- Nie widzę innego wytłumaczenia niż blokada psychiczna, która zapadła, kiedy Artur Szpilka wyszedł na ring. Wiem jak był przygotowany fizycznie, widziałem w jakim bojowym nastroju Artur był przez kilka dni przed walką. Ten Szpilka na ringu był zupełnie innym człowiekiem” – mówi Tim Smith, szef prasowy Premier Boxing Champions.

Przemek Garczarczyk: “Nie wierzę własnym oczom” – to była Twoja reakcja już po pierwszej rundzie walki Artura Szpilki z Adamem Kownackim.
Tim Smith: Bo nie wierzyłem. Nic nie zapowiadało tego, że Artur wyjdzie na ring i będzie się... bał zadać ciosu. Przepraszam Artur, ale tak to wyglądało siedząc przy ringu. Tylko reakcja – rzadka - na to, co robił Kownacki. Na wstecznym, pozwalanie na to, by Adam spychał Ciebie na liny, poruszanie się bez zadawania ciosów. Nie widzę innego wytłumaczenia niż blokada psychiczna, która zapadła, kiedy Szpilka wyszedł na ring. Na ring, bo wiem jak był przygotowany fizycznie, widziałem w jakim bojowym nastroju Artur był przez kilka dni przed walką. Ten Szpilka na ringu był zupełnie innym człowiekiem. Pokłosie nokautu Wildera? Może.

Nikt z nas nie będzie mówił Arturowi Szpilce, co ma dalej robić, bo to jego życie. Głosy, które słyszę, zarówno od dziennikarzy jak kibiców, to konieczność odcięcia się od przeszłości. Zaczynając od zmiany trenera.
Tak jak mówisz – to jego  życie i ja nigdy nie powiedziałem i nie powiem pięściarzowi co ma wybierać, bo to on wychodzi na ring, a nie Ty czy ja. Obwinianie Shieldsa za dwie ostatnie porażki jest bez sensu. W walce z Wilderem, do momentu KO, moim zdaniem Szpilka wygrywał na punkty. Popełnił błąd, przegrał – to nie była wina Ronniego. W walce z Kownackim, Shields na pewno nie kazał Arturowi nie zadawać  ciosów, chodzić z wysuniętą szczęką i stać na linach z opuszczonymi rękoma. To absurd. Nie wierzę, że Artur tak myśli. To człowiek z charakterem. Weźmie odpowiedzialność za to co się stało w Nowym Jorku na klatę.

Przyszłość Artura w USA?
Premier Boxing Champions nikogo nie zostawia bez szansy. Moim zdaniem, choć to ostatecznie nie moja decyzja, Artur zasłużył ośmioma rundami z Wilderem na jeszcze jedną dużą szansę. Oczywiście nie teraz, nie od razu. Walki telewizyjne, gdyby toczył je w USA, raczej nie wchodzą w grę po dwóch kolejnych nokautach. Taka jest rzeczywistość tego sportu. Szpilka to wie.

Wszystko, co mówimy o Arturze, nie zmniejsza braw dla Adama Kownackiego.
Absolutnie nie! Wielkie brawa. Adam zrobił dokładnie to, co zapowiedział, wykorzystał swoją szansę, był konsekwentny, bezlitosny dla słabości rywala. Tak się wygrywa walki, tak się wygrywa swoją przyszłość. Adam swoją pracą, determinacją jest w niezwykłej we współczesnych układach pięściarskich sytuacji – nie ma promotora, rozdaje karty. Każda walka jest przed nim, dosłownie każda. Walczy widowiskowo, ma swoich fanów, którzy przychodzą na walki. Marzenie każdego promotora. Musi spokojnie wybrać opcję, który pozwoli mu maksymalnie wykorzystać najbliższe lata. Właśnie lata, a nie tylko jedną walkę. Każdy by chciał mieć takie problemy – jeszcze raz gratulacje. Dla takich życiowych historii jak ta Adama Kownackiego, ludzie zawsze będą kochać nasz sport.