Carlos Molina (20-5-2, 6 KO) i Cory Spinks (39-7, 11 KO) zostali wyznaczeni przez federację IBF do stoczenia pojedynku eliminacyjnego do tytułu mistrza wagi junior średniej. Walka odbędzie się 1 lutego podczas gali w Chicago.
Specjalizujący się w sprawianiu niespodzianek Molina w marcu w kontrowersyjnych okolicznościach przegrał przez dyskwalifikację z Jamesem Kirklandem. Spinks w czerwcu przegrał z aktualnym posiadaczem tytułu mistrzowskiego IBF Corneliusem Bundragem.
>
Zaczęło się jak w bajce. 19-letni Ricardo Williams Junior w 2000 roku w Sydney wywalczył dla Stanów Zjednoczonych tytuł wicemistrza olimpijskiego w wadze lekko półśredniej. Do kraju wrócił jako bohater i zawodowy kontrakt, który zaproponował mu promotor Lou Di Bella był iście gwiazdorski. Za samo złożenie podpisu pod umową Ricardo Williams Junior zainkasował premię w wysokości prawie półtora miliona dolarów!
Niestety, to był początek wielkich kłopotów boksera o przydomku „Slicky Ricky”. Trener i jednocześnie ojciec pięściarza, Ricardo Williams Senior wspomina, że zaczął tracić jakąkolwiek kontrolę nad synem. – Spróbuj cokolwiek wytłumaczyć 19-letniemu milionerowi… – mówi. - Kiedy Ricardo miał 17 lat był najlepszym prospektem jakiego kiedykolwiek widziałem. Dałem mu ogromny bonus za samo podpisanie kontraktu. Okazało się, że za bardzo mu zaufałem. To był tylko dzieciak zadowolony z tego, że ma wielka kasę. Przestał przykładać się do treningów – wspomina promotor Lou Di Bella.
Po 8 wygranych zawodowych walkach Williams sensacyjnie przegrał ze średniakiem Juanem Venezuelą (15-6). Kilka miesięcy później miał udowodnić, że to był tylko wypadek przy pracy, jednak znów sprawił swoim kibicom przykrą niespodziankę, ulegając Manningowi Gallowayowi (59-17). Jak się okazało, prawdziwe problemy miały dopiero przyjść… Williams wpakował się w pozaringowe kłopoty. Za przemyt narkotyków został skazany na trzy lata więzienia, odsiedział 31 miesięcy.
- Teraz doceniam to, co mam. Wcześniej byłem młody i głupi, uważałem, że sam talent wystarczy do odnoszenia sukcesów. Teraz jestem zmotywowany jak nigdy – opowiada Ricardo Williams Junior. – Otrzymałem ogromne wsparcie od współwięźniów. Niektórzy z nich mają 20 lat do odsiadki, mówili mi, że mam wielkie szczęście, bo dostałem drugą szansę.Williams podczas odsiadki ciężko trenował. Codziennie biegał, robił brzuski i pompki. – Czasem były dni, kiedy czułem się zmęczony i nie chciało mi się trenować – wspomina. – Wtedy podchodził któryś ze współwięźniów i mówił: dawaj, musisz trenować; nie możesz nam przynieść wstydu na ringu, kiedy wyjdziesz!
I nie przynosi. Od odsiadki zanotował 10 zwycięstw w 11 walkach. Teraz staje naprzeciw niepokonanego w 23 pojedynkach Luisa Ramosa Juniora. Zwycięzca walki w Anaheim będzie bardzo blisko pojedynku o mistrzostwo świata. - Teraz, po wszystkich głupstwach popełnionych w młodości już wiem, że nie mogę zmarnować talentu, który dostałem. Moim przeznaczeniem jest tytuł mistrza świata – podkreśla Williams.
