Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

„Przez pierwszy rundy, na miejscu Hopkinsa, unikałby jakiegokolwiek kontaktu ze Smithem. Joe będzie silniejszy w zwarciach, wiadomo, że bije mocniej. Hopkins ma 51 lat. Nie ma takiej możliwości, żeby był tym samym pięściarzem, co kiedyś. Nie ten metabolizm, nie te przygotowania. Zobaczymy w sobotę, czy to Alien z nazwy czy ten prawdziwy" - mówi Andrzej Fonfara (28-4, 16 KO).

Przemysław Garczarczyk: Masz faworyta w sobotniej, pożegnalnej walce Bernarda Hopkinsa z Joe Smithem Jr?
Andrzej Fonfara: Niespecjalnie, choć na walce na pewno będę. Wsiadam w sobotę w samochód i jadę z San Francisco do Los Angeles. Niespecjalnie bo choć ciągle chciałbym się zrewanżować Smithowi, to aż tak bardzo mi na nim nie zależy. Może w przyszłości, ale na razie plany są inne.

Dostałeś podziękowania od Joe, za to, że otworzyłeś mu drogę do sławy, pieniędzy i historycznej walki z Hopkinsem?
Nie, no właśnie, co jest grane... (śmiech) Joe ma szansę bo jest naprawdę bardzo silny i naprawdę mocno bije. Przez pierwszy rundy na miejscu Hopkinsa unikałby jakiegokolwiek kontaktu ze Smithem. Joe będzie na pewno silniejszy w zwarciach, wiadomo, że bije mocniej. Hopkins ma 51 lat. Nie ma takiej możliwości, żeby był tym samym pięściarzem, co kiedyś. Nie ten metabolizm, nie te przygotowania. Zobaczymy w sobotę, czy to Alien z nazwy czy ten prawdziwy. Może być ringowa przepychanka, bo Bernard nie będzie przecież super ryzykował bo po pierwsze nigdy tak nie walczy, a po drugie nie chce przegrać ostatniej walki życia z kimś, kogo do pojedynku ze mną nie było na mapie. Smith powinien iść na całość. Zobaczę z bliska jak to wygląda.

Oglądałeś Norberta Dąbrowskiego w walce z Eleiderem Alvarezem czyli kimś, kto był jeszcze nie tak dawno twoim bardziej niż tylko potencjalnym rywalem?
Podglądałem na Facebooku. Noras to moja stara paczka z Gwardii. On, ja, bracia Hutkowscy – tak była nasza grupa, razem często mieszkaliśmy na zawodach. Pisałem do Norasa przed walką, cieszę się, że się mógł pokazać się z elitą. Takich szansa czasami się nie ma przez całe życie. Wypadł bardzo korzystnie z Alvarezem, pokazał, że może walczyć z elitą. Czasami jedna zmiana, jedna walka wszystko ustawiają w tym innym świetle. Teraz musi pójść za ciosem.

A Ty?
Pracuję ciężko i robię z trenerem Virgilem Hunterem formę życia.

Wiesz na kogo – Chad Dawson – nie wiesz na kiedy. Podobnie jak Szpila.
To, że wiem o Dawsonie to już 80 procent całości, a przygotowania są 100 procent pod niego. Daty się zmieniają. Były jakieś dyskusje, by walczyć na tej samej gali co Artur, chyba upadły. Ciągle jest na tapecie parę lutowych dat, ale gdybyśmy mogli wybierać postawimy na 4 marca, na walkę w Nowym Jorku na gali Keith Thurman – Danny Garcia. Wielka gala z odpowiednią telewizyjna oprawą, mam tam polskich kibiców. Mógłbym i chciałbym wyskoczyć na ring jak najszybciej, wiadomo... ale to nie ode mnie zależy. Do tego połowa lutego czy pierwsze dni marca, to żadna różnica. Pracowałem ciężko, mogę poczekać, nie muszę się martwić za co zapłacę rachunki. Jestem szczęśliwym człowiekiem, mam wszystko i wszystkich obok siebie, których potrzebuję. I spokojną głowę, więc z Virgilem... spokojnie budujemy formę. 3-4 razy w tygodniu, głównie technika. Do końca roku, zaraz na początku przyszłego, ma być data. Wtedy idziemy na ostro.

Lubisz walki o wszystko? Bo taka będzie z Chadem Dawsonem. Dla ciebie i dla niego.
Tak to wygląda. Ja to lubię, bo jak pokazuje moja kariera, zawsze sprężam się na lepszych. Jak Legia. Przegrana – nawet nie chcę o tym mówić – to prawie zaczynanie od początku. Wygrana, to od razu wskakuję tam, gdzie byłem przed nokautem ze Smithem Jr. Nie ma tej pierwszej opcji. Zniszczę Dawsona. To obietnica dla kibiców.