- Na 99 procent będę walczył 20 stycznia w Stanach Zjednoczonych, ale rywala wciąż nie znam - mówi portalowi Sport.pl Adam Kownacki (16-0, 13 KO), który w najbliższym czasie będzie jednym z uczestników obozu sparingowego Aleksandra Powietkina, który przygotowuje się do walki z Christianem Hammerem.

Twoje życie zmieniło się po lipcowej wygranej z Arturem Szpilką?
Adam Kownacki: Nie jakoś diametralnie. Zyskałem trochę na popularności. Latem miałem 5 tysięcy lajków na facebooku, teraz mam 16 tys. 75 procent sumy, którą zarobiłem [100 tysięcy dolarów], przelałem na konto w banku i jej nie ruszam. Za resztę opłaciłem trenerów i kupiłem sobie nowy komputer. Wiele się nie zmieniłem, wciąż jestem tym samym chłopakiem. Życie w Stanach Zjednoczonych jest bardzo drogie, więc nie pławię się w luksusach.

Ale nie musisz już dorabiać na boku?
Kiedyś łączyłem treningi z pracą na budowie lub byciem bramkarzem w klubie, a teraz już nie muszę tego robić. Ale myślę o tym, by jeszcze jakoś zarabiać nie tylko na walkach.

Jest ktoś, z kim nigdy nie chciałbyś się zmierzyć?
Tomasz Adamek. Darzę go wielkim szacunkiem, jest dla mnie teraz trochę jak starszy brat. On już jest blisko końca kariery, a ja dopiero zaczynam drogę na szczyt. Śmieję się, że to król polskiego boksu, a ja jestem księciem. Kiedy on już zakończy karierę, to ja będę najważniejszym polskim pięściarzem.

Za kilka dni wracasz do Rosji, aby znowu sparować z Aleksandrem Powietkinem, jednym z najsilniejszych zawodników na świecie. W przeszłości byłeś także na obozie przygotowawczym braci Kliczko. Kto mocniej bije?
Myślę, że Powietkin jest silniejszy od braci Kliczko, ale oni byli szybsi i lepsi technicznie. Boksowali niezwykle inteligentnie. Ogólnie czuję siłę Rosjanina, dlatego boksuję z nim bardzo ostrożnie.

Pełna treść artykułu na Sport.pl >>