Walka Williams – Ramos, tylko na antenie FightKlubu, w środę 19 grudnia o godzinie 22.00
>
Czas - Urodzili się w tym samym roku (1976). Cunningham ma na koncie 20 zawodowych walk mniej od Adamka, a jednak... większość uważa, że jest już „zmęczony, wyboksowany i porozbijany". Pokazały to starcia z Troyem Rossem czy Yoanem Pablo Hernandezem, jeszcze w wadze junior ciężkiej. Cunningham przyjął wówczas sporo mocnych ciosów. To nie był „USS" jakiego pamiętamy z dwóch walk z Krzysztofem Włodarczykiem, Marco Huckiem czy nawet pierwszego starcia z Adamkiem, które też musiało go naruszyć, bo trzy razy był liczony. Wtedy Cunningham był faworytem. Wielu widziało w nim najlepszego „junior ciężkiego". Był młodszy szybszy i skuteczniejszy. Wyprowadził aż 690 ciosów, z których 205 dotarło do celu (Adamek trafił 186 z 480 ciosów). – Cunningham to już nie bokser z tamtych lat. Myślę, że teraz nie rzuci się na Tomka, bo wtedy pewnie w połowie walki przegra – twierdzi trener Fiodor Łapin, który stał w narożniku Włodarczyka podczas dwóch walk „Diablo" z Amerykaninem.
Siła ciosu - Mówi się, że Adamek nie ma „kowadła" w pięści. Jeśli już wygrywa przed czasem to raczej dzięki „kumulacji" ciosów. Co jednak można powiedzieć o Cunninghamie, który nawet w niższej wadze nie przewracał? Krzysztof Włodarczyk wspomina, że jego ciosy nie robiły na nim większego wrażenia, choć były „denerwujące". Trudno więc oczekiwać, że Steve nagle nabrał wielkiej mocy. W „królewskiej" kategorii stoczył dotąd jedną walkę, z Jasonem Gavernem. Wygrał zdecydowanie na punkty, ale Gavern po dwunastu rundach nie był nawet poobijany. A to żaden as. – Cunningham nie odkrył wszystkich kart. Kontrolował walkę, ale było widać, że ciosy w wadze ciężkiej robią na nim wrażenie – twierdzi Albert Sosnowski, który komentował pierwszy występ Amerykanina w kategorii ciężkiej.
Umiejętności - Atutami Amerykanina są ruchliwość, refleks i nietypowe akcje. Będzie dla Tomka bardzo trudnym rywalem i nie widzę lepszej metody niż agresywny boks – uważa Andrzej Gmitruk, który stał w narożniku Polaka podczas pierwszego pojedynku tej dwójki. Wówczas Adamek nie był w najwyższej formie, bo walka była wciąż przekładana. – Mówienie, że Tomek powinien boksować z „Cunnem" bardziej pasywnie to błąd – przekonuje trener i zwraca uwagę na jeszcze jedną kwestię.
– Adamek w momentach zagrożenia wraca do instynktów, do tego co ma najlepszego. Potrafi podjąć ryzyko i to jego przewaga – tłumaczy. Potwierdzeniem tych słów jest właśnie pierwsze starcie z „USS" czy choćby ostatnia walka z Travisem Walkerem.
Perspektywy - Wydaje się, że Cunningham zmienił kategorię z jednego powodu – dla większych pieniędzy. I tylko walka z Adamkiem daje mu szansę na niezły zarobek, bo w zasadzie jedynie w Polsce jego osoba jest kojarzona. Podczas pierwszego pojedynku w hali w Newark na trybunach siedziało kilkunastu, może kilkudziesięciu jego kibiców. U siebie jest postacią anonimową. Starcia o mistrzowski pas to dla niego odległa perspektywa. Z kolei Adamek zdaje sobie sprawę ze stawki sobotniej walki. Można się śmiać i nie widzieć w tym sensu, ale faktycznie pokonanie Amerykanina, a potem prawdopodobnie Kubrata Pulewa może być przepustką do starcia z Władymirem Kliczką. – Cunningham może mówić, że jest ambitny i chce rewanżu, ale tak naprawdę myślę, że chce tylko zarobić – twierdzi Łapin. Mimo to można liczyć na efektowny boks. – Obaj mają sobie coś do wyjaśnienia. To może być pojedynek, który będzie kandydował do tytułu walki roku – mówi Albert Sosnowski.
