Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


Po kilkumiesięcznej przerwie na ring wraca Artur Szpilka (20-3, 15 KO), który podczas Narodowej Gali Boksu będzie walczył z Dominickiem Guinnem (35-11-1, 24 KO). Po porażce z Adamem Kownackim kariera Szpilki znalazła się na dużym zakręcie. - Był taki moment, że zaczynałem się już obawiać, czy kariera Artura w ogóle się nie zakończy - mówi Andrzej Wasilewski.

W którym miejscu znajduje się dzisiaj kariera Artur Szpilki?
Andrzej Wasilewski: Tego nikt nie wie. Myślę, że sam Artur zadaje sobie to pytanie. On wraca na ring po długiej przerwie, po dwóch porażkach przez nokaut, z nowym trenerem i z jeszcze większą werwą i temperamentem. Pamiętajmy, że jest to powrót na ogromnej imprezie na Stadionie Narodowym. Dlatego najbliższa walka jest tak szalenie ważna dla jego kariery.

Czy dla niego konfrontacja z Dominickiem Guinnem ma status: być albo nie być?
Gdyby Artur tę walkę, nie daj Boże, przegrał w sposób sportowy, to chyba rzeczywiście musiałby pomyśleć o zmianie dyscypliny na inną, albo poszukać sobie innego zajęcia. Jednak jestem przekonany, że Artur wygra z Guinnem i przekona się, że może jeszcze boksować i że ciężka praca z Andrzejem Gmitrukiem przynosi efekty. Myślę, że po pojedynku na Stadionie Narodowym będzie jeszcze bardziej głodny i będzie czekał na kolejną walkę. Chciałbym, żeby tak było.

Na jak dużym zakręcie znalazła się kariera Szpilki po porażce z Adamem Kownackim?
Była na ogromnym zakręcie. Był taki moment, że zaczynałem się już obawiać, czy kariera Artura w ogóle się nie zakończy. On się paskudnie zaplątał w tych emocjach. Z jednej strony miał dziesiątki doradców, którzy niby nie mieli na niego wpływu, ale ich opinie dobiegały do jego uszu. Z drugiej strony, uzależnienie od internetu zrobiło mu bardzo dużą krzywdę. Jeżeli Artur czyta kilkaset postów od anonimowych ludzi, którzy nie mają pojęcia o tym, co piszą, ale jakiś tam światopogląd przekazują, to jednak w jego głowie coś zostaje. Na szczęście Artur spotkał na swojej drodze Andrzeja Gmitruka i wygląda na to, że panowie wzajemnie dali sobie drugie sportowe życie. Mam wrażenie, że się bardzo dobrze uzupełniają i tworzą świetny team. Wierzę, że Artur nie powiedział jeszcze ostatniego słowa w boksie.

Pod wodzą Andrzeja Gmitruka zobaczymy w ringu nowego Szpilkę?
Artur sporo już przyswoił z bokserskiego abecadła, on naprawdę dużo potrafi. Pamiętajmy, że doskonały trener, jakim bez wątpienia jest Fiodor Łapin, poświecił Arturowi naprawdę tysiące godzin na sali treningowej. Jednak w ostatnim czasie w boks Szpilki wkradł się chaos. Podporządkował sobie Ronniego Shieldsa, rządził swoim poprzednim trenerem i skończyło się to dla Artura fatalnie. Andrzej Gmitruk, który jest doświadczonym szkoleniowcem i świetnym psychologiem, musi to wszystko poukładać. Może jakieś tam techniczne szczegóły poprzestawia, ale raczej to będzie uporządkowanie boksu Szpilki, a nie rewolucja. Bardziej nadanie jakiegoś rysu, taktyki.

W jaki sposób zamierza pan poprowadzić karierą Artura?
Jestem przekonany, że zgodnie z prawidłami sztuki promotorskiej „Szpila” ma teraz dobrze dobranego przeciwnika. Może Guinn nie jest pięściarzem ciekawym pod względem marketingowym, rzucającym się w oczy, krzykliwym i wzbudzającym zachwyt wśród kibiców, ale jest to bardzo solidny zawodnik, który nie powinien być już chyba groźny dla Artura. Amerykanin nigdy nie przegrał przed czasem, więc wydaje się, że przynajmniej te kilka rund Artur spokojnie, może niespokojnie, ale mądrze będzie mógł sobie poboksować. A właśnie w tej chwili te rundy są mu niezbędne. Uważam, że jeszcze kolejna walka powinna być z zawodnikiem o stopniowanym poziomie trudności i dopiero po drugim tego typu pojedynku będzie można ze sportowymi ambicjami rozglądać się w górę.

Cała rozmowa na PoGongu.wordpress.com >>