Bob Arum, promotor Manny'ego Pacquiao (54-4-2, 38 KO), nie krył oburzenia na sędziów punktowych po porażce swojego podopiecznego w walce z Timothy Bradleyem (29-0-1, 12 KO). - Te stare skurw*** nie mają pojęcia o tym, na co patrzą! Co mogę teraz powiedzieć? Nic w całej mojej karierze promotorskiej nie wstrząsnęło mną tak jak ten werdykt! - wypalił wściekły Arum.
W oczach arbitrów po dwunastu rundach "Pac Man" okazał się minimalnie gorszy od swojego Bradleya i stracił na jego rzecz pas WBO wagi półśredniej.
> Add a comment>
Minionej nocy w Las Vegas Timothy Bradley (29-0-1, 12 KO) pokonał niejednogłośnie na punkty Manny'ego Pacquiao (54-4-2, 38 KO), odbierając Filipińczykowi pas WBO wagi półśredniej.
Werdykt sędziowski wzbudził wiele kontrowersji - większość ekspertów wytypowała bowiem wysoką wygraną Filipińczyka, na którego korzyść przemawiały także statystyki ciosów. Czy Bradley słusznie został uznany za zwycięzcę potyczki z Pacquiao? Zapraszamy do udziału w sondzie na Facebooku >>
>
O tym, że w obozie Manny'ego Pacquiao (54-4-2, 38 KO) przed wczorajszą walką z Timothy Bradley (29-0-1, 12 KO) nie działo się najlepiej, mówiło się od dawna. Często pojawiały się informacje o konflikcie na linii Freddie Roach - Alex Ariza czy Pacqauio - Bob Arum.
Dość niezwykła była także sytuacja tuż przed samym pojedynkiem, który z winy "Pac Mana" rozpoczął się z kilkudziesięciominutowym opóźnieniem. Gdzie był Manny, kiedy go nie było? W chwili, gdy zabrzmieć miał pierwszy gong Filipińczyka wciąż nie było w swojej szatni! Gdzie jest Pacquiao, nie mieli pojęcia nawet dwaj przedstawiciele promotora boksera - Boba Aruma! I wcale nie chodziło o mecz NBA, który podobno pięściarz miał oglądać... Pacman znalazł się w końcu w pobliskiej sali, gdzie rozgrzewał się biegając na taśmie. Nie odbył do tej pory ani rozgrzewki ani nie ma nałożył rękawic. Komentatorzy HBO zaistniałą sytuację określili jako "całkowicie niezrozumiałą"...
Jak już wiadomo, Pacquiao ostatecznie przegrał walkę z Bradleyem niejednogłośnie na punty, choć w oczach przygniatającej części ekspertów jego przewaga w ringu nie podlegała dyskusji...
>
Media za Oceanem są w szoku po kontrowersyjnym werdykcie sędziowskim, który przyznał Timothy Bradleyowi (29-0, 12 KO) wygraną nad Mannym Pacquiao (54-4-2, 38 KO). Amerykańska telewizja HBO wypunktowała pojedynek 119-109 na korzyść Filipińczyka. Identycznie widział walkę także Dan Rafael, znany dziennikarz stacji ESPN. Przewagę "Pac Mana" potwierdzają także statystyki ciosów.
Pacquiao doprowadził do celu w sumie 253 uderzenia, z kolei Bradley odpowiedział 159 trafieniami. "Pac Man" przeważał także jeśli chodzi o tzw. ciosy mocne - 190/493 (39%) do 108/390 (28%).
>
W głównym wydarzeniu wieczoru bokserskiej gali w Las Vegas Timothy Bradley (29-0-1, 12 KO) pokonał niejednogłośnie na punkty Manny'ego Pacquiao (54-4-2, 38 KO) i wywalczył pas mistrza świata WBO wagi półśredniej. Po dwunastu rundach sędziowie punktowali 115-113, 115-113 dla Bradleya i 115-113 dla Pacquiao. Dla uważanego przez wielu za najlepszego boksera globu bez podziału na kategorie wagowe "Pac Mana" porażka z Bradleyem była pierwszą przegraną od 2005 roku. Werdykt sędziowski wzbudził wiele kontrowersji; komentatorzy stacji HBO punktowali 119-109 dla Pacquaio.
