Wygląda na to, że Erik Skoglund (17-0, 9 KO) będzie ostatecznie rywalem Enzo Maccarinellego (36-6, 28 KO) w walce o wakujący tytuł mistrza Unii Europejskiej wagi półciężkiej. Promująca 22-letniego Szweda grupa Sauerland Event zgłosiła kandydaturę swojego pięściarza do pojedynku z byłym czempionem kategorii junior ciężkiej po tym jak wyznaczony wcześniej pięściarz wycofał się.
Maccarinelli miał początkowo boksować z Dariuszem Sękiem, jednak Polak stracił pozycję pretendenta do mistrzowskiego tytułu EBU-EU po porażce z rąk Roberta Woge. Maccarinelli w tym roku zanotował już jedno zwycięstwo.
>
Już w piątek w Jacksonville na Florydzie dojdzie do bardzo ciekawie zapowiadającej się walki w wadze średniej pomiędzy Grzegorzem Proksą (29-2, 21 KO) i byłym mistrzem świata Sergio Morą (23-3-2, 7 KO). Dla obu pięściarzy wygrana może być przepustką do walki o tytuł prestiżowej organizacji, ale obaj także nie ukrywają, że ewentualna porażka może zakończyć karierę każdego z nich.
- Nie wyobrażam sobie przegranej, nie dopuszczam takiej myśli. To byłby dla mnie koniec świata, mam szansę otrzymywać propozycję walk tyko jeżeli wygrywam, bo wtedy wygrana ze mną jest coś warta. Kiedy przegram, to jestem na poboczu. Mam niewygodny styl, a po porażkach moja pozycja negocjacyjna bardzo spada. Nie mogę sobie pozwolić na porażkę z Proksą, to byłoby dla mnie zakończenie marzeń o tytułach - mówi Mora.
- Jestem przygotowany na Proksę, choć ciężko przygotować się na jego styl. Nie potrafiłem znaleźć sparingpartnerów prezentujących podobny styl do niego, sparowałem z sześcioma mańkutami, wykonałem około 90 sparingowych rund i wszystko rozstrzygnie się w ringu. Głównie zamierzam bić bezpośrednie ciosy z prawej ręki - zapowiada Amerykanin, który wygrywał pierwszą edycję turnieju "The Contender".
- Jeśli wygram z Proksą, to mam szansę jeszcze w tym roku walczyć o mistrzostwo świata. Ja wciąż czuję się jak niepokonany zawodnik. Z Verą dwukrotnie sędziowie okradli mnie z wygranej, przegrałem wyraźnie z Vernonem Forrestem, ale wcześniej to ja go pokonałem. Proksa nie znajdzie na mnie sposobu, bo takiego po prostu nie ma. Cieszę się, że on przyjął tą walkę, jestem mu bardzo wdzięczny, że znalazł się ktoś chętny podjąć trudne wyzwanie. Mam nadzieję, że obaj na tej szansie skorzystamy - podsumowuje Mora.
>
Mistrz świata WBA wagi średniej Genadij Gołowkin (26-0, 23 KO) zakończył już ostatni etap przygotowań do zaplanowanej na sobotę walki z byłym mistrzem Europy Matthew Macklinem (29-4, 20 KO). Dla Kazacha będzie to już trzeci tegoroczny występ.
http://www.youtube.com/watch?v=HnHQy7tvvmA
>
Niespełna 30 dni ma jeszcze obóz Rachima Czakijewa (16-1, 12 KO) na decyzję w sprawie ewentualnej walki rewanżowej z Krzysztofem Włodarczykiem (48-2-1, 34 KO). W piątek olimpijski mistrz z Pekinu przegrał z polskim czempionem WBC wagi junior ciężkiej przez techniczny nokaut w ósmej rundzie.
W kontrakcie na pojedynek Włodarczyk - Czakijew umieszczona została klauzula rewanżowa, jednak team Polaka nie musi się zgodzić na drugą potyczkę.