Doświadczenie - Nasi eksperci są podzieleni. Niektórzy twierdzą, że tym razem doświadczenie w kategorii ciężkiej nie będzie miało znaczenia, inni zwracają uwagę, że waga junior ciężka i ciężka to dwie zupełne inne bajki i Adamek ma tu przewagę, bo zdążył się „zaszczepić" jako „ciężki". – Liczę na Tomka. W moich oczach jest faworytem. Ma czym uderzyć. „Cunn" jednak nie jest łatwym rywalem – mówi świeżo upieczony mistrz Europy Mateusz Masternak. – Oglądałem filmyz treningów Cunninghama i przyznam, że prezentował się znakomicie. Generalnie jednak nie powiem, że któryś z nich jest faworytem, bo nie potrafię go wskazać. Daję im równe szanse – uważa Grzegorz Proksa. – Stawiam na wygraną Adamka, ale nie sądzę, żeby Cunningham był łatwym przeciwnikiem, szczególnie w pierwszych rundach. Myślę jednak, że Amerykanin nie jest gotowy fizycznie do walk w tej kategorii. Adamek zdążył się już do niej przyzwyczaić – podkreśla trener Łapin.
>
1,15 miliona gospodarstw domowych zdecydowało się wykupić relację Pay-Per-View z czwartej walki Manny'ego Pacquiao (54-5-2, 38 KO) z Juanem Manuelem Marquezem (55-6-1, 50 KO). Zysk ze sprzedaży pojedynku wyniósł ponad 70 milionów dolarów, dokładne wyniki finansowe zostaną opublikowane w ciągu kilku dni.
Walka zakończyła się wygraną przez nokaut w szóstej rundzie Meksykanina, który zainkasował za swój występ sześć milionów dolarów. Filipińczyk miał zagwarantowaną gażę w wysokości 26 milionów dolarów.
>
Władymir Hriunow, promotor Denisa Lebiedewa (25-1, 19 KO) wyjawił, że kolejną zawodową walkę jego pięściarz stoczy najprawdopodobniej w marcu w Nowym Jorku. Rywalem Rosjanina ma być dobrze znany polskim kibicom Eddie Chambers (36-3, 18 KO).
Amerykanin kilka tygodni temu podjął decyzję o przejściu do wagi junior ciężkiej i już w debiucie mógłby otrzymać szansę pojedynku o mistrzostwo świata federacji WBA. W poniedziałek Lebiediew znokautował Kolumbijczyka Santandera Silgado.
>
Jean Pascal (27-2-1, 16 KO) pomimo odniesionej w piątek kontuzji przystąpi do zaplanowanej na 9 marca rewanżowej walki z mistrzem świata WBC wagi półciężkiej Chadem Dawsonem (31-2, 17 KO). Kanadyjczyk w zeszłotygodniowym starciu z Aleksym Kuziemskim nabawił się kontuzji lewego bicepsa, jednak według prognoz lekarzy zdąży dojść do zdrowia przez rewanżem z Amerykaninem.
Pięściarze spotkali się już w sierpniu 2010 roku, kiedy to Pascal nieoczekiwanie został pierwszym pięściarzem, który na zawodowych ringach pokonał Dawsona, odbierając mu mistrzowski tytuł.
>
- To już ostatni trening na tarczach. No i taki w miarę prawdziwy, bo tego medialnego za bardzo z Rogerem nie liczymy. Do soboty będzie już tylko rozciąganie, walka z cieniem i spokój - mówił Tomasz Adamek (47-2, 29 KO) po wtorkowym treningu w przyjaznym "World Boxing and Fitness Gym" w Jersey City.
- Nic już więcej nie mogę zrobić. Czuję, że jest kilka małych, ale bardzo ważnych podczas walki rzeczy, które bardzo poprawiłem. Nawet za bardzo nie chcę o tym mówić, ale pewnie dlatego jestem pewny siebie, znowu głodny boksu. W czwartek jedziemy na konferencję prasową do Bethlehem, ale wracam po niej do domu. W kasynie Sands zostanę dopiero po piątkowym ważeniu - mówi Tomek.
