- Na rywala nie będę  wybrzydzał, jestem w Houston dopiero około miesiąca, także spokojnie - mówi Artur Szpilka (18-1, 13 KO), który 12 czerwca na gali Premier Boxing Champions w Chicago zmierzy się z Manuelem Quezadą (29-9, 18 KO).

- Quezada, z tego co widziałem, potrafi boksować i liczę, że stawi mi opór, na pewno go nie zlekceważę, nie popełnię takiego błędu. Ostatnio Quezadę trafił Ruiz, ale wcześniej zrobił on dwanaście rund z Arreolą, z Cunninghamem - osiem - przypomina "Szpila", dla którego zbliżające się starcie będzie drugim występem po podpisaniu kontraktu menadżerskiego z potężnym Alem Haymonem.

- Nie mogę się już doczekać walki. Zacząłem już sparingi - opowiada pięściarz Sferis KnockOut Promotions. - Na razie trener każe mi trochę pobawić się boksem, poboksować na luzie, staram się uderzać dużo ciosów podbródkowych, dla zabawy trochę opuszczam czasem ręce, nie biję z całej siły, żeby nie skończyło się jak ze sparingpartnerem przed kwietniową walką, póki co to takie lekkie sparingi. 

- Z tego co wiem, we wrześniu szykuje się coś naprawdę dużego i ten termin jest dla mnie najważniejszy. Zobaczymy, co zadecydują promotorzy i trener, ja najchętniej zmierzyłbym się ze Stevem Cunninghamem - kończy Artur Szpilka.