- Myśmy bardzo szczegółowo ten kontrakt przygotowywali, w tej sytuacji nie mamy żadnych zobowiązań, natomiast jeśli będzie bardzo ciekawa oferta, na pewno ją rozważymy - mówi promotor "Diablo" Andrzej Wasilewski, zaznaczając, że organizacji starcia i jego sfinansowania podjąć by się musiała strona rosyjska.
Sam Włodarczyk deklaruje, że nie ma nic przeciwko drugiemu spotkaniu z Czakijewem. - Dlaczego nie? Wydaje mi się, że walka byłaby jeszcze ciekawsza od pierwszej - komentuje pięściarz grupy Ulrich KnockOut Promotions.
Tymczasem "Diablo" czeka jednak dłuższy odpoczynek od sali treningowej. Jedyny obecnie polski mistrz świata w boksie zawodowym na ring powróci najwcześniej jesienią.
http://www.youtube.com/watch?v=Jmo_72SDHeU
> Add a comment>
Adrien Broner chce być najlepszy w historii i pobić wszystkie finansowe rekordy. Pięściarz w Ohio zdobył właśnie swój kolejny pas mistrza świata w trzeciej kategorii wagowej i zarobił 1,5 mln dolarów. Do najlepszych jeszcze mu jednak daleko. Manny Pacquiao królował w ośmiu kategoriach wagowych, a Oscar De La Hoya, dziś szef potężnej Golden Boy Promotions, za walkę z Floydem Mayweatherem jr zgarnął kilka lat temu ponad 50 mln dolarów.
Idol Bronera, Floyd Mayweather, którego ponoć jest wierną kopią, podpisał ostatnio bajeczny kontrakt z telewizją Showtime na ponad 200 mln za sześć walk. Od takich pieniędzy aż kręci się w głowie, więc 1,5 mln dla Bronera nie robi żadnego wrażenia. Floyd Mayweather był w Barclays Center na Brooklynie, patrzył uważnie zza przyciemnionych okularów i oklaskiwał jego wygraną z Paulem Malignaggim, broniącym pasa WBA w wadze półśredniej. Brakowało tylko Shane'a Mosleya do tej układanki. Sugar Mosley był przecież ostatnim, o ile dobrze pamiętam, który przeskoczył dwie kategorie, by jako urzędujący mistrz wagi lekkiej pokonać czempiona półśredniej. Był nim właśnie De La Hoya.
Adrien Broner wzbudza mieszane uczucia jako człowiek, w ringu też niepotrzebnie pajacuje, ale talent do boksu ma jak mało kto. Broni się w stylu Mayweathera, perfekcyjnie wykorzystuje prawy bezpośredni, potrafi przyśpieszyć jak ferrari. Nic dziwnego, że był już mistrzem w wadze super piórkowej i lekkiej. Zresztą wciąż ma pas WBC w lekkiej, ciekawe co zrobi teraz. Czy wróci i będzie męczył się zbijaniem wagi, a może jeszcze zawojuje kategorię junior półśrednią. Jej król Danny Garcia też był na widownii i oglądał jego walkę z Mallignaggim.
Nigdy nie byłem zwolennikiem „Magica". Malignaggi, chłopak z Brooklynu, ma watę w rękawicach , szybkie nogi i jeszcze szybsze ręce, ale jak przyszło co do czego, to przegrywał przed czasem z Amirem Khanem i Ricky Hattonem. Zmiana kategorii na wyższą dobrze mu jednak zrobiła. Pojechał na Ukrainę i odebrał w Doniecku pas mistrza WBA Wiaczesławowi Senczence. Uwierzył też, że może być lepszy nić był.
W Nowym Jorku dał piękny pokaz, z Bronerem walczył jak równy z równym, ale zasłużenie wygrał ten drugi. W takich pojedynkach decydują detale. Adrien miał lepsza obronę, częściej też czysto trafiał, szczególnie prawym prostym. I choć może nie była to najlepsza walka w tym roku, to warto takie oglądać, bo okazuje się, że nie tylko nokauty i bijatyka interesuje kibiców tej dyscypliny.