- Nie przeszkadza mnie jako trenerowi takie przenoszenie się z miejsca na miejsce, bo ważne jest tylko to, czego chce pięściarz. To on decyduje, a skoro taka sytuacja będzie mu odpowiadała, to tak właśnie będzie - mówi Roger Bloodworth.
Trener Polaka nie przejmuje się faktem, że Adamek jest zdecydowanym faworytem w walce z Cunninghamem. - To nie ma żadnego znaczenia, choć w przypadku Adamka nie ma obawy, że to będzie dodatkowa presja, bo on na to nie zwraca uwagi. Tak samo walczy kiedy jest faworytem i kiedy nikt w niego nie wierzy - dodaje trener "Górala". Bloodworth nie wierzy też żadne niespodzianki ze strony Cunninghama, kiedy "USS" wyjdzie po raz drugi walczyć z Tomkiem. - Jak zacznie robić coś, czego nie umie, walka będzie bardzo krótka. Trzeba też brać pod uwagę, kto jest jego trenerem - Nazeem Richardson zawsze lubił trenować pięściarzy, a nie puncherów. Tak było z Bernardem Hopkinsem czy Shane Mosleyem, i tak będzie z Cunninghamem. Steve będzie boksował na dystans, bardziej kłuł niż bił lewym prostym, zmieniał pozycję po każdej serii zadanych ciosów. Wiemy, jak sobie z tym w sobotę poradzić. Cunningham nie może się bić z Adamkiem, bo wtedy traci jakiekolwiek szanse na zwycięstwo. Ale może będzie musiał? Czasami nie ma innego wyjścia, trzeba się bić - lekko tajemniczo zakończył trener Polaka.
>
Były mistrz Europy wagi ciężkiej Albert Sosnowski (47-5-2, 28 KO) zakończył współpracę z trenerem Fiodorem Łapinem. "Dragon" trenował pod skrzydłami Łapina od marca 2010 roku, w tym czasie pięściarz rywalizował m.in. z Witalijem Kliczko o tytuł mistrza świata.
Sosnowski na ring ma wrócić w lutym podczas popularnego na Wyspach Brytyjskich turnieju "Prizefighter". Polak w czerwcu wziął już udział w tych zawodach jednak po kontrowersyjnej decyzji sędziów przegrał w półfinale z Amerykaninem Kevinem Johnsonem. Pięściarz z Warszawy nie wyklucza, że do lutowego startu będzie przygotowywał się na Węgrzech pod okiem swojego starego trenera Laszlo Veresza.
>
Gary Shaw kwotą 50 tysięcy dolarów wygrał przetarg na organizacje walki o mistrzostwo świata IBF wagi junior półśredniej pomiędzy Kendallem Holtem (28-5, 16 KO) i broniący tytułu Lamontem Petersonem (30-1-1, 15 KO). Walka musi zostać zorganizowana w ciągu najbliższych dziewięćdziesięciu dni.
Peterson nie walczył od zeszłorocznej wygranej z Amirem Khanem po której wykryto u niego stosowanie niedozwolonych środków.
>
22 marca podczas gali w Chicago na ring powróci wysoko notowany w rankingach wagi półciężkiej Andrzej Fonfara (23-2, 13 KO). Rywal polskiego pięściarza, który w ostatnich pojedynkach pokonywał przed czasem Glena Johnsona i Tommy'ego Karpency'ego nie jest jeszcze znany.
Walka będzie pokazywana za Oceanem przez telewizję ESPN. W tym roku 25-latek z Warszawy zaliczył trzy profesjonalne wygrane.
