Kamil Wolnicki: Czy jest pan nadal trenerem Artura Szpilki?
Fiodor Łapin: To trudne pytanie. Artur chyba już sam o tym powiedział i wszystko wytłumaczył.

Niby tak, ale niewiele z tego rozumiem. Mówi, że wyjeżdża do USA, a jeśli mu się nie spodoba, to wróci do pana.
Największy problem jest taki, że wiem o szczegółach z jego wypowiedzi w telewizji i gazetach. Tydzień przed walką z Tomaszem Adamkiem przekazał mi informacje, które już wcześniej znałem od osób trzecich. Mieliśmy wrócić do tego dwa tygodnie po pojedynku. Teraz tylko słucham. Generalnie nie chciałbym iść jego drogą i rozmawiać przez media. Najpierw powiem wszystko Arturowi.

Nadal nie wiem czy jest pan trenerem Szpilki.
W tej chwili każdy z zawodników, którzy walczyli w Krakowie mają wolne. Artur był raz na sali, ćwiczył sam. Minęliśmy się w drzwiach, uśmiechnęliśmy się i to wszystko. Tego samego dnia wieczorem był w telewizyjnym studio i opowiadał różne historie.

Jeszcze niedawno Artur mówił o panu: Mój trenerek, któremu ufam bezgranicznie.
Nie on pierwszy i ostatni, który zmienia zdanie. Trener nie musi być kochany. Czasem człowiek staje przed dylematem: albo jest kochany i pobłaża zawodnikowi, który później przegrywa raz za razem albo się stawia i później są efekty. A ostatnia walka Szpilki, czyli wygrana z Tomaszem Adamkiem, pokazała, że boksuje lepiej. Zawodnicy w naszej grupie od wielu lat tak do tego podchodzili. Czasem wychodziło, czasem nie. Tym razem granica została przekroczona.

Wyobraża pan sobie, że Artur leci do USA, tam mu się nie podoba i później wraca do pana?
Nie wyobrażam sobie. A wracając do wyjazdu do USA... Dawno temu proponowałem promotorowi Andrzejowi Wasilewskiemu, żeby Artur raz na jakiś czas latał za ocean na miesiąc czy półtora i tam też trenował. To był mój pomysł. Nie pamiętam dlaczego nic z tego nie wyszło, pewnie przez więzienie, do którego poszedł Szpilka, ale już to przerabialiśmy.

A jest pan dalej trenerem Dawida Kosteckiego? Bo też pojawiły się informacje, że nie jest wam po drodze.
Z Dawidem jest inna sytuacja. Kostecki ma przystać na zwyczaje w grupie, które panują tu od dłuższego czasu. I on je bardzo dobrze zna. Chodzi o zasady, które funkcjonują w bokserskim świecie przed walkami. Musi je zaakceptować. Dawid wyszedł z więzienia i chciał działać po swojemu. Wziął żelazko do ręki i się nim poparzył. Zrobi to znowu albo posłucha rad i będzie prasował, trzymając je od dobrej strony.

Pełna rozmowa z Fiodorem Łapinem w "Przeglądzie Sportowym" >>