Tym razem zupełnie zawiodła ciężka artyleria. Chyba zbyt wiele obiecywano sobie po rewanżowym starciu Johnathona Banksa z Sethem Mitchellem. Banks, który po śmierci Emanuela Stewarda jest trenerem Władymira Kliczki, znokautował Mitchella w ich pierwszej walce, w listopadzie minionego roku i zapowiadał, że zrobi to samo na Brooklynie. Do Nowego Jorku specjalnie przyleciał na ten pojedynek młodszy Kliczko ze swoją amerykańska narzeczoną, aktorką Hayden Penettiere. I chyba nie jest porażką swojego trenera specjalnie zmartwiony. Gdyby wygrał Banks, prawdopodobnie musieliby ze sobą walczyć o jeden z pasów.
Banks zrobił wszystko, by przegrać ten pojedynek. Kilka razy Mitchell był w opałach, ale pięściarz z Detroit nie wykorzystał szansy. Tak nudnej walki nie widziałem już dawno. Mitchell, były gracz futbolu amerykańskiego wyciągnął wnioski z porażki i tym razem nie ryzykował. Ale mimo to był na granicy nokautu, bo nie ma szczęki z tytanu. Nie wróżę mu wielkiej kariery, ale nie można wykluczyć, że zostanie doholowany do walki o mistrzostwo świata. I wcale nie będzie pierwszym, któremu daną taką szansę.
Co do Banksa, chyba wszystko jest już jasne. Powinien skoncentrować na pracy trenerskiej, bo zdaje się, że boks na najwyższym poziomie albo nie jest dla niego, albo go zwyczajnie nudzi. Chyba, że jest coś, czego nie wiemy o jego walce z Mitchellem.
>
Krzysztof "Diablo" Włodarczyk (48-2-1, 34 KO) obronił pas mistrza świata federacji WBC w kategorii junior ciężkiej. Polski pięściarz grupy Ulrich KnockOut Promotions po znakomitej walce pokonał przez nokaut Rachima Czakijewa (16-1, 12 KO), choć w pierwszych rundach to Rosjanin był stroną przeważającą. Po walce twarz Polaka była mocno rozbita, ale rysował się na niej uśmiech. - Po prostu, trzeba swoje przyjąć, żeby później radość ze zwycięstwa była jeszcze większa. Taki jest boks - powiedział "Diablo" w rozmowie z Eurosport.Onet.pl.
- Kiedy rozmawialiśmy w ośrodku Start w Wiśle, gdzie przygotowywał się pan do walki z Rachimem Czakijewem, mówił pan, że przyzwyczaił się już do pasa mistrza świata federacji WBC i nie będzie wypadało wrócić bez niego do kraju. Po piątkowej walce z Moskwie pas nadal należy do pana, ale było chyba straszliwie ciężko?
Było ciężko, ale przecież walki o mistrzostwo świata nigdy do lekkich nie należą. Zawodnicy, którzy stają do walki do pas nigdy nie są pięściarzami z łapanki. To sportowcy, którzy chcą po prostu wyrwać mistrzowi ten pas. Ja już po raz kolejny nie dałem sobie go wyrwać.
- Przed walką mówiliśmy też o tym, że pana styl boksowania nie porywa kibiców. O pana pojedynkach zazwyczaj nie mówiło się zbyt wiele, ale starciem z Czakijewem zyskał pan zapewne rzesze fanów.
Z kibicami to jest różnie. Prawdziwy przyjdzie na walkę i będzie dopingował. Ale są też tacy fałszywi, którzy zachowują się jak chorągiewka na wietrze. Dlatego szanuję kibiców, którzy są bezstronni, a do tego mają jeszcze wiedzę.
- Przez pierwsze rundy straszliwie obrywał pan od Czakijewa. Był taki moment w trakcie walki, kiedy pomyślał pan, że sytuacja wymyka się spod kontroli?