Walka rozpoczęła się z dużym opóźnieniem z powodu "Pac Mana", który najpierw śledził w telewizji finałowe fragmenty spotkania koszykarskiej ligi NBA, a potem poświęcił nadprogramowe kilkanaście minut na rozgrzanie kontuzjowanej podczas przygotowań łydki. Amerykanin wszedł do ringu zrelaksowany i chętny do ataku, jednak jego zapędy zostały utemperowane w drugiej rundzie po kilku zainkasowanych lewych sierpowych od Filipińczyka.
Poruszający się dużo ciężej niż zwykle Pacquiao miał nad Bradleyem dużą przewagę siły fizycznej. W czwartej rundzie Amerykanin przyjął przy linach serię szybkich uderzeń, a potem po raz pierwszy zachwiał się na nogach, gdy kolejne ciosy ocierały się o jego brodę. Po szóstym starciu w oczach Bradleya widać było pierwsze oznaki zrezygnowania i zwątpienia. Reprezentant USA przestał atakować i ograniczył swoje ringowe poczynania do wyprowadzania sporadycznych kontr.
W dziewiątej rundzie po przyjęciu sporej liczby bardzo mocnych uderzeń Amerykanin wreszcie ruszył do przodu i pod koniec starcia Filipińczyk wyglądał na mocno zmęczonego. W kolejnej odsłonie "Pac Man" łapał oddech i zaatakował dopiero w ostatnich kilkudziesięciu sekundach, co przy małej skuteczności Amerykanina pozwoliło mu zapisać na swoje konto jeszcze jedną rundę. Końcowe minuty pojedynku Bradley poświęcił na kontrowanie Pacquiao, jednak jego próby były w większości niecelne i nie robiły żadnego wrażenia na rywalu. Ku ogromnemu zdziwieniu większości obserwatorów sędziowie przyznali wygraną Bradleyowi, który doprowadził do celu zdecydowanie mniej ciosów od rywala.
Zwycięstwo Amerykanina oznacza, że 10 listopada kibice zobaczą pojedynek rewanżowy. Filipińczyk zarobił za sobotnią walkę co najmniej 26 milionów dolarów, Bradley przyjmie czek na 5 milionów. Gaże obu pięściarzy będą powiększone o wpływy ze sprzedaży transmisji w systemie Pay-Per-View.
>
Runda 1. Bradley jest bardzo zrelaksowany, niezła końcówka Manny'ego ale więcej z walki miał Bradley. Runda dla Bradleya. Zaskakująco wielu dziennikarzy w Las Vegas stawiało w nieformalnym głosowaniu na zwycięstwo Tima.
Runda 2. Niezły początek Bradleya ale to Manny trafia zdecydowanie częściej lewą ręką, jak na razie najsilniejszą bronią Pacmana. Bradley próbuje powrócić do taktyki, ale jego częste ciosy nie docierają celu. Runda dla Pacmana.
Runda 3. Bradley wyraźnie zachwiał się po celnym ciosie - znowu z lewej - Pacmana. Bradley próbuje kombinacji, stara się być aktywny, ale boksersko niewiele tego wynika. Runda dla Pacmana.
Runda 4. Bradley ciągle idzie do przodu - tak jak obiecywał, jest cały czas agresywny. Po dość spokojnej większej części rundy, Manny przyspiesza, i pierwszy raz Bradley zaczyna się gubić, klinczuje. Znakomita końcówka Pacquiao, kolejna runda dla niego.
Runda 5. Manny wyraźnie poluje na jeden decydujący cios. Pacquiao bije trochę na oślep, ale Bradley zaczyna się wdawać z nim w bijatykę, wymiana ciosów, obaj zmęczeni w ostatnich sekundach. Więcej z rundy ma Bradley. Runda dla niego.
Runda 6. Bardzo dużo zadawanych przez Bradleya ciosów, ale bardzo mały procent dochodzi. Na pewno doszły dwa prawe proste, ale Manny uśmiecha się po nich w stronę komentatorów HBO. Bradley jakby zwolnił, mniej ruchliwy niż w poprzednich rundach. Pacman wygrywa rundę w ostatnich 15 sekundach.
Runda 7. Bradley, po wysłuchaniu kilku mocnych słów w narożniku, rusza ostro do ataku - to kolejny początek, który Pacquiao przegrywa. Wolniejsza runda ale agresorem był Bradley. A sędziowie w Newadzie zawsze promują agresorów. Runda dla Tima.
