Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

W piątek władze World Boxing Association zarządziły walkę o bezdyskusyjne mistrzostwo świata wagi super średniej pomiędzy "super czempionem" Andre Wardem (27-0, 14 KO) i posiadaczem tytułu "zwykłego" Carlem Frochem (33-2, 24 KO). Na razie nie wiadomo, kiedy mogłoby dojść do pojedynku. Pewne jest natomiast, że obaj pięściarze chcieliby zaboksować na własnym terenie.

- Już walczyłem z Wardem w USA, teraz jest dobra okazja, by zaboksować u mnie - stwierdził Brytyjczyk. - By być prawdziwym mistrzem, musisz boksować także na wyjeździe. Wardowi powinno się zabrać to poczucie komfortu. Przekona się, że ze mnie jest teraz inne zwierzę niż podczas pierwszej walki. Pokonanie Warda w Nottingham to byłby wspaniały koniec mojej kariery.

Słowa Frocha szybko doczekały się komentarza ze strony "S.O.G". - Wygląda na to, że Froch nagle sobie o mnie przypomniał. Dobrze wiedzieć. Staruszek jeszcze się rusza. Froch mógł mieć tę walkę kilka lat temu, ale trzeba było nakazu WBA, żeby podjął wyzwanie. Jeśli do tego pojedynku dojdzie, to na pewno Froch nie będzie dyktował warunków. Musiał chyba na głowę upaść - napisał na Twitterza Amerykanin.

Andre Ward i Carl Froch po raz pierwszy mieli okazję spotkać się w ringu przy okazji turnieju "Super Six" w 2011 roku. Wyraźnie na punkty zwyciężył wówczas Amerykanin.