Nie było takiego momentu. Jestem bardzo wytrzymałym pięściarzem, który dąży do celu. Należę do tej grupy zawodników, którzy nawet jak padną, to i tak się podnoszą i dalej robią swoje. Pewnie, że chciałem wejść do ringu i zlać rywala w ciągu kilku pierwszych rund. Tymczasem w takich walkach trzeba swoje przyjąć, a potem pokazać ten ząb i boksować.
- Tak naprawdę po walce pana twarz wyglądała tak, jakby to pan schodził z ringu pokonany. Czakijew był niemal nienaruszony.
Te rany dodały mi tylko uroku (śmiech). Po prostu, trzeba swoje przyjąć, żeby później radość ze zwycięstwa była jeszcze większa. Taki jest boks.
- Starcie z Czakijewem było najlepszą pana walką w karierze?
Czy najlepsza? Na pewno jedna z trudniejszych. W mojej karierze było wiele różnych walk. Ta na pewno kwalifikuje się do tych, w których było bardzo ciężko.
- Chciałby pan znowu zmierzyć się z Czakijewem w rewanżowej potyczce?
Dlaczego nie. Jeżeli tylko będą się zgadzać pieniążki, to czemu nie.
- Po tak wspaniałej walce w pana wykonaniu, pewnie wszyscy fani boksu z chęcią zobaczyliby walkę Włodarczyk - Huck.
Ja się palę do walki z Huckiem. Tylko, że on nie chce boksować ze mną. Bez wątpienia to byłaby ciekawa konfrontacja.
>
Kell Brook (29-0, 19 KO) zademonstrował w weekend swoją formę podczas treningu otwartego przed zaplanowanym na 13 lipca pojedynkiem rewanżowym z Carsonem Jonesem (35-9-3, 25 KO). W lipcu ubiegłego roku Anglik pokonał twardego Amerykanina niejednogłośnie na punkty.
http://www.youtube.com/watch?v=Ao0Sy2mvw4A
>
29 czerwca na gali w Ostródzie dojdzie do ciekawie zapowiadającej się walki w wadze średniej, w której rękawice skrzyżują dwaj ofensywnie boksujący pięściarze - Kamil Szeremeta (3-0, 0 KO) i Ismail Tebojew (7-3-1, 3 KO). Zapraszamy do wysłuchania rozmowy z Szeremetą, który do startu szykował się pod okiem Piotra Wilczewskiego w Dzierżoniowie.
http://www.youtube.com/watch?v=IF0OWAbgaeI
Bilety na galę "SKOK Wołomin Boxing Show" w Ostródzie dostępne są na portalu ebilet.pl.
> Add a comment>
Paweł Głażewski (20-1, 5 KO) zakończył sparingi przed sobotnim starciem o pas WBO Europe wagi półciężkiej z Hadillahem Mohoumadim (14-3-1, 9 KO). Pojedynek będzie główną atrakcją współorganizowanej przez grupy Babiilon Promotion i Global Boxing gali "SKOK Wołomin Boxing Show" w Ostródzie.
Budować formę na sparingach "Głazowi" pomagali m.in. Maciej Sulęcki, Kamil Szeremeta, Marek Matyja i Patryk Szymański. Dla pięściarza z Białegostoku będzie to trzeci ringowy występ z Piotrem Wilczewskim w narożniku. Bilety na galę "SKOK Wołomin Boxing Show" w Ostródzie dostępne są na portalu ebilet.pl.
>
Czapki z głów po wygranej z Rachimem Czakijewem w Moskwie. Trochę zdrowia pan jednak swoim kibicom zabrał, ale skończyło się bajkowym happy endem.
Krzysztof Włodarczyk: Wiadomo, jakim jestem zawodnikiem i jak walczę. Zawsze do ostatniej chwili widzę swoją szansę, a kiedy ta się pojawia, nokautuję i wygrywam. Ci, którzy we mnie wierzyli chyba jednak nie byli zaskoczeni. Pozostali, pewnie wręcz przeciwnie.
