Daniel Jacobs (26-1, 23 KO) znokautował w trzeciej rundzie Giovanniego Lorenzo (32-6, 24 KO) podczas gali w Nowym Jorku. W pierwszych rundach obaj pięściarze boksowali spokojnie, choć Jacobs był zawodnikiem zdecydowanie bardziej aktywnym. W trzecim starciu Jacobs trafił mocnym prawym sierpowym, zachwiał rywalem, ruszył mocno do przodu i zakończył pojedynek efektowną kombinacją dwóch ciosów sierpowych. Lorenzo padł twarzą na matę i został wyliczony do dziesięciu, przegrywając przed czasem po raz pierwszy w karierze.
>
Zapraszamy do obejrzenia kolejnego odcinka magazynu "Po Bandzie", w którego gośćmi są Andrzej Fonfara (24-2, 14 KO) i współpracujący przy jego promocji Maciej Fonfara. W rozmowie z Przemkiem Garczarczykiem "Polski Książę" mówi między innymi o swoim kontrakcie z telewizją HBO i o tym, czy możliwy jest jego występ na gali "Polsat Boxing Night".
http://www.youtube.com/watch?v=9OVvBg6WfKw
> Add a comment>
Kubrat Pulew (17-0, 9 KO) zwakował tytuł mistrza Europy wagi ciężkiej. Bułgar w najbliższą sobotę zmierzy się z Tonym Thompsonem w finałowym eliminatorze do tytułu mistrza świata federacji IBF, co oznacza, że w przypadku wygranej i tak musiałby się pozbyć europejskiego trofeum.
O bezpański pas rywalizować będą Dereck Chisora (17-4, 11 KO) i Denis Bocjow (33-0, 26 KO). Niewykluczone, że do tego pojedynku dojdzie już pod koniec września w Londynie, na kiedy planowany jest kolejny zawodowy start kontrowersyjnego "Del Boya".
>
Artur Szpilka (16-0, 12 KO) zdradził wczoraj w rozmowie z "Przeglądem Sportowym", że w pierwszej rundzie walki z Mikem Mollo nabawił się bolesnego urazu prawej dłoni.
Dziś "Szpila" udał się do lekarza na sprawdzenie kontuzji. Ręka pięściarza została prześwietlona. Jak okazało się, uraz nie jest groźny i nie wymaga poważniejszego leczenia.
- To nic takiego, silne stłuczenie, dwa tygodnie w stabilizatorze i będzie ok, więc nie jest źle - poinformował 24-letni bokser z Wieliczki, dla którego zwycięskie starcie z Mikem Mollo było już czwartym występem na przestrzeni niespełna siedmiu miesięcy.
>
Były pretendent do tytułu mistrza świata wagi ciężkiej Mariusz Wach (27-1, 15 KO) rozpoczyna przygotowania do swojej kolejnej walki. Pojedynek ma odbyć się 28 września lub 5 października. Od tego tygodnia "Wiking" szlifował będzie formę w Dzierżoniowie pod okiem Piotra Wilczewskiego.
http://www.youtube.com/watch?v=--Gin7iaDys
> Add a comment>
Zapraszamy do obejrzenia materiału video prezentującego atmosferę piątkowej gali w Chicago, na której cenne zwycięstwa odnieśli Andrzej Fonfara (24-2, 14 KO) i Artur Szpilka (16-0, 12 KO).
http://www.youtube.com/watch?v=tUVIZQ24xAM
> Add a comment>
- Artur Szpilka, pięściarz niepokorny, po raz drugi pokonał w Chicago Mike'a Mollo. Wygrał po tak samo efektownej i zaskakującej walce, jak ta pierwsza sprzed siedmiu miesięcy. Polak znów leżał na deskach, lecz ponownie wygrał po widowiskowym nokaucie. Nie wiem, czy już jest bohaterem polskich kibiców, lecz wiem, że w sobotę stał się łakomym kąskiem dla amerykańskiego pięściarskiego biznesu, który od lat przeżywa kryzys i tęskni za dobrym, ciężkim, białym bokserem - ocenia na łamach "Przeglądu Sportowego" Marian Kmita, szef redakcji sportowej w telewizji Polsat.
