Steve Cunningham (28-6, 13 KO) choć przez wiele lat boksował na światowym poziomie i sięgnął nawet po mistrzowski pas federacji IBF, nigdy nie był faworytem rodzimych stacji telewizyjnych i większość najważniejszych walk w swojej koronnej kategorii - junior ciężkiej - toczyć musiał w Europie. Los 38-letniego filadelfijczyka odmieni się w końcu 14 marca, gdy na transmitowanej przez HBO gali w Quebecu skrzyżuje rękawice z Wiaczesławem Głazkowem (19-0-1, 12 KO) w pojedynku o pierwszą pozycję rankingu IBF wagi ciężkiej. 

- Wreszcie jestem na HBO! - cieszy się Cunningham. - Walczę od 14 lat i już zwątpiłem w to, że wystąpię kiedyś na HBO albo Showtime... Teraz nabrałem wiatru w żagle, jestem podekscytowany i szczęśliwy, że w końcu dostałem się na HBO.

Głazkow, który  w marcu ubiegłego roku pokonał na punkty Tomasza Adamka, zna historię rywala i znakomicie zdaje sobie sprawę, jak zdeterminowany przystąpi on do marcowego eliminatora. - Cunningham to wspaniały pięściarz, a to będzie jego ostatnia szansa. Chcę pokazać, że jestem lepszy od niego - deklaruje niezwyciężony Ukrainiec. 

Głazkow od czasu wygranej nad "Góralem" dwukrotnie wychodził do ringu, pokonując Derrica Rossy'ego i Darnella Wilsona. Cunningham w 2014 roku zaliczył dwa zwycięstwa - nad Amir Mansourem i Natu Visinią.