- Pan, trener Fiodor Łapin i wszyscy ludzie z pańskiego otoczenia przekonywali, że jesteście gotowi na szybki początek Czakijewa, ale chyba nie sądziliście, że to będzie aż tak furiacki atak.
Spodziewaliśmy się tego. Ba! Przewidzieliśmy, że zacznie się właśnie w ten sposób, tak ostro. A że chłopak nie głaszcze, trochę poczułem jego uderzenia. Taki jest ten sport, więc nie ma o czym mówić. Najważniejsze, że przetrwałem i wygrałem.
- Były kryzysowe momenty w tym pojedynku?
Pewnie wtedy, gdy przyklęknąłem w trzeciej rundzie. Najpierw dostałem prawy sierpowy, którym mnie troszkę przesunął po ringu. Później poszło coś z dołu i poczułem się zmęczony. To nie było jednak tak, że klęknąłem po ciosie, bo raczej mnie popchnął niż uderzył.
- Jeszcze w ringu mówił pan, że kiedy wchodził do hali, poczuł się mniej pewnie. Jak to rozumieć?
Wyobrażałem sobie walkę tak, że Czakijew w końcu padnie, przewrócę go i wygram. Gdy wszedłem do hali, to jednak jakbym zderzył się z rzeczywistością. Czułem do niego respekt. Jakby nie było to przecież świetny bokser, którego wyniki mówiły same za siebie. Mistrz olimpijski, wicemistrz świata, generalnie piękna kariera amatorska, a na zawodowstwie kandydat do tytułu mistrza świata, któremu wielu wróżyło wielką przyszłość. To wszystko składało się na ten szacunek, o którym wspomniałem.
- Kiedy poczuł pan, że ma go już na widelcu?
Po pierwszym nokdaunie zaczęło się dzieło zniszczenia. Jednak tak naprawdę miałem wrażenie, że wszystko zaczyna się układać tak, jak powinno w końcówce czwartej i na początku piątej rundy.
- To najważniejsza wygrana w pana karierze? Mnie się wydaje, że choć spotykał się pan już ze świetnymi pięściarzami, to zwycięstwo może dać panu najwięcej.
Nie ma co porównywać. Walka walce nie jest równa. Ba! Pięć czy siedem lat temu też musiałem stoczyć dobre pojedynki, wtedy najważniejsze w życiu. Albo w Australii, z Dannym Greenem. Tam też było mnóstwo emocji. Pamiętam dobrze Steve'a Cunninghama. Uważam, że kiedy ja z nim walczyłem, był w najlepszym czasie swojej kariery. Przecież on wygrywał choćby z Guillermo Jonesem. Wiadomo, nie bił tak mocno jak Czakijew, ale wtedy też były trudne momenty.
>
Telewizja HBO po rozstaniu w grupą Golden Boy Promotions coraz chętniej pokazuje pojedynki z udziałem europejskich pięściarzy. Amerykański gigant mediowy jest zainteresowany pokazaniem kolejnej zawodowej walki mistrza świata IBF wagi super średniej Carla Frocha (31-2, 22 KO).
Włodarze HBO przedstawili Brytyjczykowi oraz promującej go grupie Matchroom czterech pięściarzy z którymi mógłby się zmierzyć na ich antenie. W tej grupie znaleźli się Andre Ward, Mikkel Kessler, Julio Cesar Chavez Jr i Genadij Gołowkin. Na ring Froch ma wrócić jesienią, w maju Anglik udanie zrewanżował się Kesslerowi za porażkę sprzed trzech lat.