>
James DeGale (14-1, 9 KO) zwakował tytuł mistrza Europy wagi super średniej. Brytyjczyk dziesięć dni temu wywalczył pas WBC Silver i musiał pozbyć się jednego z tytułów. DeGale postanowił zachować srebrny tytuł World Boxing Council, który w przypadku dwóch kolejnych zwycięstw uczyni do oficjalnym pretendentem do tytułu mistrza świata.
Anglik posiadał pas EBU od października ubiegłego roku, kiedy to wygrał niejednogłośnie na punkty z Piotrem Wilczewskim. 26-latek bronił go skutecznie dwa razy. O bezpański tytuł walczyć będzie Włoch Mouhamed Ali Ndiaye z rywalem z pierwszej piętnastki rankingu Europejskiej Unii Boksu.
>
Krzysztof Włodarczyk: Adamek wygra przed czasem. Myślę, że ich pojedynek potrwa najwyżej do ósmej rundy. Jeśli Amerykanin dotrwa do tego czasu, to będzie jego sukces.
Pan zna Cunninghama bardzo dobrze. Walczyliście dwa razy.
Krzysztof Włodarczyk: Darzę go jakimś tam sentymentem, bo zmierzyliśmy się dwa razy. O nic nie mam do niego pretensji, bo między nami był tylko sport. Kibicuję jednak Tomkowi, który jest w ringu znacznie bardziej precyzyjny. Myślę, że walka nie potrwa pełnego dystansu. Amerykanin jest już trochę „naruszony". Poza tym, Adamek ma już doświadczenie w wadze ciężkiej. To wszystko złoży się na jeden wynik – jego pewne zwycięstwo.
Mówi się, że Cunningham ma już najlepsze lata za sobą, że to już nie ten sam bokser, którego pamiętamy z walk z panem, Marco Huckiem, a nawet z pierwszego pojedynku z Adamkiem.
Krzysztof Włodarczyk: Ja też tak myślę. Dwie bitwy z Yoanem Pablo Hernandezem pokazały to bardzo dokładnie. Obie kosztowały go mnóstwo zdrowia. Z drugiej strony, zestawmy to z postawą Adamka w wadze ciężkiej. On już się „przyjął" w tej prestiżowej kategorii. Generalnie nie ma co dyskutować – kiedyś Cunningham był lepszy. Bądźmy więc realistami... To musi być widoczne w tej walce. Z drugiej strony, widziałem Amerykanina i fizycznie prezentuje się bardzo dobrze. Więcej mięśni i szersze barki, to jednak za mało, aby pokonać naszego rodaka.
Jakie atuty ma Cunningham?
Krzysztof Włodarczyk: Na pewno długie „łapy" oraz ruchliwość. Dynamikę przynajmniej kiedyś miał, bo co nastąpi teraz – nie wiadomo. Przyjął sporo mocnych ciosów, co zostawia ślad w psychice boksera.
Jak się z nim walczy?
Krzysztof Włodarczyk: Niewygodnie i nieprzyjemnie. Kiedy myślę o tych naszych walkach, to pamiętam, że zadawał mnóstwo ciosów. Ten jego lewy nie był jakoś bardzo mocny, ale cały czas „grał" na nosie, więc trudno było się skoncentrować. On umie też wyprowadzać ciosy w klinczu. Nie robi szału jednym uderzeniem, lecz kumulacją. Było to widać w starciu Huckiem, który ostatecznie spłynął przy linach. A ja? Nie wchodziłem w jego akcje, czekałem i – jak to mówi mój trener Fiodor Łapin – próbowałem urwać mu głowę zamiast boksować. Popełniłem sporo błędów nie tylko w trakcie tamtych pojedynków, lecz także podczas przygotowań. Do dziś uważam, że pierwsze starcie wygrałem, ale przed drugim nie przeanalizowałem pojedynku w taki sposób, jak powinienem. Przed rewanżem, w trakcie sparingów, moi rywale padali jak muchy. Myślałem sobie, że z Cunninghamem też tak się stanie, że pójdzie prosto i łatwo. Walnę go, trafię i koniec, dziękuję. Tymczasem było zupełnie inaczej. Dzisiaj myślę, że trochę go zlekceważyłem. > Add a comment
>
Paweł Kołodziej (30-0, 17 KO) pozostaje najwyżej notowanym polskim pięściarzem w rankingu federacji IBF. Pięściarz z Krynicy zajmuje drugą pozycję i czeka na rozstrzygnięcie eliminatora o pierwsze miejsce w rankingu pomiędzy Garrettem Wilsonem i Aleksandrem Aleksiejewem. Zwycięzca tego pojedynku zmierzy się z Kołodziejem o prawo do walki o mistrzostwo świata International Boxing Federation. Siódmy w kategorii junior ciężkiej w zestawieniu IBF jest świeżo upieczony mistrz Europy Mateusz Masternak (29-0, 21 KO).