- Jeśli Teddy Atlas, akuszer wielkiej kariery i pierwszy trener Mike'a Tysona mówi, że Szpilkę fajnie się ogląda, daje sygnał, że wkrótce ktoś lub coś wprzęgnie zawodnika grupy Andrzeja Wasilewskiego w wielką machinę amerykańskiego show biznesu.
- Teraz trzeba wielkiej roztropności ze strony samego Szpilki, jego promotorów oraz trenera Fiodora Łapina. Trzeba wielkiej rozwagi i jeszcze większej cierpliwości, bo pokusa szybkiego zarobienia wielkich pieniędzy za oceanem wielu bokserów wysłała już na przedwczesną sportową emeryturę. W przypadku Szpilki ryzyko nieszczęśliwego scenariusza jest olbrzymie, bo wbrew opiniom laików Artur na razie ma ledwie zadatki na dobrego pięściarza. Jego umiejętności są odwrotnie proporcjonalne do rosnącej popularności. Wie o tym Łapin, wie o tym Wasilewski, a być może nawet i sam Szpilka, mimo że w telewizyjnych wywiadach wygląda na pewnego siebie, głodnego kolejnych ringowych sukcesów w pojedynkach z najlepszymi. Pracy przed nim co nie miara i lepiej by było, gdyby kolejne kroki w obiecującej karierze stawiał powoli.
- Zupełnie inaczej rzecz ma się z boksującym na tej samej sobotniej gali w Chicago Andrzejem Fonfarą. "Polski Książę" jak go zwą w Chicago, gdzie mieszka, amerykański rynek zna doskonale i pnie się w górę rankingów wagi półciężkiej z konsekwencją godną najwyższego podziwu. Sobotnia walka z byłym mistrzem świata Gabrielem Campillo miała, podobnie jak walka Szpilki, dramatyczny przebieg. Ale w niej miejsca na błędy wynikające z braku umiejętności było naprawdę niewiele. Fonfara nie jest równie medialny jak Szpilka, lecz pod względem sportowym nie można mu nic zarzucić. To, że po zwycięstwie z Campillo wdrapał się na pozycje nr 1 w rankingu IBF, świadczy samo za siebie. Niewiele mu brakuje do walki o mistrzowski pas z legendarnym "Katem" Bernardem Hopkinsem. Wcale nie musi być w niej bez szans.
- Na razie Fonfara szykuje się na "Kata", a Szpilka raczej na Krzysztofa Zimnocha. Nie tylko dlatego, że Polska czeka na tę walkę od miesięcy. Może nawet bardziej z tego powodu, że na dziś to dla niego sportowo rywal idealny. Szpilka wcale nie musi go pokonać. Nawet gdyby przegrał, nie oznaczałby to jednak końca, lecz - paradoksalnie - może dopiero początek przemyślanej i dobrze zaplanowanej kariery.
Czytaj o boksie na stronie przegladsportowy.pl >>
>
Zapraszamy do wysłuchania wywiadu z Krzysztofem Zimnochem (16-0-1, 11 KO), który w walce wieczoru gali w Międzyzdrojach wypunktował Mateusza Malujdę (4-2, 1 KO).
http://www.youtube.com/watch?v=PcbkMJxONTk
> Add a comment>
- Tym razem ring był znacznie mniejszy niż podczas pierwszej walki z Mollo, a jednak Artur pracował w nim znacznie lepiej. Uczulałem go przed samym początkiem walki, że nawet jeśli trafi Mollo, musi uważać na kontry. Bo to gość, który nawet w stanie zamroczenia "strzela" ciosami - mówi Fiodor Łapin, szkoleniowiec Artura Szpilki (16-0, 12 KO) na temat piątkowego rewanżowego pojedynku z Mikiem Mollo (20-5-1, 12 KO).
