Od porażki z Adamem Kownackim minęły dwa miesiące, ale dopiero teraz Artur Szpilka zdecydował się opowiedzieć o tym, jak wyglądało jego życie po tej przegranej. - Mentalnie wróciłem do żywych, choć to było cholernie trudne. Ten nokaut w walce z Wilderem nie zabolał mnie tak, jak porażka z Kownackim - przyznał w rozmowie ze SPORT.TVP.PL.

Rafał Mandes, sport.tvp.pl: Po głosie słyszę, że do końca nie podniósł się pan po porażce z Kownackim.
Artur Szpilka: Jest już lepiej niż było tuż po walce, ale tak - nadal o tym myślę, nadal ten pojedynek chodzi mi po głowie. Boks jest dla mnie wszystkim, a to bez dwóch zdań były najtrudniejsze dni w moim życiu. Chciałem nawet skończyć ze sportem, miałem tego wszystkiego dosyć.

Co zatem sprawiło, że zmienił pan zdanie?
Doszedłem do wniosku, że to byłoby straszne frajerstwo. Każdy potrafi zacząć nowe życie po porażce, ale ja nie chciałem iść na skróty. Poświęciłem wiele, by zostać pięściarzem i szkoda byłoby teraz z tego zrezygnować. Mentalnie wróciłem do żywych, choć to było cholernie trudne. Ten nokaut w walce z Wilderem nie zabolał mnie tak, jak porażka z Kownackim. Bolało strasznie i bardzo długo.

Pomagali panu najbliżsi czy ktoś jeszcze, np. psycholog?
Kamila (partnerka Szpilki, red.) robiła co mogła, ale trudno jej było postawić się w mojej sytuacji. Trzeba być sportowcem, by wiedzieć, co działo się w mojej głowie. Jeśli chodzi o psychologa, to nawet o tym nie myślałem. W moim przypadku najlepszym lekarstwem jest czas.

Kiedy zobaczymy pana z powrotem w sali treningowej?
Nie chcę składać żadnych deklaracji. Jestem po zabiegu ręki, operował mnie profesor, który operował Roberta Kubicę i dopóki nie dostanę od lekarza zielonego światła, to o konkretach nie ma co mówić. Jak wyleczę rękę, to ogień i wracam do roboty! Już nie mogę się doczekać.

Cały wywiad z Arturem Szpilką na sport.tvp.pl >>