Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

FonfaraJuż niebawem możemy mieć kolejnego mistrza świata w boksie. W nocy z piątku na sobotę Andrzej Fonfara (22-2, 12 KO) stanie do walki o pas federacji IBO w wadze półciężkiej. Rywalem Polaka będzie Tommy Karpency (21-3-1, 14 KO), a walka odbędzie się w Chicago. Fonfara żałuje, że tego pojedynku kibice nie będą mogli obejrzeć w żadnej telewizji.

- Minęło już kilka miesięcy od wygranego pojedynku z Glenem Johnsonem. Co się zmieniło po tej walce?
Andrzej Fonfara:
Myślę, że nabrałem jeszcze większej pewności siebie. Udowodniłem również wielu niedowiarkom, że potrafię pokonać tak doświadczonego i trudnego przeciwnika. To też umocniło mnie w przekonaniu, że jestem w stanie na przestrzeni lat zostać mistrzem świata. Dziesięciotygodniowy obóz przygotowawczy przyniósł doskonałe efekty. Po tym starciu czułem się świetnie, mogłem boksować dalej.

- Ta walka chyba dała Tobie również świadomość, że kolejny rywal, w walce o tytuł IBO, jest zdecydowanie w twoim zasięgu?
To prawda, ale to nie znaczy, że go zlekceważę. To twardy pięściarz, który przeboksował cały dystans chociażby z Nathanem Cleverly. Na pewno przyjedzie tutaj doskonale przygotowany i zrobi wszystko, by zdobyć pas mistrza świata federacji IBO. To nie jest bokser, który przyjeżdża tylko po wypłatę.

- Co więcej jesteś w stanie powiedzieć o Tommym Karpencym?
Przede wszystkim jest mańkutem, trochę opuszcza prawą rękę. Już mamy przygotowaną taktykę na niego. Na pewno będzie trzeba dużo atakować prawą ręką i na dół i na górę. Pytanie, jaką on ma na mnie taktykę. Zazwyczaj kontrował w swoich poprzednich walkach. Dla mnie najważniejsza jest wygrana i pas. Czy zdobędę go zwycięstwem na punkty, czy przez nokaut, to już wyjdzie "w praniu". (...)

- Jak wygląda twoja sytuacja w kontekście ewentualnych transmisji telewizyjnych. Niestety fani nie będą mogli zobaczyć ciebie na żywo w najbliższym starciu.
Niestety, bardzo mi przykro z tego powodu. ESPN miało jeszcze raz nas pokazywać, po starciu z Glenem Johnsonem, ale niestety ta stacja nie miała miejsca w tym roku na naszą galę. Show Time i HBO również nie mieli terminu na przeprowadzenie transmisji. Bardzo żałuję, że przez brak sygnału ze Stanów, w Polsce nie będzie relacji. Wiem, że Polsat, "N" i Orange Sport były zainteresowane, ale niestety nic z tego nie wyszło. Mogę obiecać fanom w kraju, że starcie będzie nagrywane i wrzucone do sieci. Myślę, że telewizje mocniej się zainteresują jak tylko zdobędę pas IBO.

- TV to jedno, równie ważni są także kibice na trybunach. Pamiętam wcześniejsze walki, gdzie w US Pavilion nie było rzeszy kibiców. Jak dzisiaj ta sytuacja wygląda?

Tutaj w Chicago już jest znacznie, znacznie lepiej. Bilety sprzedają się jak świeże bułeczki. Wcześniej faktycznie przychodziło niewielu kibiców - jak sam wspomniałeś. Z walki na walkę te statystyki jednak rosną. Sukcesywną pracą, kolejnymi wygranymi i nokautami przyciągam uwagę fanów pięściarstwa. Moją ostatnią walkę oglądało około pięć tysięcy kibiców. Chciałbym w najbliższy weekend powtórzyć ten wynik, ale cicho wierzę, że będziemy świadkami rekordowej frekwencji.

- Wygrywasz w weekend, zdobywasz pas IBO i co dalej. Jakie plany?
W przyszłym roku będziemy chcieli obronić ten pas... ale spokojnie, najpierw muszę go zdobyć (śmiech). Bardzo chciałbym podjąć walkę o tytuł jednej z lepszych federacji. Ale ciężko w tym punkcie kariery sprecyzować, co dalej. Jeśli wygram, na pewno pojawią się propozycje, na pewno łatwiej mi będzie o starcie z czołowym nazwiskiem w półciężkiej, a tym samym, łatwiej będzie o transmisję w którejś ze stacji. Jest tylko jedno "ale", ja jeszcze tego pasa nie mam. Wierzę, że po weekendzie w dużo pewniejszym tonie będę się wypowiadał o swojej przyszłości.