>
Juan Carlos Reveco (31-1, 17 KO) pokonał przez techniczny nokaut w ósmej rundzie Ulisesa Larę (12-14-2, 7 KO) i obronił tytuł mistrza świata WBA wagi muszej. Meksykanin lądował na deskach pięciokrotnie przed przerwaniem pojedynku.
http://www.youtube.com/watch?v=SKAXLVkDWic
>
Osiem tygodni przed zakontraktowanym na 16 sierpnia rewanżem z Arturem Szpilką (15-0, 11 KO) na stadionie White Sox w Chicago Mike Mollo (20-4-1, 12 KO) odwiedził arenę walki. Jutro na ringpolska.pl wywiad z "Bezlitosnym" Mikiem.
http://www.youtube.com/watch?v=ifD9jmzX-vU
> Add a comment>
Zapraszamy do wysłuchania rozmowy z Kamilem Łaszczykiem (13-0, 6 KO), który 29 czerwca na gali w Ostródzie bronił będzie pasa WBO Inter-Continental wagi piórkowej w pojedynku z Andrejem Isajewem (23-3, 7 KO).
http://www.youtube.com/watch?v=gEagZyPEBQY
> Add a comment>
Tom Loeffler, dyrektor wykonawczy K2 Promotions bardzo ostro skomentował spekulacje jakoby jego zawodnik Johnathon Banks (29-2-1, 19 KO) specjalnie przegrał z Sethem Mitchellem (25-1-1, 19 KO), by ułatwić organizację walki bijącego się dla Golden Boy Promotions pięściarza z mistrzem świata WBA, WBO oraz IBF, Władymirem Kliczką (60-3, 51 KO).
- To zupełnie nie ma sensu, nie ma w tym żadnej logiki. Gdyby tak miało być, Johnathon przegrałby już w pierwszej walce, nie próbowałby go znokautować w trzeciej rundzie drugiej. Naszym zdaniem nie było też nokdaunu zaliczonego Mitchellowi, a bez niego karty punktowe wyglądałby inaczej. Banks już w pierwszej rundzie rozbił sobie rękę na głowie Mitchella, ale ponieważ jest 100-procentowym profesjonalistą, nie szukał wymówek po przegranej, gratulując Sethowi. Władymir właśnie mi powiedział, że każdy może mieć gorszy dzień, szczególnie jak jest kontuzja. W 100 procentach jest za Banksem - powiedział Loeffler.
Spekulacja jakoby walka była ułożona przez samego Banksa lub wspólnie z Władymirem jest tak głupia, że powinna zostać zignorowana.Głupia pod każdym względem - promocyjnym, sportowym, ludzkim. Oczywiście, poza polskim portalem, nikomu innemu taki pomysł nie wpadł do głowy. Kiedy otrzymałem informację o wspomnianym tekście, rozmawiałem na ten temat z wieloma amerykańskimi dziennikarzami - każdy zareagował śmiechem. Na pewno nie jest to śmieszne dla samego Banksa, któremu takimi spekulacjami odbiera się wywalczoną przez lata sportową wiarygodność.
> Add a comment>
Wczoraj hala Barcalys Arena na Brooklynie po raz kolejny gościła wielki boks. W walce wieczoru Adrien Broner (27-0, 22 KO) pokonał na punkty Paula Malignaggiego (32-5, 7 KO), zdobywając pas WBA wagi półśredniej.
http://www.youtube.com/watch?v=t-u4BFCbgS0
> Add a comment>
We wtorek rusza sprzedaż biletów na elektryzująco zapowiadający się pojedynek pomiędzy królem rankingów P4P Floydem Mayweatherem Jr (44-0, 26 KO) i cudownym dzieckiem meksykańskiego boksu Saulem Alvarezem (42-0-1, 30 KO). Wejściówki do MGM Grand w Las Vegas na 14 września nabyć będzie można w przedziale cenowym od 350 do 2000 dolarów.
Floyd Mayweather Jr w swoim ostatnim występie pokonał na punkty Roberta Guerrero. Saul Alvarez, również na pełnym dystansie, uporał się z Austinem Troutem. Stawką wrześniowej potyczką będą pasy WBA i WBC wagi junior średniej.
