Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Artur Szpilka (20-1, 15 KO) jest zachwycony występem swojego przyjaciela Krzysztofa Głowackiego (25-0, 16 KO), który w piątek w Newark znokautował czempiona WBO kategorii junior ciężkiej Marco Hucka (38-3-1, 26 KO), zdobywając jako czwarty Polak w historii tytuł mistrza świata w boksie zawodowym. Mniej powodów do radości "Szpila" ma natomiast po swojej walce w Prudential Center, która zakończyła się przedwcześnie po tym jak jego rywal Yasmany Consuegra (17-2, 14 KO) podał się, tłumacząc się kontuzją. - Pod koniec roku powinna mnie czekać porządna walka z mocnym rywalem i ona pokaże, co potrafię - zdradza najwyżej sklasyfikowany polski pięściarz wagi ciężkiej. 

Artur, na twoim koncie kolejna wygrana, ale niestety po raz kolejny nie mogliśmy cię obejrzeć dłużej w akcji.
Artur Szpilka: Jestem niezadowolony, że tak się to skończyło, liczyłem na cięższą walkę. Na pewno byłem bardzo zmotywowany, czułem się silny, ale nic to nie dało. Przed wyjściem do ringu oglądałem jeszcze walkę Główki w szatni, emocje były niesamowite!

No właśnie, boksowałeś bardzo agresywnie. Wygrana Głowackiego dodatkowo cię pobudziła?
Nie, taka była taktyka, iść do przodu. I tak będzie w kolejnych walkach.

W tych atakach przyjąłeś od Consuegry kilka prawych prostych, twoi kibice mogli poczuć lekki niepokój...
Wszystko było pod kontrolą. Plan był taki, żeby wywierać na rywalu presję, a ten prawy przyjmować na blok i kontrować. Consuegra przy zadawaniu prawego opuszcza lewą rękę i założenie było takie, żeby ten moment wykorzystać i wejść ze swoim ciosem. Nie do końca to wyszło, bo kilka ciosów zamiast na gardę weszło na głowę, ale czasem trzeba przyjąć, żeby oddać.

Co usłyszałeś od Ronniego Shieldsa po walce?
Ogólnie trener był zadowolony z tego że robiłem to, na co się nastawialiśmy czyli że był pressing, nie było biegu wstecznego. Jego zdaniem Consuegra niekoniecznie miał kontuzję, mógł się po prostu poddać, bo widział, jakie leciały świstaki i kilka razy niewiele brakowało, żebym go ustrzelił.

Domyślam się, że przed walką w szatni było nerwowo, nie wiedziałeś kiedy wychodzisz do ringu, Głowacki bił się z Huckiem...
Wiedziałem, że wchodzę po Główce, jeżeli walka się skończy do dziewiątej rundy, rozgrzewałem się. Wiedziałem, że był liczony, ale nie widziałem czy się podniósł, ale jak usłyszałem okrzyki, to wiedziałem, że jeszcze coś się dzieje. Weszliśmy do innej szatni i zobaczyliśmy że Główka boksuje i wszystko jest OK. Potem przyszedł nokaut, coś niesamowitego! Dawno czegoś takiego nie widziałem!

Shields stwierdził kilka dni temu, że za dwie walki mógłbyś walczyć o pas. To realne, biorąc pod uwagę, jak się ułożyła walka z Consuegrą?
Myślę, że tak. Teraz pod koniec roku powinna mnie czekać porządna walka z mocnym rywalem i ona pokaże, co potrafię.

A kogo byś widział w roli Krzysztofa Głowackiego? Poznałeś już trochę rynek amerykański...
Walka z BJ Floresem byłaby ciekawą opcją, to jest zawodnik bardzo tutaj rozpoznawalny, jest ekspertem NBC na galach Premier Boxing Champions. To byłaby dobra opcja dla Główki.

W Polsce pojawiły się głosy krytyczne pod adresem gal Ala Haymona. Chodziło np. o klasę rywala dla Sulęckiego. Jak to wygląda z perspektywy USA?
Nie żartujmy sobie! Przecież tu każdy bokser się pcha do tego, by boksować u Ala Haymona. Rywal dla Maćka był zmieniony i to się zdarza, Maciek szybko go złożył i zarobił. Przyjdzie czas na mocniejszych. Prawda jest taka, że tutaj ludzi obchodzi tylko to, co pokazuje telewizja, a nie wszystkie walki gali, a to co było w telewizji było super!