Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

 

– Musiałem ponad dziesięć lat czekać, żeby znów poczuć się szybki. Gdy zbijasz wagę, to czujesz, że trenujesz sport. Gdy walczyłem w kategorii ciężkiej, jadłem co chciałem i nie do końca to odczuwałem – mówi Artur Szpilka w rozmowie z PoGongu. W sobotę po ponad dziesięciu latach wraca do kategorii cruiser. Jego rywalem będzie Siergiej Radczenko.

Były chwile zwątpienia przy zbijaniu wagi?
Artur Szpilka: Oczywiście, że tak. Najtrudniejszą walkę toczę sam ze sobą. Ci, którzy mnie znają, wiedzą, jakim jestem żarłokiem. Potrafiłem zjeść kilogramowego burgera. Znajomi nie mogli w to uwierzyć. Zbijanie wagi to jest ciężka robota. Na szczęście pracuję z Jackiem Feldmanem, który co do grama rozpisał mi posiłki.

Jak się czujesz w ringu z nową wagą?
Odpukać, dobrze. Kilka tygodni temu razem z Kamilem Bodziochem zrobiliśmy próbną wagę. Nie było skutków ubocznych. Sparowaliśmy i wszystko było ok. Wiem, jak to wygląda. Teraz widzę, co zaprzepaściłem przez obżarstwo. Straciłem motorykę, szybkość i zwinność. Czyli swoje największe zalety. W tej wadze jestem głodny. Nie tylko w brzuchu, ale też głodny sukcesów.

Kto przekonał cię do zmiany kategorii wagowej?
Nikt. To była moja decyzja. To nie jest tak, że ktoś może mnie do czegoś namówić. Andrzej Wasilewski mówił, że fajnie byłoby, gdybym zmienił kategorię wagową, ale to było tylko gadanie. Nie było z jego strony żadnej motywacji. Prawie każdy mnie zniechęcał przed zbijaniem wagi. Dopiero później, gdy zobaczyli moje zaangażowanie, pchali mnie w górę. Ludzie zawsze będą negować pomysły, które im się nie podobają. Ale trzeba mieć swój rozum. Nie lubię chodzić za tłumem. Wybieram swoje ścieżki.

Oprócz wagi coś jeszcze zmieniło się u Ciebie w ostatnim czasie?
Zmieniło się przede wszystkim myślenie. Kiedyś wierzyłem w inne ideały. Patrzę na to, co się dzieje na świecie i dochodzę do wniosku, że dzisiaj dla człowieka najważniejszą wartością jest pieniądz. Słowo się nie liczy. Kiedyś dałeś słowo i to było ważne. Dzisiaj wiele rzeczy jest chorych. Na wiele spraw zmieniłem spojrzenie. Cieszę się, że dojrzewam jako człowiek. Myślałem, że wszystko wiem najlepiej, ale życie to zweryfikowało. Cały czas uczę się czegoś nowego.

Zaczynasz z czystą kartą?
W tej kategorii byłem niepokonany. Czysta karta? Nie patrzę tak na to. Każda porażka życiowa czy sportowa do czegoś nas prowadzi. Jakieś wnioski wyciągnąłem. Chciałbym mniej mówić, a więcej robić. Na pewno mam dużo zalet i w tej wadze chciałbym je pokazać. Ale nie chcę o tym gadać. Zobaczycie 7 marca.

Pełna treść artykułu na Pogongu.pl >>