Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Andrzej Fonfara- Mam takie koleżanki, które kochają boks. Jedna nawet jak była w ciąży, to do końca przychodziła na walki Andrzeja w Chicago. Magda rodziła, kiedy Andrzej walczył w Prudential Center na gali Tomka Adamka. Andrzej mówi, że dziecko wyszło, kiedy nokautował, ale się jak zwykle się wygłupia - mówi 24-letnia Justyna Jachna, dziewczyna klasyfikowanego na 9. miejscu światowego rankingu WBO Andrzeja Fonfary (22-2, 11 KO).

- Jestem spod znaku Skorpiona, a Justyna to Panna, ale moi rodzice są spod tych samych znaków i już ponad 30 lat są razem, więcej jakoś pasuje. Dobry prognostyk. Justyna powinna być większą optymistką, jak ja - i mieć więcej luzu. Poza tym jest idealna - mówi znany z zawsze dobrego humoru "Polski Książę", który już 16 marca w UIC Pavilion walczyć będzie o pas USBO/IBO z byłym dwukrotnym mistrzem świata wagi super średniej - Byronem Mitchellem (29-9, 22 KO).

- Jak się poznaliście - przy okazji boksu?
Justyna Jachna:
Można tak powiedzieć... Moja koleżanka pracowała dla ówczesnego menedżera Andrzeja i pewnego wieczoru mnie zapytała czy chcę pojechać na imprezę ze znajomymi. Powiedziałam, że tak, a w samochodzie siedział już Andrzej. Pamiętam, że miał pomarańczową kurtkę i pił ciągle "red bulle".

- Andrzej, a ty pamiętasz jak była ubrana Justyna?
AF:
Chyba miała biały płaszcz...
JJ: A jakie buty?
AF: Justyna, wtedy nie patrzyłem jeszcze tak nisko. Pamiętam, że jak pierwszy raz przyszłaś na moją walkę, to od razy zaliczyłem swoją pierwszą zawodową porażkę. Ale to nie był zły omen.

- Andrzej, wszystkiego na raz mieć nie można. Justyna, od tamtej walki w 2007 roku byłaś na wszystkich? Andrzej się przez ten czas zmienił?
JJ:
Widziałam wszystkie, a Andrzej od tego czasu urósł - i dzięki Bogu. Jako człowiek, ciągle jest taki śmieszny i wesoły. Nawet jak jestem zła, to umie mnie rozśmieszyć. Charaktery mamy inne, bo ja jestem z Nowego Targu, a on z Białobrzegów. Powinien być w życiu codziennym bardziej obowiązkowy, tak jak ja - w sporcie Andrzej nie ma z tym problemu - ale na ringu żadnej z moich dobrych cech nie muszę mu dodawać. Jest uparty i twardy, wie czego chce, a ja go zawsze wspieram.
AF: Jestem spod znaku Skorpiona, a Justyna Panny, ale moi rodzice są spod tych samych znaków i już ponad 30 lat są razem, więcej jakoś pasuje. Dobry prognostyk. Justyna powinna być większą optymistką, jak ja - i mieć więcej luzu. Poza tym jest idealna.

- Justyna - Nowy Targ oznacza, że jesteś za Wisłą Kraków? Superkibic Legii Warszawa czyli Andrzej to toleruje?
JJ:
Jestem neutralna, choć trochę grałam w piłkę nożną - i tutaj, i jeszcze w Polsce. Jakby grała Wisła z Legią, to oglądałabym dobrą piłkę, a nie kibicowała jednym czy drugim.


- Jesteśmy z przy piłce nożnej, więc pytanie do pięściarza siedzącego podczas wywiadu w szaliku Legii: gdyby Justyna była zawziętym kibicem Polonii Warszawa... to co?
AF:
Wiesz co, chyba byśmy się wtedy nigdy nie spotkali. Bo ani ona, ani ja nie mielibyśmy chęci na takie randki. Jakbym nie wiedział na początku, a później się o tym dowiedział, to pewnie bym to jakoś przeżył. Ale ciężko byłoby, to fakt.