Dwóch Polaków sklasyfikowany w wadze półciężkiej - Grzegorz Soszyński (21-1, 10 KO) jest ósmy, a Andrzej Fonfara (23-2, 13 KO) dziesiąty. Trzecie miejsce w wadze ciężkiej zajmuje szykujący się do eliminatora o drugą, nieobsadzoną pozycję Tomasz Adamek (47-2, 29 KO). Ósmą lokatę w limicie wagi junior średniej okupuje Damian Jonak (35-0-1, 21 KO), a czwarty w dywizji półśredniej jest Rafał Jackiewicz (42-10-2, 21 KO).
>
Mateusz Masternak (29-0, 21 KO) czyli nowy mistrz Europy pierwszy pojedynek w obronie tytułu ma stoczyć na przełomie lutego i marca w Niemczech. Do końca roku robię sobie przerwę - mówi Masternak, który od stycznia stoczył pięć walk (razem 44 rundy), co jak na obecny etap jego kariery było już dużą dawką.
Dlatego po sobotnim zwycięstwie nad Juho Haapoją i wywalczeniu pasa mistrza Europy w wadze junior ciężkiej polskiemu pięściarzowi należy się odpoczynek. Nie będzie on jednak zbyt długi. 25-latek z Wrocławia nie chce zwalniać tempa i pali się do kolejnych występów. – Oczywiście będę się ruszał, ale ćwiczenia bokserskie rozpocznę po nowym roku. Pierwsza obrona tytułu? Z moich przypuszczeń wynika, że dojdzie do niej pod koniec lutego lub na początku marca w Niemczech. Na przygotowania będę potrzebował siedmiu tygodni. Jeśli przyjdzie mi walczyć pod koniec lutego, będę gotowy – zapewnia Masternak.
W potyczce z fińskim twardzielem Polak nie stracił dużo zdrowia. Rywal trafiał tylko sporadycznie i nie forsował tempa. – Fizycznie czułem się bardzo dobrze nawet w końcówce. Wielka w tym zasługa trenerów. Po wielu rundach tegorocznych walk i sparingów oraz niedawnej chorobie, zajęcia zostały mocno zredukowane. Tym razem trenowałem mniej niż przed sześciorundowymi walkami na początku kariery – ujawnia pięściarz.
Po zwycięstwie nad Haapoją wrócił temat pojedynku „Mastera" z Krzysztofem Włodarczykiem (47-2-1, 33 KO), mistrzem świata federacji WBC.
Więcej przeczytasz we wtorkowym „Przeglądzie Sportowym"
>
Zakończyłem treningi i przyszedł czas na regenerację organizmu. Jestem gotowy na walkę rewanżową ze Stevem Cunninghamem. Ta walka ma kilka wymiarów zarówno dla mnie, jak i dla Steve’a. On będzie walczył czwarty raz z Polakiem. Dwa razy walczył z Krzysztofem Włodarczykiem, najpierw 25.11.2006 przegrał a w kolejnej swojej walce w dniu 25.05.2007r. odebrał tytuł i pas federacji IBF Włodarczykowi. Teraz po raz drugi zawalczy ze mną. Wiem, że tamte trzy walki z nami pamięta bardzo dobrze. Ze mną ma rachunki do wyrównania, wygrałem z nim 11.12.2008 roku i pozbawiłem pasa i tytułu mistrza świata federacji IBF. To zwycięstwo po emocjonującej walce sprawiło, że stałem się rozpoznawalnym pięściarzem w USA. Oprócz tytułu, uzyskałem szereg innych wyróżnień związanych z tą wygraną.
