Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


Na krótkie, ale bardzo intensywne wakacje wpadł do Polski mistrz świata IBO w wadze półciężkiej Andrzej Fonfara (25-3, 15 KO). Bokser, który na co dzień mieszka w Chicago, wspierał Legię z Żylety podczas meczu o Superpuchar Polski, a w piątek odwiedził Muzeum Legii Warszawa i spotkał się z kustoszem Wiktorem Bołbą.

W Muzeum Legii można też obejrzeć podomkę, w której Fonfara wychodził na walkę z Glenem Johnsonem. - Ta wygrana otworzyła mi drzwi do większych walk - mówi Andrzej. Są także spodenki z walki o mistrzostwo świata. - Spodenki zrobione przez chłopaków z Diil Gang, bo to oni ubierają mnie na walki - opowiada pięściarz, który wspominał w Muzeum Legii swoje początki. - Trenowałem w Legii, moim trenerem był przez trzy lata Krzysztof Kosedowski, ale miałem okazję pracować także z Wiesławem Rudkowskim, Kazimierzem Szczerbą czy Andrzejem Gołotą, z którym znam się z Chicago. To przez niego zacząłem swoją karierę, bo jako młody chłopak wstawałem na jego walki i tak samo jak on chciałem wejść do ringu walczyć o mistrzostwo. Jak widać to marzenie się spełniło - podsumował Fonfara.

Andrzej na dłużej zatrzymał się przy gablotach Artura Boruca. - To mój kolega, ale także idol z dziecięcych lat. Kiedyś też chciałem być bramkarzem, stałem na bramce, a sam Artur to świetny gość - stwierdził.

W wycieczce po Muzeum Legii towarzyszył Fonfarze kustosz Wiktor Bołba, a także dwaj mistrzowie hokejowej Legii z lat 60. i 70. Obaj przyjechali do Warszawy na wakacje. Wojciech Kaczorek mieszka na stałe w USA i z rozrzewnieniem wspominał czasy, kiedy wraz z Kazimierzem Deyną "zdobywał" Warszawę. - My wszyscy w Legii, niezależnie od sekcji, trzymaliśmy się razem - powiedział. Drugim z hokeistów był Szymon Janiczko, który na stałe mieszka w Szwecji.