Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


- Na pewno się nie wystraszę Wildera. Dobrze wiesz, że ja się tam wyjdę napieprzać. Wchodzę do półdystansu i biję. Nie będę czekał, bo on ma naprawdę mocną prawą rękę. Mogę przegrać przez nokaut, ale będę się bił do końca - zapowiada Artur Szpilka (20-1, 15 KO), który 16 stycznia na gali w Braclays Center na Brooklynie zmierzy się z mistrzem świata WBC wagi ciężkiej Deontayem Wilderem (35-0, 34 KO).

Artur, wiadomo już, że walczysz o pas WBC z Deontayem Wilderem. Przez pewien czas wydawało się jednak, że możliwy jest też twój pojedynek o tytuł IBF z Wiaczesławem Głazkowem...
Artur Szpilka: Faktycznie celowałem w pas IBF, ale po rozmowach z promotorami doszliśmy do wniosku, że trudno będzie doprowadzić do tej walki, bo przede mną w rankingu był jeszcze Charles Martin, więc musiałbym długo czekać. Ostatecznie do walki w styczniu o pas WBC przekonał mnie fakt, że wiosną lub latem Wilder planował zaboskować z Powietkinem, więc nie wiadomo, kiedy znów pojawiłaby się szansa na pojedynek o mistrzostwo świata.

Do walki nie zostało dużo czasu, nieco ponad miesiąc. To nie jest dla ciebie duża przeszkoda?
Nie, tak naprawdę byłem cały czas w treningu, miałem może tydzień przerwy, gdy okazało się, że nie zmierzę się w grudniu z Mansourem. Przez ten krótki okres nie robiłem nic, ale generalnie cały czas trenowałem. To było takie gadanie, że nie trenuję, negocjowaliśmy walkę...

Znajdziecie właściwych sparingpartnerów na Wildera?
Na pewno, ale jeszcze nie znam szczegółów, bo dopiero potwierdziliśmy pojedynek.

Wilder to bardzo groźny rywal, duży, z mocnym ciosem. Gdzie widzisz szanse dla siebie w tej walce?
Przede wszystkim to będzie fajna walka dla kibiców. Wilder jest otwarty, ja będę chciał wywierać presję, wchodzić do półdystansu, bić kombinacjami, ale zobaczymy... To jest walka o mistrzostwo świata, takich walk się nie odmawia, wyjdę na ring zrobić wszystko, co w mojej mocy. To nie jest Jennings ze szczelną gardą, któremu nawet Kliczko nie mógł nic zrobić, tylko Wilder, który ostatnio przyjął bombę nawet od Moliny, którego Arreola znokautował w pierwszej rundzie. Wydaje mi się, że jest duża szansa i zrobię wszystko, co w mojej mocy.

Ostatnio po porażce Mariusza Wacha z Powietkinem powiedziałeś, że Mariusz nie ma jaj. Nie czujesz w związku z tą wypowiedzią dodatkowej presji przed walką z Wilderem?
W ogóle. Znacie mnie, wyjdę i dam z siebie wszystko. Idę po wygraną, ale nawet jeśli przegram, to zrobię wszystko dla zwycięstwa. Ja nie będę starał się po prostu przetrwać jak najdłużej. Mówiąc o Mariuszu, nie mówiłem o wyniku jego walki, bo dla mnie Powietkin to po porażce Kliczki najlepszy zawodnik na świecie, ale o jego postawie. Na pewno nie będę starał się walczyć z Wilderem o przetrwanie, wchodzę do ringu, żeby go pokonać. Wiecie, że nie pękam na robocie i zaryzykuję, bo taka szansa może się szybko nie powtórzyć.

Patrzysz na tę walkę w ten sposób, że nie masz nic do stracenia?
Nic do stracenia? Nie wiem, ale na pewno się nie wystraszę Wildera. Dobrze wiesz, że ja się tam wyjdę napieprzać. Wchodzę do półdystansu i biję. Nie będę czekał, bo on ma naprawdę mocną prawą rękę. Mogę przegrać przez nokaut, ale będę się bił do końca . Ja wewnętrznie mam takie poczucie, że właśnie się zmienia waga ciężka, przegrał Kliczko, teraz ja rozwalę Wildera, pierwszy mistrz świata wagi ciężkiej z Polski, masakra! Wierzę w taki scenariusz, że wszystko się właśnie tak układa. (…) Oh my God! Słuchaj, jak się dowiedziałem, że walka jest dograna, od razu poleciałem biegać - 5 mil w 37 minut! Jest petarda!

Walka z Wilderem to niewątpliwie duże ryzyko. Wierzysz, że ci się opłaci?
Spójrz na Fonfarę... Kariera Andrzeja Fonfary tak naprawdę nabrała tempa po walce o mistrzostwo świata, która przegrał, ale pokazał się w niej z dobrej strony, dał z siebie wszystko. Ja tak samo mam zamiar zrobić. Liczę, że go gdzieś tam zahaczę lewym sierpowym albo innym ciosem. To jest boks, wszystko się może wydarzyć!