- Andrzej - podoba ci się, że Justyna nie tylko jest na walkach, ale pomaga ci w wielu sprawach związanych z twoją karierą?
AF:
Cieszę się, że moja pasja jest także jej pasją. Każdego dnia mi pomaga, od małych codziennych spraw ułatwiających mi życie, do tego, żeby kibice wiedzieli co się ze mną dzieje, z przeglądaniem, co się dzieje na mojej stronie włącznie. O boksie raczej nie rozmawiamy, ale wszystkie walki oglądamy razem, później analizujemy je w łóżku. Fajne jest, że Justyna wie, gdzie jest ta granica, kiedy jej rola już się kończy.

- Jaki jest Andrzej przed walkami? Niektórzy zamykają się w sobie, inni muszą mieć przy sobie bliskich przez 24 godziny na dobę.
JJ:
Jest zupełnie inny, nerwowy, ale wiadomo, że walka blisko, wagę trzeba zrobić, nie można dobrze zjeść. Jak warknie na mnie to dlatego, że jest stres, a nie dlatego, że taki jest. Już to zrozumiałam, bo wcześniej nie wiedziałam, co się z nim dzieje. Przed walką żyje w swoim świecie, jak wychodzi na ring, to mija mnie o centymetry i nawet nie wie, że jestem obok.

- Co ci najbardziej przeszkadza w fakcie, że Andrzej jest bokserem?
JJ:
Chyba nic. Czasami tylko Andrzej "cwaniakuje", ale to chyba nie ma z boksem nic wspólnego. Zupełnie się nie boję, że ktoś mu coś zrobi na ringu, bo ja wiem, że Andrzej dobrze trenuje, że to jest jego pasja, że wybrał taką drogę. Dlatego go wspieram jak mogę. Nie lubię tylko tej całej polityki wokół boksu, ale nie mogłabym powiedzieć mu, żeby przestał boksować, bo to jest jego życie.

- Andrzej dopiero wkracza na salony sławy - jesteś gotowa na fanki rzucające biustonosze na ring?
AF:... albo majtki.
JJ: Wiem, jak to jest z tymi fankami - już miałam okazję się o tym przekonać. I to nie raz. Mieliśmy kilka takich sytuacji, ale jakoś wyszliśmy z tego obronną ręką. Była rozmowa, bo wszystko jest do wyjaśnienia...

- Andrzej, a jak ty do tego podchodzisz?
AF:
To jest to samo co z komentarzami na temat moich walk - staram się trzymać od tego z daleka, czy są dobre czy złe. Nie ma to dla mnie znaczenia, co mówią inni, muszę robić swoje. Mam takich co przychodzą na mojej walki niby jako kumple, a ja wiem, że oni tylko czekają, żebym przegrał, żeby mogli powiedzieć "a nie mówiłem?" Są ludzie dobrzy i źli - już się tego nauczyłem.
JJ: Ja mam takie koleżanki, które kochają boks. Jedna, nawet jak była w ciąży, to do końca przychodziła na walki Andrzeja w Chicago. Magda rodziła, kiedy Andrzej walczył w Prudential Center na gali Tomka Adamka. Andrzej mówi, że dziecko wyszło, kiedy nokautował, ale się jak zwykle się wygłupia.

- Andrzej: Justynie nie przeszkadza, że jesteś bokserem. Chciałbyś, żeby twoja dziewczyna boksowała?
AF:
Nie, bo mi się boks kobiecy nie podoba. Nieprzyjemnie to wygląda. Kobieta nie jest do boksowania. Justyna chyba nigdy nie miała, nawet dla zabawy, rękawic bokserskich na rękach. Ma takie małe, do kluczyków samochodowych. Dla dziewczyny to wystarczy.

Rozmawiał: Przemek Garczarczyk{jcomments on}