Runda 8. Bradley ma niezłe, szybkie kombinacje ale wyraźnie brakuje w nich siły. Ale ciosy dochodzą, jest wiele uśmiechów na twarzy Pacmana, więcej niż zwykle. Manny ciągle poluje na jeden cios, ale nie może go zadać. Runda dla Bradleya.
Runda 9. Manny zatrzymuje na ułamek sekundy Bradleya ciosem podbródkowym. Tim próbuje odpowiadać ciosem za cios, ale bardzo się przy tym odkrywa, dając coraz więcej szans Pacquiao.. Dwa kolejne lewe proste Manny'ego dochodzą celu. Runda dla Pacmana.
Runda 10. Bradley nie wygląda na pięściarza, który może przyspieszyć tempo w ostatnich dwóch rundach, do tego widoczny już chyba dla wszystkich brak nokautującego ciosu - widać po prawym, który dochodzi Pacmana i nie robi na nim żadnego wrażenia. Wyrównana walka, w której nikt nie zadał spektakularnych ciosów, ale Pacquiao zadał więcej tych widocznych. Runda dla Pacquiao.
Runda 11. Bradley ciągle próbuje nawiązać walkę, ale coraz gorzej mu to wychodzi. Pacquiao zadaje mniej ciosów, trafia lewym, niezła kontra Bradleya ale to za mało by wygrać rundę. Dociera informacja, ze w jednej z pierwszych rund Bradley skręcił kostkę. Runda dla Pacmana.
Runda 12. Bradley nie może się ruszać - może z powodu kontuzji, może z powodu zmęczenia. Manny, zaskakująco dla wielu obserwatorów nie idzie na całość , nie atakuje rywala z pełną siłą ciosów. Koniec rundy, Bradley podnosi ręce w górę, ale nie jest za bardzo przekonywujący mimo, że wygrał rundę. Runda dla Bradleya.
Timothy Bradley wygrywa niejednogłośnie na punkty!!! Sędziowie punktują: 115-113, 113-115, 115-113.
Po walce: 115-113, 115-113 dla Bradleya, 115-113 dla Pacmana: wielka sensacja? Niekoniecznie, pisałem w trakcie komentowania pojedynku o tym, jak bardzo w Newadzie stawia się na agresorów. Dodatkowo, przed walką wiele mówiło się o konflikcie pomiędzy Bobem Arumem i Manny Pacquiao, a dla tego pierwszego zdecydowanie wygodniejsza byłaby porażka w walce z Bradleyem, bo Pacman nie mógłby zakończyć kariery porażką i musiałby dalej walczyć. Z drugiej strony zwycięstwo Bradleya - kontrowersyjne bo ja stawiałem na dwupunktowe zwycięstwo Pacmana - praktycznie wyklucza walkę z Mayweatherem
> Add a comment>
Bardzo szybko zakończył się pojedynek mistrza świata czterech kategorii wagowych Jorge Arce (60-6-2, 42 KO) oraz Jesusa Rojasa (18-1-1, 13 KO). Portorykańczyk znalazł się na deskach już po 20 sekundach pierwszej rundy, kiedy to został upolowany lewym sierpowym przez Meksykanina. Dalszą część pierwszego starcia zdecydowanie wygrał Rojas udanie kontrując agresywnego oponenta.
Drugie starcie Portorykańczyk rozpoczął z dużym animuszem, jednak kilkanaście sekund po gongu rozpoczynającym rundę trafił Arce głową, ciosem poniżej pasa a potem ciosem sierpowym w lewe ucho, po czym Meksykanin padł na deski i odmówił walki. Sędzia Kenny Bayless zadecydował, że kontuzja, po której Arce nie był w stanie kontynuować zawodów została wywołana przez niecelowy faul Rojasa i zakończył pojedynek jako nieodbyty. Meksykanin zainkasował za niego 300 tysięcy dolarów.
>
Randall Bailey (43-7, 37 KO) znokautował w jedenastej rundzie Mike'a Jonesa (26-1, 19 KO) i wywalczył wakujący pas mistrza świata IBF wagi półśredniej. Bailey ostatni raz mistrzowski tytuł dzierżył 12 lat temu, kiedy to był czempionem w dywizji junior półśredniej.
Jones w pierwszych rundach łatwo radził sobie z ofensywnie usposobionym rywalem. Pięściarz z Filadelfii wykorzystywał długi zasięg ramion i ciosami prostymi punktował nacierającego i wolniejszego przeciwnika. Bailey doszedł do głosu dopiero w dziesiątej rundzie, kiedy to po prawym prostym bitym przez gardę Jones znalazł się na deskach.
