Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


Artura Szpilka (24-4, 16 KO) potwierdził w rozmowie z TVP Sport, że rozpoczął już treningi z nowym szkoleniowcem Andrzejem Liczikiem. "Szpila" na ring powróci najprawdopodobniej rewanżem z Sergiejem Radczenko (7-6, 2 KO), z którym po kontrowersyjnej decyzji sędziów wygrał na punktu 7 marca.

Na świecie panuje pandemia koronawirusa. Artur, jak radzisz sobie w tym trudnym czasie?
Artur Szpilka: Nie jest łatwo. Wszystkie siłownie są zamknięte, trzeba organizować sobie czas tak, by móc cokolwiek potrenować. Trenujemy z trenerem Andrzejem Liczikiem w większym pokoju, a jak jest cieplej to na polu. Każdy trener ma nową optykę na boks, ja wróciłem do początku. Nie ułatwia mi to w żaden sposób zadania, ale podejrzewam, że cały świat bokserski jest w takiej samej sytuacji. Sami widzicie, co się dzieje w normalnym życie, a co dopiero w sporcie…

Dlaczego wybrałeś na nowego trenera Andrzeja Liczika? Skąd ten pomysł? Powiedziałeś, że zaczynasz od początku, czyli począwszy od ustawienia w ringu?
Każdy trener ma inny pomysł na boks. Wróciliśmy do podstaw, do pomysłu na lewy prosty, prawy prosty. Nie chcę mówić za dużo. Dlaczego Andrzej Liczik? Pamiętam, jak Michał Cieślak przechodził do trenera Andrzeja, a my razem sparowaliśmy i widziałem zdecydowany rozwój w jego boksie. Najważniejsza była dla mnie jednak komunikacja, trener mówiący po polsku. W ringu, gdy są emocje, a nie wszystko układa się po twojej myśli, to czasami trzeba, brzydko mówiąc, by trener powiedział ci: "K***, co ty robisz!? Podnieś ręce, idź na niego!". Proste polskie powiedzenie i uważam, że to był strzał w dziesiątkę (…). Nie zapomnę nigdy, jak w walce z Mariuszem Wachem coś nie zagrało, opuściłem ręce i przyjąłem dwa-trzy ciosy. Trener Andrzej Gmitruk w narożniku przyszedł i powiedział z emocjami "Co ty robisz!?". I to do mnie dotarło, gdy ktoś próbuje cię otrząsnąć. Ja jestem prostym chłopakiem i potrzebuję prostych podpowiedzi.

Cała rozmowa z Arturem Szpilką na sport.tvp.pl >>