- Artur jednak się zapędził i zrobiło się nerwowo. Cóż, kolejne doświadczenie. Wiem, że bez przerwy o tym gadamy, ale i lepsi bokserzy nadziewali się na takie kontry. Artur znowu pokazał charakter wojownika. Jeden się uczy szybciej, inny wolniej. Szpilka dalej ma gorącą głowę i 24 lata. Przy swoim charakterze popełnia błędy. To przede wszystkim efekt emocji - ocenia główny szkoleniowiec grupy Ulrich KnockOut Promotions.
- Czy wracałem z Chicago zadowolony? Sam nie wiem. Z jednej strony cieszę się ze zwycięstwa i tego, że Artur poradził sobie ze stresem, bo były trudne sytuacje jeszcze przed walką. Z drugiej - dostał czysty cios i padł, kilka innych też się przedarło. Znam ten zawód i wiem, że zawodnicy rozwijają się falami. Czasem następuje stagnacja, a później skok na wyższy poziom. Artur miał mniej czasu na rozwój w tym roku, bo ciągle walczył. Uważam, że wszystko idzie w odpowiednim tempie. Co dalej? Na pewno miesiąc spędzi poza salą treningową. Już przed tym pojedynkiem miał dość. Od grudnia jest ciągle w pracy. Moim zdaniem idealnie byłoby gdyby wrócił do ringu na początku przyszłego roku - podsumowuje Łapin.
Czytaj o boksie na stronie przegladsportowy.pl >>
> Add a comment>
Andrzej Fonfara (24-2, 14 KO) po znokautowaniu Gabriela Campillo niebawem znajdzie się na pierwszym miejscu rankingu wagi półciężkiej federacji IBF, gdzie mistrzowski pas od marcowego triumfu nad Tavorisem Cloudem posiada 48-letni Bernard Hopkins. Do starcia Fonfary z legendarnym "Katem" jeszcze daleka droga i nie chodzi jedynie o kolejną wygraną Polaka, ale czas i pieniądze.
26 października w Atlantic City amerykańska ikona boksu zmierzy się w obronie tytułu z Karo Muratem. Jako że rywal jest oficjalnym pretendentem, na kolejną obowiązkową obronę - bo porażki nikt nie bierze pod uwagę - Hopkins będzie miał co najmniej rok. Z Fonfarą oczywiście mógłby walczyć od razu, jednak nasz pięściarz raczej nie jest jeszcze w amerykańskim boksie tak rozpoznawalną postacią, aby transmitująca pojedynki B-Hopa stacja ShowTime zagwarantowała mistrzowi wypłatę, do jakiej jest przyzwyczajony.
Starcie z Hopkinsem byłoby dla Fonfary spełnieniem sportowych marzeń. 25-latek zapewnia, że mógłby podjąć to wyzwanie już niebawem. - To, co zaprezentowałem w walce z Campillo, na pokonanie Hopkinsa raczej by nie wystarczyło. Muszę popracować nad paroma elementami, szczególnie nad obroną. Bernard uderza rzadziej niż Campillo, a więcej kontruje. Wiem, że musiałbym wyjść do ringu i boksować bez szacunku dla mistrza, wdać się z nim w bójkę. Z nim nie można bawić się w techniczne gierki i próbować go oszukać, bo to on jest profesorem. Uważam, że jestem już gotowy na tę walkę - przekonuje nasz pięściarz. Niebawem uda się na tydzień wakacji na Maui, do treningów wróci w połowie września, a po raz 27. na zawodowym ringu mamy go zobaczyć na początku 2014 roku.
>
Pojedynek Krzysztofa Cieślaka (20-5, 6 KO) z Łukaszem Maszczykiem (4-1, 3 KO) został uznany najlepszą walką wczorajszej gali "Seaside Boxing Show" w Międzyzdrojach. Zakontraktowana na osiem rund potyczka zakończyła się wysokim zwycięstwem punktowym Cieślaka.
Maszczyk w trakcie pojedynku trzykrotnie lądował na deskach, co zdarzyło mu się po raz pierwszy w trwającej dwanaście miesięcy profesjonalnej karierze. Obaj pięściarze otrzymają bonus finansowy w wysokości tysiąca złotych.