W kolejnej odsłonie starszy z Amerykanów skontrował swojego rodaka prawym podbródkowym, po którym Jones nie był już w stanie kontynuować zawodów. Do momentu przerwania walki Bailey zadał ponad dwukrotnie mniej celnych ciosów od rywala.
>
Guillermo Rigondeaux (10-0, 8 KO) pokonał przez techniczny nokaut w piątej rundzie Teona Kennedy'ego (17-2-2, 7 KO) i obronił pas mistrza świata WBA wagi super koguciej. Przed zakończeniem walki Amerykanin lądował na deskach pięciokrotnie.
Kubańczyk wykorzystywał swoją przewagę szybkości oraz wyszkolenia technicznego łatwo punktując rywala i kontrując jego każdą próbę ataku. Po piątych deskach Kennedy'ego sędzia ringowy zatrzymał zawody a Rigondeaux tym samym obronił tytuł zdobyty w styczniu po raz pierwszy.
>
- Nowy trener nie tylko poprawił moje umiejętności techniczne, ale przeorał mój sposób myślenia - mówi "Newsweekowi" Eddie Chambers (36-2, 18 KO), który w sobotę zmierzy się z Tomaszem Adamkiem (45-2, 28 KO).
- Jakie atuty zaprezentuje Adamek w ringu 16 czerwca w Prudential Center w Newark?
Eddie Chambers: Czasem ma kłopoty z balansem ciałem, ale potrafi zadawać fantastyczne kombinacje ciosów. Przede wszystkim cenię go jednak za niesamowitą determinację. To prawdziwy wojownik, który nigdy nie odpuszcza. Ale został w ringu upokorzony przez Witalija Kliczkę, mistrza federacji WBC.
- Co 10 września poszło nie tak?
Myślę, że Adamek zrobił wszystko, co w jego mocy. Po prostu nie był w stanie dobrać się do skóry tak doświadczonemu pięściarzowi jak Witalij. Nie wspominając już o kilkunastu centymetrach różnicy wzrostu, co przekładało się na znacznie większy zasięg ramion Ukraińca.
- Pana też w zeszłym roku znokautował Kliczko, tyle że Władimir. Czy jakikolwiek bokser jest obecnie w stanie zagrozić braciom?
Myślę, że właśnie pan z nim rozmawia. Czuję, że mogę się mierzyć z każdym z braci, bo od zeszłego roku wiele się zmieniło. Mój nowy trener James Ali Bashir nie tylko wyszkolił mnie technicznie, ale także przeorał sposób myślenia. Jestem gotowy do walki z najlepszymi. Ale nie skreślałbym również Tony’ego Thompsona, który 7 lipca zmierzy się z Władimirem. Tony ma wystarczające doświadczenie i wzrost, by w Szwajcarii walczyć jak równy z równym.
- No właśnie, pan jest mojego wzrostu, a więc niższy o parę centymetrów nawet od Adamka...
To na pewno moja najsłabsza strona, ale nadrabiam to umiejętnościami i szybkością. Za kilka dni pokonam Adamka i pogrzebię jego marzenia o walce o tytuł mistrzowski w królewskiej kategorii wagowej.
>
Sampson Lewkowicz, znany agent pięściarski i matchamker, jest jednym z wielu ludzi świata boksu, którzy typują, że w dzisiejszym pojedynku o pas WBO wagi półśredniej skazywany przez bukmacherów na porażkę Timothy Bradley (28-0, 12 KO) sprawi niespodziankę i pokona faworyzowanego Manny'ego Pacquiao (54-3-2, 38 KO).
- Znam Pacquiao od dawna i nigdy nie zapomnę jego pojedynku z Agapito Sanchezem, który miał bardzo podobny styl do Bradleya - wspomina Lewkowicz. - Brutalna walka to nie jest coś dla Pacquiao, a sądzę, że ten dzieciak Bradley będzie przeciw Pacquiao brualny. Przewiduję, że to będzie koniec kariery Manny'ego Pacquiao.
- Manny ma na głowie za dużo rzeczy i myślę, że nie będzie już boksował. W zasadzie to uważam, że zaczyna już tracić głowę. To już nie ten sam Pacqauiao co dwie walki temu - dodaje Sampson Lewkowicz.
