W sobotę na gali Polsat Boxing Night Artur Szpilka (17-1, 12 KO) odniósł największy sukces w swojej karierze, pewnie pokonując na punkty Tomasza Adamka. "Szpila", marzący o wielkich walkach w kategorii ciężkiej, planuje teraz wyjechać na jakiś czas do USA. - Chcę zobaczyć jak ćwiczy się tam. Wiem jak wyglądają bardzo dobre i ciężkie zajęcia z trenerem Łapinem. Teraz popatrzę co robią tam, za oceanem- mówi pięściarz Sferis KnockOut Promotions w wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego".

Kamil Wolnicki: Minęło już kilkanaście godzin od pana wygranej z Tomaszem Adamkiem. Zdążył pan ochłonąć?
Artur Szpilka: Tak, spokojnie. Odespałem noc, spędzam teraz czas z rodziną. Fajnie jest.

- Po walce wyglądał pan na trochę oszołomionego.
Raczej na zmęczonego. Chciałem szybko wracać do hotelu. Zastanawiałem się też, czy mogłem dać z siebie więcej. (...)

- Po walce pan i Tomek zachowaliście się z wielką klasą gratulując sobie wzajemnie.
Tomek sobie na to zasłużył tym, co osiągnął w całej karierze. A ja? Cóż, pewnie byłem czasem gburowaty, ale to wynikało najczęściej z bezsilności. Chciałem walki, a coś nie wychodziło. Udowodniłem już przecież kibicom i wszystkim krytykom, że chcę spotykać się mocnymi rywalami i potrafię z nimi walczyć. I że to nie tylko słowa. Narzekają, że niektórzy nasi biją się z kelnerami, a ja od razu po porażce rzucam się na głęboką wodę. Ale ja wiem, gdzie mogę coś ugrać. Co prawda przed pojedynkiem z Bryantem Jenningsem też tak myślałem, a okazało się, że nic z tego. I szczerze mówiąc, nie chciałbym z nim teraz rewanżu. Potrzebuję jeszcze czterech-pięciu walk i dopiero wtedy, gdy się uda. Bo to moje marzenie. Na razie spotkam się z dwoma trochę słabszymi rywalami. (...)

- Powiedział pan, że wkrótce pojedzie do USA, na początek na trzy miesiące. Pytanie co dalej ze współpracą z trenerem Fiodorem Łapinem. Rozstajecie się?
Rozmawialiśmy, chcę dalej z nim pracować, bo dobrze nam się trenuje. Chcę jednak zobaczyć jak pracują inni, pojechać do Ameryki. Nie mogę zamykać się w jednym schemacie. Postanowiłem, że po styczniowej walce ruszę na trzy miesiące i sprawdzę czy znajdę tam coś, co pozwoli mi stać się lepszym. Jeżeli tak będzie, zostanę na dłużej. W przeciwnym wypadku wracam i pracuję z moim trenerem.

- Prawdziwy boks jest w Ameryce... Gdzieś to już słyszałem.
Tak, wiem, Tomek tak często mówił. Ale ja tak nie twierdzę, choć na pewno mają tam więcej sparingpartnerów. Chcę zobaczyć jak ćwiczy się tam. Wiem jak wyglądają bardzo dobre i ciężkie zajęcia z trenerem Łapinem. Teraz popatrzę co robią tam, za oceanem. Będę miał wtedy jakieś porównanie, bo teraz mi tego brakuje.

- Dokąd dokładnie pan jedzie?
Są trzy miejsca. New Jersey, Miami i później Chicago. Wyjadę z moją kobietą, tylko pies zostanie. Zobaczymy co z tego wyjdzie i jak wszystko się poukłada. Pojeżdżę, potrenuję...

Cała rozmowa z Arturem Szpilką na stronach "Przeglądu Sportowego" >>