>
W sobotę Nathan Cleverly (26-1, 12 KO) stracił tytuł mistrza świata WBO wagi półciężkiej, ulegając Sergiejowi Kowaliewowi. Walijczyk nie wyklucza, że był to jego ostatni bokserski występ.
- Teraz czeka mnie jakieś sześć tygodni wakacji, odpocznę od boksu, bo ostatni okres był dla mnie bardzo intensywny. Zobaczymy czy zatęsknię za rękawicami i salą treningową. Być może to czas, aby szukać w życiu innych rozwiązań - sugeruje Cleverly, który ma także ukończone studia na wydziale matermatyki.
- Czy z moim umysłem i umiejętnościami potrzebuję jeszcze boksować? Wkrótce odpowiem sobie na to pytanie - mówi 26-letni Walijczyk, który tytuł World Boxing Organization dzierżył od maja 2011 roku.
>
Rewanżowa walka Artura Szpilki (16-0, 12 KO) z Mikem Mollo (20-5-1, 12 KO) zakończona efektownym zwycięstwem przez nokaut polskiego zawodnika okazała się ponownie jednym z hitów weekendu dostępnej w całych Stanach Zjednoczonych sportowej telewizji ESPN.
Akcja finałowa piątkowego pojedynku, podobnie jak po pierwszej lutowej walce pięściarzy, była przez całą kolejną dobę co godzinę emitowana była na kanałach ESPN, ESPN 2 i ESPN News. "Szpila" podczas gali rozegranej na stadionie baseballowym US Cellular Field znokautował tym razem Mollo w piątej rundzie.
Na tej samej imprezie Andrzej Fonfara (24-2, 14 KO) zastopował w dziewiątym starciu byłego mistrza świata wagi półciężkiej Gabriela Campillo, zapewniając sobie pierwszą pozycję w rankingu federacji IBF.
> Add a comment>
- Gratulacje za drugą wygraną z Mikiem Mollo.
Artur Szpilka: Dzięki...
- Nie brzmi pan jakby był zadowolony.
Bo tak całkiem nie jestem, ten nokdaun był niepotrzebny. Rywal trafił mnie czysto, cios w cios, ale szybko wstałem, co też świadczy o odporności na uderzenia. Podpaliłem się, poszedłem do przodu, a on wystrzelił sierpowym. Najważniejsze, że kibicom w USA się podobało. Nie wiem czy słyszeliście to w telewizji, ale po wygranej zapanowała euforia. Amerykańscy dziennikarze też byli zadowoleni, a to dla mnie priorytet.
- Od dawna wiemy, że pana walki wszystkim się podobają. Sam sobie jednak pan zarzuca, że znowu popełnił błędy.
Właśnie. Nie wiem czym jest to spowodowane... Może tym, że mam pękniętą prawą rękę? Uderzyłem go w pierwszej rundzie. Źle, bo odchodząc i teraz nie mogę ruszać łapą. Nie wiem o co chodzi, trzeba się zbadać. Zresztą, było sporo małych problemów, na przykład kwestia kolejności wychodzenia do ringu. Miałem iść drugi, później pierwszy i tak dalej. A przecież pokonałem Mollo, jestem wyżej w rankingach. Do tego katar, kaszel, gorączka dwa dni przed walką. Ciągle coś. Liczy się jednak efekt, czyli wygrana i to, że otwierają się przede mną kolejne drzwi. Teraz jednak o tym nie myślę, bo chce mi się rzygać boksem. To znaczy walki dalej będę oglądał, ale chcę odpocząć od treningu. Czuję się zmęczony.
Jak długo?
Najlepiej ze dwa miesiące. Nie chciałbym boksować już w tym roku.
- To nowość, bo jeszcze niedawno opowiadał pan, że w planie jest kolejny występ.
Nie, nie, ja mówiłem o planach promotorów, a nie moich.
