Już teraz menedżer Al Haymon zainwestował w Artura ponad pół miliona dolarów - mówi "Polska The Times" Andrzej Wasilewski, jeden z promotorów Artura Szpilki (19-1, 14 KO). Najwyżej notowany polski pięściarz wagi ciężkiej ma w tym roku stoczyć jeszcze co najmniej dwa pojedynki na dużych galach w USA.

Jaki jest plan na jesienną, miarodajną weryfikację Szpilki?
Andrzej Wasilewski, Sferis KnockOut Promotions: Pewnie nie będzie to pojedynek prawie o tytuł mistrza świata lub bezpośrednio o pas, ale też nie zamykajmy takiej drogi. Natomiast na pewno nie będzie to walka z Wilderem, Joshuą ani Kliczką. Poczekajmy, co wydarzy się w sierpniu, bo ja przykładowo widziałbym Artura przetestowanego na tle Nagy'ego Aguilery. To zawodnik, który oczywiście nie ma już wielkich ambicji, ale jest solidnym „spojlerem”, który daje doświadczenie młodym zawodnikom.

Pytanie, czy ta walka miałaby emocje, bo Aguilera będąc częstym sparingpartnerem Szpilki na pewno jest mocno rozpracowany.
Tylko, że tutaj na razie nie chodzi o emocje. To byłby ciąg dalszy czystej inwestycji Haymona, który wierzy w Artura i „pompuje” w niego spore środki. Na tę chwilę nie ma się do czego przyczepić, choć mam świadomość, że w tym biznesie wszystko może się w jednej chwili zburzyć. -

Jaki interes ma Al Haymon, aby za walki z tej klasy rywalami gwarantować Szpilce rekordowe gaże, „na czysto” po około ćwierć miliona złotych?
Więcej, mówimy o prawie 400 tys. złotych za jedną walkę, bo potrącany podatek jest zwracany na koniec roku. Rzeczywiście, kwoty są abstrakcyjne, ale wynikają z tego, jak fachowcy amerykańscy oceniają potencjał biznesowo-bokserski Artura.

Pełna rozmowa z Andrzejem Wasilewskim w "Polska The Times" >>