- Pracowałem naprawdę bardzo ciężko. Po 2016 roku, który był dla mnie bardzo trudny, wiadomo, przegrana z Wilderem, kontuzja, miałem wielkie nadzieje na początek 2017 roku. Brak występu na gali w Birmingham to dla mnie cios. Wracam do Polski” - mówi Artur Szpilka, która dziś rano, od trenera Ronnie Shieldsa dowiedział się, że nie wystąpi na gali 25 lutego w Birmingham.

- Najpierw walkę ogłosił sam Dominic Breazeale, ty zrobiłeś to kilka godzin później. Kontrakty były podpisane. Miała być zmiana rywala, ostateczny scenariusz okazał się jeszcze gorszy. Nie walczysz 25 lutego w Birmingham.
Artur Szpilka: Napisz proszę od razu co dla mnie jest najważniejsze. Najbardziej mi żal kibiców. Jest wkur... strasznie. Ja sobie dam radę, rozumiem, że taki czasami jest boks, taki to biznes. Ale ludzie rezerwowali hotele, przeloty lotnicze, niektórzy nawet z Polski. To dla bardzo wielu olbrzymi wydatek. Nie mówię, że byli tylko dla mnie, bo przecież jest tam Andrzej Wawrzyk, bije się o mistrza, walczyć będzie Izu, ale dla sporej części fanów moja walka była bardzo ważna. Powiem szczerze: od dawna podejrzewałem, że coś nie jest tak. Plotki o tym, że nie będzie walki z Breazeale tylko mnie w tym utwierdzały. Promotorzy nie odpowiadali na moje telefony, na sms-y. Coś się szykowało. Miałem walczyć dwa miesiące temu, coś nie wyszło. Miała być wielka walka w Alabamie. Nie ma nic. Jestem zażenowany sprawą, faktem, że kibice mogą czuć się oszukani. O walce z Breazeale wszyscy pisali...

- ...ale oficjalnego ogłoszenia Twojej walki nie było.
Polscy promotorzy mówili o tym w polskich mediach, a wiadomo, że kibic nie czeka na oficjalne ogłaszanie, tylko słucha tego, czyta to, co mu jest podane w prasie, czy w innych mediach. To było wszystko pokazane tak, jakby było na 100 procent. Nie jestem zabawką, żeby mnie tak traktować. Nie pozwolę więcej na coś takiego.

- Rozmawiałem już z twoim trenerem, Ronnie Shieldsem. Trochę boi się Twojego powrotu do Polski. Tutaj w Teksasie, budziłeś się z boksem, kładłeś się z boksem. W Polsce będzie inaczej.
Będzie inaczej, ale ja nigdy nie wyobrażałem sobie, że zostanę w Ameryce. Ja tutaj przyjeżdżam tylko do pracy, w Polsce mam przyjaciół i wszystko inne. W Polsce będzie inaczej, wiadomo, że chcę się budować, ale to nie znaczy, że nie będzie trenowania. Będą treningi, będzie okazja się rozwijać. Jedno na pewno: nigdy już nie podam żadnej informacji o mojej walce, dopóki nie będzie to na 100 procent potwierdzone. Przepraszam moich kibiców. Zawsze ten sam Szpila.