Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Wczoraj wczesnym popołudniem w siedzibie telewizji Polsat rozpoczęły się rozmowy na temat zorganizowania walki Tomasza Adamka (49-3, 29 KO) z Arturem Szpilką (16-1, 12 KO). Do starcia miałoby dojść 8 listopada w nowej hali w Krakowie. Wcześniej mówiło się, że Adamek wróci do ringu w Łodzi 18 października, ale to już raczej nieaktualne.

- Zorganizowanie tej walki jest ogromnym wyzwaniem. Znamy mniej więcej oczekiwania finansowe obydwu pięściarzy. Koszty pozostałych walk, które miałyby się odbyć podczas tej gali, jesteśmy w stanie oszacować. Koniec końców wychodzi jednak ogromna kwota. Umówiliśmy się więc na kilka kolejnych spotkań - mówi ostrożnie Andrzej Wasilewski, jeden z właścicieli grupy Sferis KnockOut Promotions, której zawodnikiem jest Szpilka.

- Łatwo jest liczyć przychody, ale nikt nie liczy kosztów, a te są przerażające - dodaje Wasilewski. Można przypuszczać, że budżet takiej gali to kilka milionów złotych. Wszyscy liczą jednak, że takie zestawienia, opakowane kilkoma innymi ciekawymi walkami, byłoby hitem, który przyniósłby ostatecznie zysk, dzięki sprzedaży biletów i, przede wszystkim, pakietów pay per view.

Mówi się, że sam Tomek chciałby zarobić około milina złotych, Artur pewnie też liczy na dobrą wypłatę. Inna sprawa, że do niedawna Wasilewski był raczej przeciwny takiemu pojedynkowi. Zresztą podobne zdanie ma trener Szpilki, Fiodor Łapin. - Sportowo dalej jestem na nie, choćby biorąc pod uwagę odpowiedzialność za Artura. Ten się jednak rwie do walki, jest niecierpliwy - tłumaczy Wasilewski.

Niezbyt chętny do walki z rodakiem był też Adamek. Ciągle twierdzi, że wolałby rywala z zagranicy, ale już nie jest zbyt stanowczy w tym stwierdzeniu. Właściwie nie ma nic przeciwko, o czym mówi w rozmowie wyżej.

Z kolei Szpilka od początku był nastawiony bardzo optymistycznie do spotkania ze starszym i znacznie bardziej utytułowanym przeciwnikiem. - Jestem cały czas na tak, bardzo chciałbym z nim walczyć. Słyszałem o pomyśle z Krakowem i sądzę, że zapełnilibyśmy całą halę. Bardzo szanuję Adamka i przygotuję się najlepiej jak potrafię. Widzę jednak swoją szansę na wygraną - mówi Szpilka. - Bardzo by mnie cieszyło, gdyby mnie zlekceważył - dodaje ze śmiechem.

O pieniądzach rozmawiać nie chce, ale wiadomo, że zarobiłby godnie. - Wiem co się mówi, ale nie ma żadnego miliona. Wiadomo, że kasa jest duża, ale to nie milion. Przynajmniej ja tyle nie dostanę - tłumaczy Szpilka, ale skupia się przede wszystkim na sporcie. O ryzyku porażki nie chce słyszeć.

- Wiem, że wszystko się może zdarzyć, ale nie biorę takiego scenariusza pod uwagę. Wychodzę wygrać. To byłaby najważniejsza walka życia. Od trzech lat o tym myślę. Co roku w Sylwestra spisuję swoje coroczne postanowienia i co roku jest tam punkt mówiący o wygranej z Adamkiem - zdradza Szpilka.

Na razie nie wiadomo czy dostanie szansę na realizację obietnicy, choć wkrótce powinno się to zmienić. - Nie chcę się bawić w procenty i oceniać szans, ale wola organizacji tej gali jest. I w ciągu kilku najbliższych dni powinny pojawić się konkrety - mówi Andrzej Wasilewski.

O boksie przeczytasz także w "Przeglądzie Sportowym" >>

http://www.youtube.com/watch?v=m1vFxuRg3Vo