>
Zaplanowana na 29 czerwca w Ostródzie gala Babilon Promotion otworzy bokserski sezon wakacyjny. W głównym pojedynku imprezy Paweł Głażewski (20-1, 5 KO) zmierzy się w walce o pas WBO European wagi półciężkiej z Hadillahem Mohoumadim (14-3-1, 9 KO). Zapraszamy do wysłuchania rozmowy z "Głazem".
http://www.youtube.com/watch?v=VVPRBag0adA
Bilety na galę "SKOK Wołomin Boxing Show" w Ostródzie dostępne są na portalu ebilet.pl.
> Add a comment>
Krzysztof Włodarczyk (48-2-1, 33 KO), mistrz świata WBC w kategorii junior ciężkiej w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" odpowiedział na pytanie o ewentualną walkę z Tomaszem Adamkiem (49-2, 28 KO). Przedwczoraj "Diablo" po raz piąty obronił swój pas, stopując w Moskwie Rachima Czakijewa.
- Jakie ma pan teraz bokserskie plany?
Krzysztof Włodarczyk: Szczerze mówiąc, myślę o przejściu do kategorii ciężkiej, ale jeszcze nie teraz. Najwcześniej chyba w przyszłym roku. Teraz chcę walczyć w swojej kategorii, najlepiej z jakimś mocnym rywalem, który pozwoliłby stworzyć fajne widowisko. No i z którym walka pozwoliłaby mi dobrze zarobić, bo to też ważne.
- To może unifikacja tytułów? Wielu kibiców marzy o walce Włodarczyk - Marco Huck.
No jasne. Problem jest taki, że Huck nie chce boksować. Ja kolejny raz walczyłem poza Polską. Byłem we Włoszech, w USA, w Niemczech, Australii czy w Rosji. Jeśli ktoś mi powie, że chowam się w domu, jest skończonym idiotą. Nie unikam walki. Jest dobra propozycja, jadę i walczę. Do Hucka, do Niemiec też mogę się przejechać, dlaczego nie?
- A polsko-polskie walki pana interesują?
Chyba wiem dokąd zmierzamy i lepiej nie zaczynajmy.
- Starcie z Tomaszem Adamkiem, bo to mógłby być prawdziwy hit.
Szczerze? Gdyby Tomek chciał, to ja też jestem na tak. Możemy się spotkać, pogadać, poszukać jakichś zasad. Adamek to świetny zawodnik i faktycznie moglibyśmy dać kibicom świetną walkę.
>
Podczas zbliżającej się gali w Ostródzie swą zawodową karierę rozpocznie Piotr Gudel. Białostoczanin zmierzy się z przeciwnikiem znanym mu z czasów amatorskich - Rafałem Kaczorem, który 29 czerwca również zadebiutuje w gronie zawodowców.
Kamil Kierzkowski: Już wkrótce twój pierwszy pojedynek na ringu zawodowym. Skąd decyzja o porzuceniu kariery amatorskiej?
Piotr Gudel: O przejściu na zawodowstwo zadecydowało oczywiście wiele kwestii, jednak - nie ma co ukrywać - chodziło również i o aspekty finansowe.
- Między linami zmierzysz się z Rafałem Kaczorem: jeśli dobrze liczę, to walczyliście już 4-krotnie i obecnie bilans waszych walk jest remisowy (2:2)…
…w zasadzie to boksowaliśmy tak naprawdę 3 razy. Czwarta walka zakończyła się walkowerem ze strony Rafała, choć nie można mieć o to oczywiście do niego pretensji, gdyż przed tym starciem złamał nos.
- Jak wspominasz te pojedynki?
Walki z Rafałem wspominam bardzo dobrze, wiele z nich wyniosłem. Nie ukrywam - nie było lekko, to solidny przeciwnik.
- Tą walką wyjaśnicie ostatecznie który z was jest lepszy w ringu?
