Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Andrzej Sołdra (11-2-1, 5 KO) w zeszłym roku odniósł bardzo cenne zwycięstwo, pokonując na gali Polsat Boxing Night faworyzowanego Dawida Kosteckiego. Jednak powrót na ring podczas tegorocznej gali w Legionowie okazał się koszmarny. Szybka porażka przed czasem, w dodatku okupiona bardzo groźnym złamaniem nogi. O tym, jak wygląda rehabilitacja, powrót do formy oraz o planowanym terminie powrotu na ring dowiecie się z lektury niniejszego wywiadu.

Jak zdrowie? Jak noga? Jak to wygląda na dzisiaj?
Andrzej Sołdra: Na ten moment przechodzę rehabilitację. Jestem po usunięciu całego zespolenia- wszystkich siedmiu śrób. Po pierwsze przeszkadzały one w nodze, a po drugie miałem pecha, bo już zacząłem jakieś treningi, coraz lepiej szło mi w bieganiu i jedna ze śrub się złamała i chcąc nie chcąc trzeba było przyspieszyć usunięcie wszystkich śrub. Jestem cztery tygodnie po zabiegu. Pech był taki, że oprócz złamania trzeba było rozwiercić dziurę w kości i spowodowało to cofnięcie postępów. Co zrobić? Widocznie tak musiało być… Teraz rehabilituję nogę cały czas i mam nadzieję, że będzie lepiej.

Jakie konkretnie wykonujesz ćwiczenia rehabilitacyjne?
Wszystko, co tylko związane z nogą. Masaże, kriozabiegi, jakieś pola magnetyczne, lasery. Ćwiczę razem z masażystami, żeby te mięśnie się wzmacniały, bo noga była znieruchomiona i osłabiona. Rozciągane jest również ścięgno Achillesa i cała stopa. Mozolna i ciężka rehabilitacja.

Rozmawiałeś już z lekarzami na temat powrotu do treningów typowo bokserskich?
Zobaczymy. Teraz będę miał następną wizytę i lekarz powie mi czy te dziury po śrubach i rozwierceniu nogi w jakimś stopniu już się zarosły. To będzie piąty tydzień jak będę na wizycie. Jeżeli będą jakoś zarośnięte, to wtedy lekarz podejmie decyzję. Myślę, że będzie dobrze. Lekarz zna moją sytuację i wie, że pierwotnie miałem wracać na ring w październiku, ale niestety nie powiodło się ze względu na złamanie tej śruby. Teraz po prostu czekam… I mam nadzieję, że będzie dobrze.

Jak ty, jako sportowiec, bokser radzisz sobie z tym, że nie możesz normalnie trenować i chcąc nie chcąc, musisz siedzieć na miejscu?
AS: Teraz już trochę pogodziłem się z tym, że jestem lub byłem od innych uzależniony. Po samym złamaniu chodziłem o kulach i była to tragedia i szlag mnie trafiał! To był dla mnie koniec świata. Psychicznie byłem rozbity. Nie mogłem sam niczego zrobić- musiałem za każdym razem kogoś prosić. To niesamowita katorga. Zresztą nie tylko dla mnie jako sportowca- człowieka, który jest w ciągłym ruchu. Dla normalnego człowieka, który pracuje czy robi coś innego to również wielka katastrofa. Jesteś unieruchomiony i uzależniony od innych, bo samemu praktycznie nie zrobisz nic.

A jak wygląda u ciebie teraz sprawa z wagą? Ważysz się czasem i kontrolujesz sprawę?
Tak, tak. Ważę w granicach 80 kilogramów. Nigdy nie miałem z tym większych problemów. Nie mam tak, że nawet jak się nie ruszam, to ta waga mi idzie mocno w górę. Ostatnio jak się ważyłem to wyszło chyba niecałe 80 kilogramów. Tragedii nie ma.

Wróćmy do tego pechowego Legionowa… 2 lata temu remis z Grafką, w tym roku porażka i bolesne złamanie. Czy chciałbyś tam jeszcze zaboksować w myśl zasady "do trzech razy sztuka" czy wolałbyś jednak nie kusić losu?
(śmiech) To trudne pytanie, bo to promotor decyduje o tym gdzie i kiedy walczę. Ja za bardzo nie mam w tej sprawie wyboru. Ciężko mi powiedzieć. Było tak jak było i teraz nie mam co do tego wracać. Muszę się z tym po prostu pogodzić. Co mogę powiedzieć? Pewnie, że szkoda tego wszystkiego i stało się tak, a nie inaczej. Co zrobić? Życie…

Dzięki za rozmowę. Życzę ci zdrowia! A po głosie słychać, że optymizm jest.
Jest coraz lepiej, bo nawet niedawno rozmawialiśmy z Tomkiem Babilońskim i jak wszystko dobrze pójdzie, to wrócę zimą na ring. Zobaczymy co przyniosą najbliższe dni i co powie lekarz. Jeśli wszystko będzie dobrze, to zaczynam ostrą pracę!

Czytaj o boksie także na topboxing.wordpress.com >>