Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


 

- Jak przechodziłem z wagi super średniej do półciężkiej, to przeciwnicy mieli mnie zabić. Nikt się nie spodziewał, że będę boksował na takim poziomie - przekonuje w rozmowie z "Polska The Times" Andrzej Fonfara (29-5, 17 KO), który być może jeszcze w tym roku zadebiutuje w kategorii junior ciężkiej.

Co u Pana zmienił trener Virgil Hunter?
Andrzej Fonfara: Ustawił mnie bardziej bokiem, popracowaliśmy nad obroną. Zwłaszcza nad lewą ręką, żeby nią kontrolować przeciwnika. Ale nie tylko to. Mimo że jestem ukształtowany zawodnikiem, to wciąż mogę się czegoś nauczyć. Tym bardziej, że zmieniam kategorię wagową i będę boksował w junior ciężkiej.

To trener namówił Pana do tej zmiany?
Ta decyzja chodziła mi po głowie od dawna. Co prawda zawsze przy robieniu wagi pomaga mi dietetyk i na ogół nie mam z tym kłopotu, ale coraz trudniej to przychodzi. Zwykle do zrzucenia miałem nieco ponad 10 kg. Największy problem miałem przed ostatnią walką z Adonisem Stevensonem. Po raz pierwszy w karierze tuż przed oficjalnym ważeniem miałem nadwagę. Niewiele, jeden funt, czyli niecałe pół kilograma. Może to była też kwestia tego, że po wygranej z Chadem Dawsonem miałem tylko kilkanaście dni wolnego i od razu zacząłem kolejne przygotowania. W każdym razie wróciłem do hotelu, gorąca kąpiel, pod kołdrę i wagę zrobiłem. Ale niewykluczone, że przez to już coś zadziało mi się w głowie, że pojedynek nie wyglądał tak, jak chciałem. Choć oczywiście to żadne wytłumaczenie dla porażki.

Pojawiają się głosy, że nie ma Pan ciosu i odporności na rywalizację w wyższymi limicie wagowym.
Wcale mnie to nie rusza. Udowodniłem już wiele razy, że wiem co robię. Jak przechodziłem z wagi super średniej do półciężkiej, to przeciwnicy mieli mnie zabić. Zresztą nawet jak zaczynałem, to raczej nie słyszałem, żeby trenerzy, czy eksperci mówili, że dam sobie radę. Nikt się nie spodziewał, że będę boksował na takim poziomie. Okazało się inaczej. Warunki na wyższą kategorię mam. Uderzenie też, co pokazałem nie raz. Mam też świadomość, że muszę się wzmocnić. Nie mówię, że od razu zawojuję tę kategorię wagową. Powoli.

Dzieje się coś w sprawie Pana walki na stadionie Legii Warszawa?
To wciąż super pomysł, który jest do zrealizowania i mógłby się sprzedać. Chciałbym, żeby do niego doszło. Na razie priorytetem są Stany. Walce na Legii trzeba by się było bardziej poświęcić, może w następnym roku coś z tego wyjdzie.

Pełna treść artykułu na Polskatimes.pl >>