Odważne zapowiedzi Adama Kownackiego nie zostawia pan bez odpowiedzi, pisząc m.in. że "ten dzieciak zaczyna mnie najzwyczajniej w świecie wkur...". Co najbardziej irytuje pana w zachowaniu Adama?
Artur Szpilka: Najbardziej wkurza mnie to, że jeszcze z nikim poważnym nie boksował, a gada, że mam słabą szczękę. A już słowa, że nie mam serca do walki, są po prostu śmieszne. Ja wszystko rozumiem, można wiele rzeczy powiedzieć na mój temat, komuś mogę się nie podobać, ktoś inny może mnie nie lubić, ale nikt nie może powiedzieć, że nie mam serca do walki! Jeśli Adam ma w tym cel, to chcę mu powiedzieć, że nie dam się ponieść żadnym emocjom.

Możliwe, że dokładnie taki jest zamiar rodaka.
Dlatego niech sobie trochę pogada. Chłopak teraz ma swoje pięć minut, więc spoko, niech się wypromuje. Natomiast niech nie zapomina, że już niebawem będzie musiał za te wszystkie słowa odpowiedzieć w ringu. Zobaczymy, ile z tych słów, które wypowiedział, pokaże w walce.

Stwierdzenie o braku serducha boli pana najbardziej?
Nie w tym rzecz, że mnie to boli i dotyka, tylko jest to kompletnie nieprawdziwe. Różnie bywało, raz mi nie wyszło, ale nikt nie może powiedzieć, że wszedłem do ringu wyłącznie dla pieniędzy. Między linami zawsze zostawiam całego siebie, dlatego nie kalkulowałem, czy wygram, czy przegram przez ciężki nokaut. Po prostu szedłem do przodu i robiłem swoje. Te słowa Adama szczególnie sobie zapamiętam i zobaczymy, kto będzie miał serducho 15 lipca.

Powiedział pan, że walka z Kownackim niczego panu nie daje. W porządku, sportowo nie katapultuje pana na wyżyny wagi ciężkiej, ale fakty są takie, że musi pan wrócić do notowań, aby znów być w grze, a do tego przybliży pana zwycięstwo właśnie w takiej walce, jak z Adamem.
No tak, ale dalej mnie nie rozumiesz. Daję szansę chłopakowi, który - przynajmniej teoretycznie - na to nie zasłużył. O to mi chodzi, tak to wygląda z mojej perspektywy. Inną sprawą jest to, czy zwycięstwo pomoże mojej karierze. Dla mnie to jest tylko kolejna walka, w której chcę udanie wrócić i to jest moim priorytetem. Co jeszcze mam powiedzieć? Uwierzcie, nie mogę doczekać się tego powrotu.

Pełna treść artykułu na Interia.pl >>