- Wróćmy do walki z Mollo. Jak wyglądał cios po którym pan padł?
Wchodziłem w cios i zostałem złapany z kontry. Zgasło mi na chwilę światełko, musiałem siąść na tyłku, ale zaraz wstałem. Pomyślałem tylko, że muszę bardziej uważać, wytrzymać tę rundę, a następna będzie znowu moja. I tak było.
- Podoba się panu w USA?
Podoba, ale nie aż tak, żeby miał tam mieszkać. Mogę latać na walki. Swoją drogą, atmosfera na stadionie White Sox była nieziemska. Wiadomo, to obiekt na ponad pięćdziesiąt tysięcy ludzi, a my mieliśmy wydzieloną część przy boisku baseballowym, ale tych ponad dziesięć, może dwanaście tysięcy ludzi, było fantastycznych.
- Pytam o Stany, bo chyba wkrótce będzie walczył pan głównie tam.
Szczerze? Chcę dawać ludziom emocje, ale na razie muszę wyeliminować błędy. Przed samą walką trener mi mówił, że Mollo może tym razem nie iść do przodu, bo przecież w pierwszym pojedynku przyjął mnóstwo bomb, a stanąć za gardą i wystrzelić lewym sierpem. Właśnie tak zrobił. A ja się napaliłem, bo sądziłem, że zaraz padnie. Później już więcej myślałem. Efekt był taki, że to on padł na deski. Myślałem sobie, że jeśli wstanie, to go dobiję, ale sędzia go przytrzymał.
- Wkurza pana to, że ciągle daje się ponieść emocjom?
Trudno mi o tym mówić, lepiej niech robi to trener Fiodor Łapin. On zdecyduje. Lecz pewnie, trochę mnie to denerwuje. Tymczasem kiedy poczuję krew, też muszę trzymać nerwy na wodzy. I tak uważam, że pod względem mojego nastawienia psychicznego i pracy na nogach, to była moja najlepsza walka.
>
Danielem Jacobs (25-1, 22 KO) i Giovanni Lorenzo (32-5, 24 KO) zmieścili się w limicie wagi średniej podczas oficjalnej ceremonii ważenia przed galą w Nowym Jorku. Pojedynek będzie główna atrakcją pierwszej z nowego cyklu poniedziałkowych gal grupy Golden Boy Promotions. Transmisja z imprezy w telewizji Fightklub od godz. 03.00. Od sierpnia Fightklub dostępny jest na platformie Cyfrowego Polsatu (kanał 17).
http://www.youtube.com/watch?v=TRBhRGSqG74
> Add a comment>
W głównej walce wieczoru gali "Seaside Boxing Show" w Międzyzdrojach Krzysztof Zimnoch (16-0-1, 11 KO) pokonał Mateusza Malujdę (4-2, 1 KO). Po ośmiu rundach sędziowie punktowali 79-71, 80-71 i 80-70 dla zawodnika grupy Babilon Promotion.
Po pierwszej rozpoznawczej rundzie, w drugiej Zimnoch zaczął zyskiwać przewagę. Pięściarz z Białegostoku był zawodnikiem szybszym i bardziej precyzyjnym. Malujda wyprowadzał mało ciosów i pozostawał bierny w półdystansie, inkasując przy tym prawe podbródkowe oraz ciosy proste.
Pod koniec trzeciego starcia Zimnoch posłał wrocławianina na deski prawym sierpowym, jednak Malujda przetrwał kryzys i dotrwał do kolejnej rundy. Coraz ciężej oddychający Malujda w czwartej odsłonie przeżywał kolejne trudne chwile, choć kilka razy skutecznie odpowiedział lewym sierpowym.
W dwóch kolejnych rundach Zimnoch systematycznie przedzierał się przez nieszczelną gardę rywala i pod koniec szóstego starcia ponownie zmusił Malujdę do wizyty na macie ringu po prawym sierpowym. W kolejnych sekundach białostoczanin mocno zaatakował przy linach, ale wrocławianinowi przyszedł z pomocą gong kończący rundę. W finałowych sześciu minutach Zimnoch coraz bardziej dominował nad bezradnym i mającym problemy z przyczepnością przeciwnikiem, a pojedynek zakończył serią kilku efektownych prawych podbródkowych.
