- Jeśli Artur Szpilka nie nabierze dystansu do paru spraw, może być ciężko - mówi w rozmowie z Interia.pl 27-letni Karol Da Costa, trener personalny i specjalista od żywienia, współpracujący z Arturem Szpilką.

Co Pan sobie pomyślał, gdy usłyszał, że Artur Szpilka przeszedł na tygodniową głodówkę, posilając się wyłącznie wodą?
Karol Da Costa: Artur lubi czasem posłuchać otoczenia, więc myślę, że ktoś mu to podpowiedział... Na swoim fanpage’u odniosłem się do sprawy głodówki w krótkim wpisie, który poprzedziłem rozmową z Arturem. Powiedział mi, że to nie ma nic wspólnego ze zdrowiem, tylko poczuł wewnętrzną potrzebę. Głodówka jest dla wielu religii i ludzi specjalnym doznaniem, mającym wyjątkowe miejsce w ich życiu, np. głodówka Jezusa na pustyni lub Ramadan. Można powiedzieć, że od starożytności miała swoje specjalnie znaczenie.

Mam wrażenie, że Artur ciągle sprawia wrażenie dużego dziecka z tysiącem pomysłów na minutę. Ma słomiany zapał, który jak szybko się pojawia, tak szybko gaśnie.
Artur ma talent, ale bez odpowiedniego prowadzenia, nie wykorzysta swojego potencjału. W polskiej piłce mieliśmy mnóstwo takich przykładów, a teraz taki kazus jest w boksie. Jeśli chodzi o potencjał, to ten gość jest absolutną czołówką w Polsce, ale predyspozycje to nie wszystko.

Pojawiają się głosy, że takiego nieodpowiedzialnego kroku Szpilka nie powinien fundować swojemu organizmowi w momencie, gdy jego ręka wraca do zdrowia po przebytej operacji. Dlatego ostatnią rzeczą, jaką w takiej chwili potrzebowało jego ciało, było radykalne odjęcie mu naturalnego "paliwa" w postaci pożywienia.
Z jednej strony tak, a z drugiej bardzo ciekawa kwestia dotyczy tego, że w momencie głodówki ciało nieco usypia układ immunologiczny, co w rezultacie może skutkować pozytywnym zjawiskiem redukcji stanów zapalnych. Dlatego głodówki czasem są używane w celach medycznych. Oczywiście to nie jest takie proste i wciąż bazujemy na pewnych poszlakach, dlatego trudno o jednoznaczną odpowiedź na pytanie, na ile są pożyteczne. W każdym razie, szczerze mówiąc, tydzień głodówki nic złego by Arturowi nie zrobił. Wiadomo, że gdyby zafundował sobie dłuższy czas bez jedzenia, jak robią to niektórzy, wówczas, przy sporej aktywności, miałby duży problem. Jeśli zaś miałbym wypowiadać się jako trener, to ja w ogóle nie widzę większego sensu w głodówkach, za wyjątkiem duchowej motywacji.

Pełna treść artykułu na Interia.pl >>