- Fajnie by było, gdyby Krzysztof Zimnoch zmierzył się z Arturem Szpilką pod koniec lata albo jesienią. Wszystko wskazuje, że pojedynek ten w końcu się odbędzie - mówi w rozmowie z Sportowefakty.wp.pl Tomasz Babiloński.

Po sensacyjnej porażce Krzysztofa Zimnocha z Mike'em Mollo w pierwszej walce niewielu wierzyło w zwycięstwo Polaka. Ten zdołał jednak wziąć na Amerykaninie srogi rewanż.
Tomasz Babiloński: W Krzyśka nie wierzył nikt, oprócz mnie, jego żony i rodziny. Wszyscy postawili na nim krzyżyk. A jednak wszystkim tym ludziom zdołał on na dobre zamknąć usta. Jego walkę z Mollo oceniam na duży plus. Krzysiek zrobił bardzo duży progres i wreszcie zaczął boksować technicznie. Czekaliśmy na to od wielu lat. Uważam, że z walki na walkę coraz bardziej będzie się rozkręcał i może w końcu dojdzie do jego wymarzonego pojedynku z Arturem Szpilką.

Najpierw jednak Krzysiek może zawalczyć na pana gali 22 kwietnia w Legionowie. Faktycznie jest szansa, że na ring wróci tak szybko?
Prawdopodobnie tak. Szukamy mu przeciwnika, z którym mógłby poboksować trochę dłużej niż sześć rund. Nie będzie to łatwe, bo rywal musi prezentować wysoki poziom sportowy, a zawodnicy wagi ciężkiej cenią się i wymagają coraz więcej. Jesteśmy w kontakcie z Krzyśkiem, szukamy mu rywala i za kilka dni powinniśmy wiedzieć, czy faktycznie już w kwietniu wróci na ring.

Wspomniał pan o ewentualnej walce Krzyśka z Arturem Szpilką. Żadne inne zestawienie nie wzbudziłoby wśród polskich kibiców takich emocji jak ten pojedynek.
Przede wszystkim cieszę się, że wygrałem zakład z Arturem Szpilką o to, kto wygra w pojedynku Zimnoch - Mollo. Chodziło o to, kto komu utrze nosa. Cieszę się, że okazałem się lepszym ekspertem niż Artur Szpilka, który przecież potrafi świetnie czytać boks. Wygrane pieniądze przekażę na konto fundacji Ewy Błaszczyk "Akogo?", pomagającej ludziom będącym w śpiączce. Jeżeli chodzi o samą walkę Szpilka - Zimnoch, to w Polsce na pewno nie było jeszcze tak elektryzującego pojedynku. Między nimi od lat jest mnóstwo złej krwi. Myślę, że nawet po walce nie zostaną kolegami - jak miało to miejsce w przypadku Zimnocha i Mollo. Od dawna zależy mi na tym, żeby doprowadzić do tego pojedynku i widzę szanse, żeby faktycznie tak się stało. Teraz wszystko zależy od ustaleń biznesowo-organizacyjnych. Najpierw jednak chciałbym, żeby Zimnoch pokazał się jeszcze w jednej lub dwóch walkach.

Pełna treść artykułu na Sportowefakty.wp.pl >>