Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Nie lubili się właściwie nigdy, choć długo nie było z tym większych problemów. Do teraz, kiedy Artur Szpilka (17-1, 12 KO) i Krzysztof Włodarczyk (49-3-1, 35 KO) stoczyli sparing pod salą treningową. Artur uderzył Krzysztofa, rozdzielił ich trener Fiodor Łapin, ale Diablo zdążył oddać. - To prawda. Nie jest to sytuacja, o której chcielibyśmy pamiętać, ale faktycznie takie wydarzenie miało miejsce. To nie był pierwszy raz. Tym razem jednak sprawy zaszły trochę dalej – mówi Andrzej Wasilewski, jeden z promotorów grupy, w której są obaj bokserzy. W naszym kraju zdarzały się już szarpaniny między pięściarzami, ale nigdy dotąd nie dotyczyły zawodników o tak znanych nazwiskach.

Nie wyrządzili sobie wielkiej krzywdy, wrócili już do treningów, choć Diablo miał szytą wargę, a Szpilka skończył z siniakiem pod okiem. Włodarczyk szykuje się do zaplanowanej na 22 maja w Moskwie rewanżowej walki z Grigorijem Drozdem o pas mistrza świata WBC w kategorii junior ciężkiej, a Szpilka wyleciał do USA i rozpoczął treningi z Ronniem Shieldsem pod Houston. Wcześniej czy później jednak drogi obu panów się zejdą. W ringu. Zapowiedzieli to sobie jeszcze przed awanturą pod salą treningową przy okazji wymiany zdań. Szpilka od dawna mówił o tym głośno, Włodarczyk też nie ma nic przeciwko. Obaj nie przepadają za sobą i w środowisku jest to wiedza powszechna. Szpilka wprawdzie podziwiał Włodarczyka za pięściarskie umiejętności, jednak nigdy między nimi nie było chemii.

Długo numerem jeden w grupie był Diablo. Nie tylko ze względu na charakter, ale też - a może przede wszystkim - w wyniku sukcesów. Był w końcu mistrzem świata wagi junior ciężkiej. Szpilka o pasie mógł tylko marzyć. Obaj jednak chcieli być centralnymi postaciami. Tylko trener Łapin panował nad tą wybuchową mieszanką i nie dopuszczał do starć choćby z tego powodu, że obu szkolił. Teraz perspektywa ich oficjalnego pojedynku w ringu rysuje się bardziej realnie. - Gdyby ktoś zadał mi to pytanie kilka miesięcy temu, powiedziałbym, że taka walka nie wchodzi w grę. Teraz mamy inną sytuację, chłopaki - delikatnie mówiąc - nie pałają do siebie sympatią. Poza tym, to jedyny pojedynek między Polakami, który naprawdę mógłby zelektryzować kibiców w kraju. Dzisiaj to dwóch najlepszych polskich pięściarzy, więc patrząc na to ze sportowego punktu widzenia, mielibyśmy do czynienia z majstersztykiem - mówi Wasilewski.

Niewykluczone, że walka Włodarczyka ze Szpilką odbyłaby się przy okazji gali z cyklu Polsat Boxing Night. Artur podpisał kontrakt menedżerski z Alem Haymonem i rozpoczął amerykańską część kariery.

Za oceanem wystąpi już 24 kwietnia z Ty Cobbem, ale w umowie ma też zapis pozwalający mu walczyć raz w roku w Polsce. Z kolei Włodarczyk marzy o odzyskaniu pasa mistrza świata. Aby to osiągnąć, musi wygrać rewanż z Drozdem, który w pierwszym pojedynku wyraźnie go pokonał. Gdyby Diablo zrealizował plan, wizja walki ze Szpilką mogłaby się trochę oddalić, ale prędzej czy później do starcia na pewno dojdzie.

- Nie wiem, jak ja bym się w tym odnajdował. Początkowo byłem oburzony takim pomysłem, ale już się przyzwyczaiłem do tej myśli - przyznaje Wasilewski.

O boksie przeczytasz także w "Przeglądzie Sportowym" >>