Dla pięściarza z Białegostoku było to trzecie tegoroczne zwycięstwo, w maju Zimnoch pokonał na punkty byłego mistrza świata wagi ciężkiej Olviera McCalla.
> Add a comment>
Zapraszamy do wysłuchania wywiadu z Krzysztofem Cieślakiem (20-5, 6 KO), który w Międzyzdrojach wyraźnie pokonał na punkty Łukasza Maszczyka (4-1, 3 KO).
http://www.youtube.com/watch?v=OuWLnx2RXm4
Przepraszamy za złą jakość ścieżki dźwiękowej.
> Add a comment>
Krzysztof Cieślak (20-5, 6 KO) pokonał jednogłośnie na punkty Łukasza Maszczyka (4-1, 3 KO) w pojedynku poprzedzającym główne wydarzenie wieczoru gali w Międzyzdrojach. "Angel" na przestrzeni ośmiu rund trzykrotnie lądował an deskach.
Pewny swojej przewagi siły fizycznej Cieślak od początku odważnie ruszył na byłego olimpijczyka i już w otwierającej odsłonie posłał go na deski po lewym sierpowym. W kolejnej rundzie "Skorpion" w dalszym ciągu był stroną przeważającą, a w trzecim starciu po całej serii ciosów sierpowych w półdystansie po raz drugi rzucił przeciwnika na matę.
W kolejnych dwóch rundach Cieślak ponownie atakował i spychał Maszczyka do obrony. "Angel" starał się kontrować szybki ciosami prostymi, ale jego uderzenia nie robiły na rywalu żadnego wrażenia. W siódmym starciu przewaga Cieślaka była już ogromna, a mocno zmęczony Maszczyk przestał odpowiadać na ataki przeciwnika. W wyniku kumulacji ciosów "Angel" wypadł przez liny ringu i po raz kolejny był liczony.
W ostatniej rundzie Cieślak ponownie był bliski wygranej przed czasem, z łatwością przechodził do półdystansu i trafiał Maszczyka w różnych płaszczyznach, a niemal równo z końcowym gongiem "Angel" był bliski kolejnego upadku na matę ringu. Dla Cieślaka była to druga tegoroczna wygrana.
>
Zapraszamy do wysłuchania rozmowy z Patrykiem Szymańskim (8-0, 3 KO), który pokonując przez techniczny nokaut w trzeciej rundzie Mate Hornyaka (9-1-1, 3 KO), wywalczył młodzieżowy tytuł WBO wagi półśredniej.
http://www.youtube.com/watch?v=Io9bE9eOpSc
Przepraszamy za złą jakość ścieżki dźwiękowej.
> Add a comment>
Patryk Szymański (8-0, 3 KO) pokonał przez techniczny nokaut w trzeciej rundzie Mate Hornyaka (9-1-1, 3 KO) i wywalczył młodzieżowy tytuł WBO wagi półśredniej. Pięściarz z Konina po pierwszej rozpoznawczej rundzie w drugiej odsłonie zaczął boksować odważniej i regularnie trafiał Węgra ciosami z prawej ręki w różnych płaszczyznach.
W trzecim starciu Szymański idealnie przymierzył bezpośrednim prawym prostym na szczękę, który ściął Hornyaka z nóg. Węgier z trudem zdołał się podnieść, jednak sędzia ringowy Leszek Jankowiak nie dopuścił 18-latka do dalszej rywalizacji.
> Add a comment>
Zapraszamy do wysłuchania rozmowy z Marcinem Brzeskim (4-0, 3 KO), który w Międzyzdrojach zwyciężył na punkty Hrvoje Kisicka (3-5, 1 KO).
http://www.youtube.com/watch?v=kwaWHVNhWXI
Przepraszamy za złą jakość ścieżki dźwiękowej.
> Add a comment>