Trener Artura Szpilki (16-1, 12 KO) kategorycznie nie zgadza się na walkę jego podopiecznego z Tomaszem Adamkiem (49-3, 29 KO). "Szpila" pali się do starcia z "Góralem". Andrzej Wasilewski, promotor 25-latka z Wieliczki, się waha. Adamek się zgodził, choć kontraktu jeszcze nie podpisał. We wtorek w Polsacie Sport spotkanie, które może posunąć sprawę do przodu.

- Bardzo chcemy, by jego starcie z Adamkiem było walką wieczoru Polsat Boxing Night, który zaplanowaliśmy na 18 października w łódzkiej Atlas Arenie - mówi szef sportu w Polsacie Marian Kmita.

- Jak szef Polsatu Sport wykłada na to pieniądze, to ja wykonuję swoją pracę. Nie chcę nikomu ubliżać, ale polski boks jest taki, jaki jest, i jestem lepszym pięściarzem od każdego z nich - tą wypowiedzią Adamek zelektryzował całą sportową Polskę.

Adamek po przegranej z Wiaczesławem Głazkowem za bardzo w ofertach przebierać nie może. A już na pewno w ofertach za grubą kasę. A taką będzie mógł zarobić, jeśli dojdzie do starcia ze Szpilką. Jeśli wygra efektowanie, a zapewne tak właśnie kalkuluje, dostanie jeszcze jakąś intratną propozycję. W środowisku zdania są rozbieżne, ile może dostać - od pół miliona do 100 tys. dol. Dla Szpilki gaża będzie niższa, ale też może sięgnąć, wedle różnych szacunków, od 100 do 300 tys. dol.

Szefowie Polsatu na pewno będą w stanie sypnąć groszem. Jeśli dojdzie do walki, mogą liczyć na spore zyski. Walka będzie pokazywana zapewne w systemie pay-per-view. Gdy Adamek walczył z Witalijem Kliczką, 200 tys. Polaków zapłaciło po 40 zł za to, by obejrzeć pojedynek we Wrocławiu. Starcie Gołota - Saleta to 100 tys. sprzedanych pay-per-view, co oznacza cztery miliony złotych wpływów, a przecież są jeszcze bilety do hali - zapewne od kilkudziesięciu do kilkuset złotych.

Siła przekonywania szefów Polsatu może więc być bardzo duża. A trzeba pamiętać, że to stacja Zygmunta Solorza jest głównym i tak naprawdę jedynym partnerem telewizyjnym grupy, w której boksuje Szpilka. To także ma znaczenie. - Jesteśmy rozdarci - przyznaje promotor Artura Andrzej Wasilewski. - Z jednej strony chcielibyśmy bardzo takiego pojedynku. To byłoby starcie, które zelektryzowałoby całą sportową Polskę. Z drugiej strony, jako odpowiedzialny promotor, nie powinienem się zgadzać. Artur przegrał swoją ostatnią walkę. Spadł z wysokiego konia. Powrót powinien być dla niego łatwiejszy. Druga porażka z rzędu, a nie można wykluczyć takiego scenariusza, Tomek Adamek wciąż jest świetnym bokserem, byłaby dla nas bardzo bolesna. My wolelibyśmy, by do tego starcia doszło za rok. Trener Łapin wprost mówi, że to za wcześnie, i nie zgadza się na pojedynek. Będziemy rozmawiać - kończy Wasilewski.

- Pomysł świetny, ale nie wiem, czy przeszkodą nie stanie się żądanie obozu Szpilki olimpijskich testów antydopingowych dla Tomka przed i po walce - zastanawia się Przemysław Saleta, który był zwycięzcą ostatniej walki wieczoru Polsat Boxing Night (w Gdańsku pokonał przed czasem Andrzeja Gołotę).

- Jeśli jednak dojdzie do tego pojedynku, stawiam na Szpilkę, mimo że to dla niego trochę za wcześnie, zwłaszcza po ostatniej porażce z Jenningsem. Dla mnie Tomek od pojedynku z Witalijem Kliczką w każdym kolejnym walczy jednak gorzej. Nie mam najlepszego zdania o jego aktualnym trenerze [Roger Bloodworth - przyp. red.], który na siłę przestawia styl "Górala". Tomek stracił to, co miał najlepsze - pracę nóg i szybkość - uważa Saleta.

Cały artykuł dostępny na Polskatimes.pl >>

http://www.youtube.com/watch?v=IIEj8v_rcVQ