Andrzej Sołdra (12-5-1, 5 KO) poniósł trzecią porażkę z rzędu. Tym razem przegrał jednogłośnie na punkty z Jordanem Kulińskim (3-0-1, 1 KO) na gali „Underground Boxing Show” im. Wiesława Pazgana w Kopalni Soli w Wieliczce.
 
Werdykt trójki sędziów nie podlegał dyskusji. 31-letni wychowanek Golden Teamu Nowy Sącz poniósł zasłużoną porażkę, która stawia jego dalszą karierę pod wielkim znakiem zapytania. Oczywiście zawodnik może nadal boksować, a nawet rozmieniać się na drobne, czego nikt mu nie zabroni, ale przecież nie z takim planem rozpoczynał w październiku 2011 roku karierę w boksie zawodowym.
 
- Założeniem przed walką było przede wszystkim utrzymanie Kulińskiego na dystans i boksowanie ciosami prostymi, szczególnie pojedynczym lub podwójnym lewym. Z kolei wiedzieliśmy, że Kuliński postawi na wyniszczenie i dążenie do półdystansu. Andrzej przez większość pojedynku nie realizował planu, tylko chciał się pobić i szedł na wymiany, czym ściągał na siebie problemy. Trzeba powiedzieć, że swój najlepszy moment w karierze Andrzej ma za sobą i jest na fali opadającej - uważa Rafał Wojda, który trenował Sołdrę w Radomiu.
 
- Sześciorundowa walka była typowo pod Kulińskiego, a ja optowałem za 8 rundami. Nie godziłem się na to, podobnie jak na wiele innych rzeczy, ale co miałem zrobić? Promotor postawił mnie pod ścianą - irytował się Sołdra, ale nie zabrał jednoznacznego stanowiska w sprawie swojej przyszłości.
 
Pełna treść artykułu na dziennikpolski24.pl >>