Steve jest miłym człowiekiem a poznałem go w Polsce w maju 2007 roku w Wiśle. Miałem okazję wspólnie z nim trenować przed moją walką w katowickim spodku w dniu 9 czerwca 2007 r. Nigdy nie myślałem, że tak szybko spotkam się z nim w ringu. Podczas mojego ponad czteroletniego pobytu w USA wielokrotnie spotykałem się z nim. W dniu 22 grudnia wyjdziemy do ringu zupełnie odmienieni. Spotykamy się tym razem w wadze ciężkiej, gdzie walczy się inaczej. Ja fizycznie wzmocniłem się i dostosowałem swój styl walki do potrzeb w wadze ciężkiej. Mam w tej wadze większe od niego doświadczenie. Dla mnie ważne jest to, że ja nie muszę zwyciężać w ringu, przeciwnie, ja chcę zwyciężać.
Steve musi zwyciężyć, jeśli chce na dłużej zaistnieć w tej wadze. Wie o tym i chce tę szansę wykorzystać. Ostatnio spotkaliśmy się na sesji fotograficznej i podczas sesji reklamowej dla telewizji NBC Sport w Filadelfii. Widać było już pierwsze symptomy napięcia przed walką.Mam dwa tygodnie na odzyskanie świeżości po ciężkich sparingach m.in. z Torem Hamerem, który też będzie walczył na tej samej gali. Jednym słowem już niedługo walka , po niej Święta Bożego Narodzenia i Nowy Rok 2013. Będzie jeszcze okazja do życzeń świątecznych. Dziś chciałbym serdecznie podziękować za przesłane mi życzenia urodzinowe, które otrzymałem od fanów boksu, znajomych i od rodziny w Polsce.
A na koniec gratulacje dla Mateusza Masternaka i dla całego sztabu trenerskiego za zdobycie tytułu Mistrza Europy. Rośnie godny następca z papierami na mistrza świata, brawo oby tak dalej.
>
Na 23 lutego została oficjalnie przełożona walka mistrza świata IBF wagi półśredniej Devona Alexandra (24-1, 13 KO) z Kellem Brookiem (29-0, 19 KO). Początkowo pojedynek planowany był na styczeń, jednak Brook doznał kontuzji prawej kostki.
Anglik jest oficjalnym pretendentem do tytułu International Boxing Federation. Alexander pas mistrzowski wywalczył w październiku. Podczas tej samej gali dojdzie także do starcia Corneliusa Bundrage'a z Ishe Smithem.
>
Denis Lebiedew (25-1, 19 KO) znokautował w czwartej rundzie Santandera Silgado (23-1, 18 KO) i obronił tytuł mistrza świata WBA wagi junior ciężkiej. Rosjanin od pierwszych sekund wywierał presję na Kolumbijczyku, a pojedynek zakończył celny lewy podbródkowy Lebiedewa, który zaliczył w ten sposób drugie tegoroczne zwycięstwo. Silgado długo nie podnosił się z maty ringu.
{dailymotion}xw0u59_2012-12-17-denis-lebedev-vs-santander-silgado_sport{/dailymotion}
>
Grigorij Drozd (36-1, 25 KO) pokonał jednogłośnie na punkty byłego mistrza Europy Jeana Marca Monrose'a (25-6, 15 KO) i wywalczył pas WBA International wagi junior ciężkiej. Po dwunastu rundach sędziowie punktowali 120-106, 119-107 i 119-107 dla Rosjanina, który posyłał swojego rywala na deski dwukrotnie. Drozd zanotował w ten sposób trzecie tegoroczne zwycięstwo.
{dailymotion}xw0t51_2012-12-17-grigory-drozd-vs-jean-marc-monrose_sport{/dailymotion}
>