Ująłbym to nieco inaczej. Muszę szczerze przyznać, że w boksie amatorskim był ode mnie nieco lepszy… przynajmniej jeśli chodzi o kwestię doświadczenia. Teraz jednak zmierzymy się na ringu zawodowym. Ten boks różni się znacznie od amatorskiego, obaj zaczynamy z czystym bilansem. Walka odpowie więc raczej na pytanie: który z nas lepiej odnajdzie się w ringu zawodowym.
- Jakie wskazałbyś jego największe atuty, a jakie słabe strony?
Największym jego atutem będzie oczywiście doświadczenie, które wyniósł z amatorstwa. Co do słabych stron… cóż - na pewno nie pomoże mu wiek i długa przerwa, którą miał.
- Do walki przygotowuje Cię Piotr Wilczewski. Jak trenuje Ci się pod jego okiem?
To doświadczony, świetny trener. Boksował z sukcesami na zawodowstwie, wie co i jak czuje zawodnik podczas walki. Wie jak reagować w krytycznych momentach. Ze współpracy z nim jestem bardzo zadowolony. Wszystkie podpowiedzi są jasne i zrozumiałe. Mam nadzieję, że będę mógł jak najdłużej z nim pracować, bo można się od niego naprawdę wiele nauczyć, dowiedzieć o ringu zawodowym.
- Czy będzie w twoim narożniku również podczas walki z Rafałem?
Tak, dokładnie. Cieszę się, bo jego doświadczenie będzie na pewno bardzo pomocne.
- Nad czym pracujecie w tych ostatnich dniach?
Popracujemy na pewno jeszcze nad szybkością i samą taktyką. Powoli trzeba już jednak myśleć o odrobinie czasu na odpoczynek, by nabrać świeżości na walkę. To co mieliśmy zrobić - to już zrobiliśmy. 29 czerwca będę gotowy, by dać z siebie wszystko.
- Macie już jakieś dalsze plany? Ile razy chciałbyś pojawić się w ringu do końca roku?
Oczywiście wiadomo, że chciałbym walczyć jak najczęściej. To jednak nie jest takie proste. Myślę, że ponownie uda mi się zawalczyć we wrześniu. Chociaż - jeśli wszystko poszłoby zgodnie z planem, to może udałoby mi się ponownie wystąpić podczas zbliżającej się gali w Międzyzdrojach. W każdym razie – bardzo bym tego chciał, jednak wszystko pokaże czas i moja postawa w ringu.
Bilety na galę "SKOK Wołomin Boxing Show" w Ostródzie dostępne są na portalu ebilet.pl.
http://www.youtube.com/watch?v=veKWMceg-Hw
> Add a comment>
Gorąco było podczas telekonferencji reklamującej walkę w wadze ciężkiej pomiędzy Dereckiem Chisorą (16-4, 10 KO) i Malikiem Scottem (35-0-1, 12 KO). Wojnę na słowa rozpoczął "Del Boy", ale szybko okazało się, że ma w osobie rywala równego sobie partnera do wymiany "uprzejmości".
- 20 lipca jesteś mój. Twoja d*** będzie moja. Mówiłem ci, że przylecisz tu jako niewolnik, zrobię z ciebie niewolnika. Zarobisz dla mnie trochę pieniędzy w telewizji, zapracujesz na moją wielką wypłatę - oświadczył Chisora.
Scott ripostował: - Ty całujesz facetów, jesteś pedałem. Jesteś znany z tego co robisz poza ringiem, a nie w ringu. Zbierasz po tyłku dla kasy, całujesz facetów na wadze, w moich stronach takich jak ty nazywa się pedałami. Spuszczę ci wpier***. Gówno mi zrobisz.
Chisora nie odpuścił: - Masz problem z tym [że całuję mężczyzn]? Gadasz jak wszyscy Amerykanie, a potem nic nie robisz. Jedynym, który obraca swoje słowa w czyny jest Floyd Mayweather.
Konfrontacja Derecka Chisry z niepokonanym Malikiem Scottem będzie główną atrakcją gali w Londynie 20 lipca.
> Add a comment>