Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

- Robiłem 1000 pompek na kubkach, na taboretach. Koleżka, co ważył ponad 100 kg siadał, to się go podnosiło. Wody nalewałem do torby foliowej i ćwiczyłem jak hantlami - mówi w wywiadzie dla "Gazety" i Sport.pl Artur Szpilka.

Artur Szpilka uznawany w środowisku za największy talent w polskim boksie, wyszedł po półtora roku z więzienia. Dostał wyrok za udział w bójce pod dyskoteką w Wiśniowej, nieopodal rodzinnej Wieliczki. Przez prawie trzy lata między bójką a zatrzymaniem przez policją w przeddzień pojedynku z Wojciechem Bartnikiem (planowanej podczas starcia Andrzeja Gołoty i Tomasza Adamka) stoczył pięć zwycięskich walk w kategorii do 91 kg. Teraz ma 22 lata, 125 kg i marzenia o podboju wagi ciężkiej. Karę odbywał w zakładzie karnym o zaostrzonym rygorze w Tarnowie.

- W Tarnowie dzień spędza się w celi, jest tylko godzina spaceru. Ja biegałem. To był typowy spacerniak, 50 na 50, kółko sto metrów może. Biegałem całą godzinę. Kółek nie liczyłem, w głowie się kręciło. Ćwiczyłem każdego dnia coś innego: barki, klatkę, nogi - pompkami, stójkami, przysiadami. Wychodziło po 1000 pompek na kubkach, na taboretach. Kolega, co ważył ponad 100 kg siadał, to się go podnosiło. Wody nalewałem do torby foliowej i ćwiczyłem jak hantlami- mówi Szpilka w wywiadzie dla "Gazety" i Sport.pl

- W celi byłem z kolegami, którzy trenowali ze mną, uczyłem ich boksu. Cela wąska, ale jak złożyliśmy łóżka, to miejsce się robiło. Nauczyłem chłopaków boksować. Jeden koleżka - ma jeszcze dwa lata - już całkiem jest dobry i da sobie beze mnie radę. Większości życie się źle poukładało, ale ci właśnie maja najlepszy talent do boksu - dodaje Szpilka.