Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Artur Szpilka

Choć sobotni występ Artura Szpilki (9-0, 7 KO) przeciw Davidowi Saulsberry rozczarował wielu fanów utalentowanego 22-latka z Wieliczki, promotor boksera Andrzej Wasilewski jest zdania, że nieudana walka ze 135-kilogramowym Amerykaninem może w dłuższej perspektywie czasu przynieść "Szpili" wiele korzyści.

- Według mnie to była najsłabsza walka w karierze Artura, wliczając w to także wszystkie jego pojedynki amatorskie, jakie widziałem - ocenia Wasilewski. - Jednak powinna być dla niego źródłem bardzo cennych doświadczeń. Trzeba teraz wyciągnąć wnioski - bardzo twarde, acz na szczeście nie bolesne, bo Artur wygrał. "Szpila" zaboksował bardzo słabo, ale to był dla niego znakomity sygnał, że ciągle musi się uczyć. Szczęcie w nieszczęściu, że ta walka przytrafiła się teraz i z takim zawodnikiem, bo wierzymy, że jesteśmy dopiero na początku wielkiej kariery Artura w wadze ciężkiej i to jest właśnie najlepszy czas na takie nauki. To jest ten czas, w którym można stoczyć nieco słabszą walkę, zakończyć ją w złym nastroju. Potem nie będzie już można sobie pozwolić na takie wpadki.

- Co by było, gdyby Artur na przykład znokautował Saulsberry'ego w 40. sekundzie? - pyta retorycznie szef grupy 12 round KnockOut Promotions. - Wtedy taki wyjazd nic by nam ze sportowo-szkoleniowego punktu widzenia nie przyniósł. A teraz, po tej fatalnej walce Artura, mamy dużo materiału do spokojnej analizy i dyskusji. Widzieliśmy, i Artur też to zobaczy na powtórkach, czym na przykład kończy się cofanie w ringu w linii prostej i zostawanie na linach. To jest mankament Artura już od czasów kariery amatorskiej. Są też refleksje dotyczące koncentracji i nastawienia Artura do walki - co się stało z koncentracją, dlaczego nie zostały zrealizowane ustalone założenia taktyczne? Między linami wyszła młócka, która zawodnikowi o umiejętnościach i talencie Artura jest zupełnie niepotrzebna. Jestem przekonany, że Artur zrozumiał po tym pojedynku, że w wadze ciężkiej, zwłaszcza z takimi kolosami, musi boksować technicznie, oszukiwać rywala a nie wdawać się w uliczne bójki.

- W tej walce widać było, że ta pewność siebie Artura, ten jego temperament i głód andrenaliny, który jest źródłem jego wielkiej siły może w pewnych okolicznościach obrócić się przeciw niemu. Artur jest urodzonym wojownikiem, ale musi starać się panować nad swoimi emocjami. Na treningach potrafi się kontrolować, boksować technicznie, ale w warunkach walki niestety czasem emocje biorą górę i - podkreślę to raz jeszcze - całe szczęście, że ta słabość Artura dała o sobie znać w dziewiątej walce, a nie w dwudziestej czy trzydziestej z zawodnikiem, który wiedziałby, jak z tego skorzystać - kończy Andrzej Wasilewski.