>
Tomasz Adamek (45-2, 28 KO) w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" nie zamierza w najbliższą sobotę walczyć z polskimi futbolistami o kibiców. - Widzę to tak: najpierw wygrywają piłkarze, ludzie świętują, a później siadają przed telewizorami i oglądają walkę Adamek - Chambers - mówi "Góral", który za rywala miał będzie czołowego amerykańskiego ciężkiego Eddiego Chambersa (36-2, 18 KO).
- Do pana walki z Eddiem Chambersem został tydzień, a tymczasem Polska żyje EURO 2012. Pan też kibicuje?
Tomasz Adamek: Mocno trzymam kciuki za Polaków. Życzę im zwycięstw, naprawdę, bo to przecież ucieszy cały kraj. Niech walczą i nie odpuszczają!
- A myśli pan, że starcie z Chambersem przyciągnie uwagę kibiców? Nie mówię o tych, którzy przesiadują na bokserskich forach, ale całej reszty. Pan walczy w nocy z soboty na niedzielę, a kilka godzin wcześniej nasi piłkarze grają z Czechami i zdecydowanie właśnie ten mecz będzie wydarzeniem numer jeden.
Wiem, ale przecież te wydarzenia nie odbywają się jednocześnie. Mam wielu wiernych fanów i na nich liczę. Na pewno wstaną w nocy. Albo w ogóle nie położą się spać po meczu. Widzę to tak: najpierw wygrywają piłkarze, ludzie świętują, a później siadają przed telewizorami i oglądają walkę Adamek - Chambers. Ja wygrywam i mamy podwójne zwycięstwo w ciągu kilku godzin. (...)
- Dla pana i Chambersa to walka o wszystko. Ten, który przegra w brzydkim stylu, może zapomnieć o wielkich pojedynkach.
Każdy pojedynek taki jest. Nie mam już czasu na porażki. Teraz też tak właśnie jest, bo wiem co jest stawką. Wygrana przybliża do kolejnych szans na tytuły. A o to przecież mi chodzi.
- Co konkretnie panu da wygrana z Chambersem?
Bliskość walki o mistrzostwo świata, bo przecież Amerykanin to zawodnik z czołówki wagi ciężkiej i zwycięstwo z takim pięściarzem z pewnością nie przejdzie bez echa.
Więcej przeczytasz w sobotnim "Przeglądzie Sportowym"
http://www.youtube.com/watch?v=blxWTGB4vJs
> Add a comment>
Były mistrz Europy wagi ciężkiej, a obecnie jeden z najwyżej cenionych pięściarskich ekspertów w Polsce, Przemysław Saleta nie ma wątpliwości, że Manny Pacquiao (54-3-2, 38 KO) wyjdzie zwycięsko z zaplanowanej na dzisiejszą noc konfrontacji z niepokonanym Timothy Bradleyem (28-0, 12 KO).
- Pacquaio jest dla mnie faworytem - przyznał w magazynie "Ring" Saleta. - Optycznie wygląda na mniejszego, bo Bradley faktycznie imponuje przygotowaniem fizycznym i muskulaturą i generalnie siłą fizyczną w ringu, natomiast jeśli patrzymy już na siłę ciosu, to faworytem będzie już Pacquiao, to on częściej nokautuje, zadaje tych ciosów więcej.
- Spodziewam się dużej ilości ciosów, na pewno ta walka potrwa dłużej, a może nawet cały dystans, nie spodziewam się szybkiego nokautu... ze strony Bradleya w ogóle nie spodziewam się nokautu. Myślę, że w drugiej połowie walki Pacquiao po prostu zdominuje Bradleya - ocenił Przemysław Saleta.
Zobacz cały blok magazynu "Ring" poświęcony walce Pacquiao - Bradley >>
>
Były mistrz Europy oraz pretendent do tytułu mistrza świata wagi średniej Darren Barker (23-1, 14 KO) planuje we wrześniu wrócić na ring po październikowej porażce z rąk Argentyńczyka Sergio Martineza. Anglik ma nadzieję, że jego pierwszym rywalem po blisko rocznym rozbracie z zawodowym sportem będzie Grzegorz Proksa (26-1, 19 KO).
- Fajnie byłoby zmierzyć się z Proksą. On musi jednak wcześniej wygrać swój rewanż z Kerrym Hopem. Chciałbym wygranego z tej walki, ale wolałbym, żeby został nim Polak - oświadczył Barker, który już kilkukrotnie był przymierzany do pojedynku z pięściarzem z Węgierskiej Górki.
