Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Kontrakty nie są jeszcze podpisane, ale podobno wszystkie szczegóły zostały już dogadane i starcie się odbędzie. W Lublinie Andrzej Wawrzyk (29-1, 15 KO) zmierzy się z Albertem Sosnowskim (47-6-2, 28 KO). - Biorąc pod uwagę polskie realia, to być albo nie być - mówi Sosnowski, który ostatni raz walczył w lutym ubiegłego roku. Przegrał wtedy z Martinem Roganem w turnieju Prizefigher. Od porażki z Witalijem Kliczko Dragonowi wiedzie mu się kiepsko. Przegrał potem jeszcze trzy razy, raz zremisował i dwukrotnie wygrał. Wielu wysyłało już Sosnowskiego na emeryturę, ale Albert nie chce o tym słyszeć.

- Jestem już raczej na końcu kariery, ale po gorszych występach i różnych perypetiach pojawia się kolejna szansa, więc chciałbym się pokazać z dobrej strony. Mam chęci i umiejętności, żeby powalczyć jeszcze kilka lat. Przeżyłem trudne walki, przegrywałem przed czasem, ale teraz za mną długa przerwa. Chcę zamazać złe wrażenie i sprawdzić, czy boks mnie ciągle cieszy. Jeśli wygram, otworzą się przede mną nowe możliwości. W modzie są pojedynki polsko-polskie, więc można byłoby powalczyć. Teraz kładę na szali swoje osiągnięcia. Jeśli przegram, zastanowię się czy nie poszukać innego zajęcia. Chociaż nie wiem...Pod względem sportowym więcej do zyskania ma Andrzej - przekonuje Sosnowski, który przed galą w Lublinie wystąpi jeszcze w kwietniu w Legionowie, ze słabszym rywalem. - Chcę się rozgrzać i sprawdzić, czy nie zardzewiałem. Jestem głodny boksu - mówi. Wcześniej zestawiano go z Krzysztofem Włodarczykiem. Dla Diablo miało to być wejście do wagi ciężkiej, ale nic z tego nie wyszło.

Wawrzyk, choć znacznie młodszy, też niedawno znalazł na zakręcie. Porażka w słabym stylu z Aleksandrem Powietkinem sprawiła, że wielu stawiało pod znakiem zapytania jego przyszłość w boksie. Od tamtego czasu stoczył dwie walki z weteranami. Najpierw pokonał Danny'ego Williamsa (wygrał z nim też w 2008 roku Sosnowski), a później Francoisa Bothę. - Walczymy z Albertem? Dobrze, coś o tym już słyszałem – śmieje się Wawrzyk pytany o starcie ze starszym kolegą. Jakiś czas temu panowie pracowali w tym samym gymie, obaj pod okiem trenera Fiodora Łapina. Ten ostatni dzisiaj prowadzi tylko Andrzeja, ale jest przeciwny temu starciu.

- Myślę, że walka będzie fajna dla wszystkich, którzy interesują się boksem. Albert ma wielkie doświadczenie, pokazywał w ringu wielkie serce i przy swoich warunkach fizycznych osiągnął bardzo dużo – opowiada Wawrzyk, który w ciągu dwóch tygodni zacznie przygotowania.

- Albert ma rację, mówiąc, że to starcie o być albo nie być. I myślę, że ten pojedynek spodoba się szerokiej publiczności – tłumaczy Piotr Werner, jeden z szefów grupy KnockOut Promotions, której zawodnikiem jest Wawrzyk. I dodaje, że w najbliższym czasie dojdzie do kilku innych ciekawych walk między Polakami. - Są takie plany, ale dopiero zaczynamy układać pary. Większe walki planujemy jesienią, podczas gali na otwarcie hali w Krakowie. Gotowy będzie Artur Szpilka, Andrzej Wawrzyk czy Paweł Kołodziej. Dwaj pierwsi są z Krakowa, trzeci z Krynicy, więc to ich teren. A może dogadamy się też z innymi, bo nie tracimy z oczu Krzysztofa Zimnocha czy Mariusza Wacha - mówi Werner.

O boksie przeczytasz także w "Przeglądzie Sportowym" >>