziwi, dlaczego Oscar De La Hoya wolał w 2016 roku oddać pas WBC Gołowkinowi niż wypuścić swojego pięściarza na walkę z GGG?