Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


 

Ma za sobą pojedynki w Barclays Center, w Madison Square Garden i w 02 Arenie. Jedna z tych konfrontacji była walką o mistrzostwo świata. Teraz Artur Szpilka wejdzie do ringu w Sosnowcu. W lipcu został znokautowany przez Derecka Chisorę i teraz musi reaktywować karierę.

Po porażce z Brytyjczykiem Szpilka przeżywał trudne chwile. – Nikt nie wie, jaki to jest ból psychiczny, gdy walczysz sam ze sobą – mówił w rozmowie z ringpolska.pl. Na salę treningową wrócił po kilku tygodniach od porażki w Londynie. Nie był w najlepszej dyspozycji, gdy pojechał na obóz do trenera Romana Anuczina. – Byłem po dwóch miesiącach obżarstwa, to była tragedia. W tak słabej formie fizycznej jeszcze nie byłem – relacjonował. Podczas treningów w Hiszpanii zgubił kilkanaście kilogramów. W Sosnowcu będzie się bił z Fabio Tuiachem. Nie oszukujmy się, to jest rywal na przetarcie. W teorii nie powinien stanowić dla Szpilki zagrożenia.

W karierze Artura Szpilki często występują zakręty i turbulencje. Te zawirowania wynikają z różnych przyczyn: braku chłodnej głowy w ringu, zbyt dużej pewności siebie i lekceważenia rywala, ale też z nieunikania trudnych wyzwań.

Szpilka w małe turbulencje wpadł już lata temu w walce Davidem Saulsberry’m, gdy w oparł się o liny i wdał się w bójkę z tłustym Amerykaninem. Efekt? Był liczony w pierwszej rundzie. W tym przypadku zabrakło chłodnej głowy. O wiele większe turbulencje były w walkach z Mike’em Mollo. Szpilka w obu starciach z Amerykaninem padał na matę po mocnych ciosach, ale podnosił się i wygrywał. W tym przypadku brak chłodnej głowy też miał znaczenie.

Pełna treść artykułu na blogu "Po Gongu" >>