Eddie Hearn ze stajni Matchroom Sport, która promuje obu pięściarzy sugerował już wcześniej, że jesienią sportowe drogi Barkera i Proksy mogą się skrzyżować.
>
Były mistrz Europy wagi półśredniej Matthew Hatton zalicza się do całkiem spory grupy bokserskich ekspertów, którzy prognozują wygraną Timothy'ego Bradleya (28-0, 12 KO) w dzisiejszej walce z Mannym Pacquiao (54-3-2, 39 KO). Starszy brat Anglika - Ricky Hatton przed trzema laty został brutalnie znokautowany przez Filipińczyka.
- Moja rodzina przekonała się o tym jak mocno bije Pacquiao, ale ja dzisiaj czuję niespodziankę. Stawiam na wygraną Bradleya przez nokaut. Wydaje mi się, że jego mięśnie ważą więcej niż się wszystkim wydaje - stwierdził "Magic", który w marcu przegrał wysoko na punkty z Kellem Brookiem.
>
http://www.youtube.com/watch?v=WEygUDl1Akg
Artur Szpilka: materiały video, wywiady, informacje >>
> Add a comment>
Zapraszamy na drugą część drugiego odcinka magazynu "Ring", w którym Janusz Pindera i Kamil Wolnicki wspólnie z gościem Przemysławem Saletą porozmawiają o dzisiejszym hicie w Las Vegas - konfrontacji Manny'ego Pacquiao (54-3-2, 38 KO) z Timothy Bradleyem (28-0, 12 KO).
Obejrzyj magazyn "Ring" na Onet.pl >>
>
Mistrz świata czterech kategorii wagowych Roy Jones Jr (55-8, 40 KO) zapewnia, że przed walką z Dawidem Kosteckim (39-1, 25 KO) znajduje się w znakomitej dyspozycji. Tymczasem jako komentator HBO gości w Las Vegas na gali, której główną atrakcją będzie starcie Manny'ego Pacquiao z Timothy Bradelyem. Z miasta hazardu RJJ przesyła krótką wiadomość do polskich fanów boksu...
http://www.youtube.com/watch?v=3PGP2t_FolI
Wszystko o walce RJJ - Kostecki >>
> Add a comment>
Zapraszamy do obejrzenia pierwszej części kolejnego odcinka magazynu "Ring", w którym Janusz Pindera i Kamil Wolnicki wspólnie z gościem Przemysławem Saletą spróbują odpowiedzieć na pytanie o sportowy potencjał tkwiący w bohaterach sobotniej gali "Wojak Boxing Night" w Bydgoszczy - Arturze Szpilce (11-0, 9 KO) i Andrzeju Wawrzyku (26-0, 13 KO).
Obejrzyj magazyn "Ring" na Onet.pl >>
>
Grupa Golden Boy Promotions oficjalnie potwierdziła, że 21 lipca podczas gali bokserskiej w Cincinnati dojdzie do walki pomiędzy mistrzem świata WBO wagi super piórkowej Adrienem Bronerem (23-0, 19 KO) oraz Vincente Escobedo (26-3, 15 KO). Dla noszącego przydomek "Problem" Bronera będzie to druga obrona pasa wywalczonego w listopadzie.
W tym roku 22-latek znokautował już Eloya Pereza. Escobedo ostatnią zawodową porażkę zaliczył w listopadzie 2010 roku, przegrywając na punkty z Robertem Guerrero.
>
Dziś w nocy na gali w Las Vegas Manny Pacquiao (54-3-2, 38 KO) zmierzy się w walce o pas WBO wagi półśredniej z niepokonanym Timothy Bradleyem (28-0, 12 KO). Dla Filipińczyka będzie to pierwsze od 12 lat starcie za rywalem, który w swoim rekordzie ma same wygrane.
Czy mówiący ostatnio coraz więcej o Bogu a coraz mniej o treningach, przygotowujący się w atmosferze konfliktu w sztabie szkoleniowym i zdający się być w słabszej formie fizycznej niż przed ostatnimi występami Filipińczyk poradzi sobie w ringu z niezwykle zdeterminowanym i gotowym na wszystko challengerem z USA? Zapraszamy do udziału w ankiecie ringpolska.pl na Facebook >>
>