Wiele wskazuje na to, że Rusłan Czagajew (32-2-1, 20 KO) i Luis Ortiz (19-0, 16 KO) staną wiosną przyszłego roku do walki o wakujący regularny tytuł mistrzowski WBA wagi ciężkiej. Wcześniej ten pas posiadał Aleksander Powietkin, który w sobotę przegrał z super czempionem World Boxing Asscoation Władymirem Kliczko.
Pojedynek Czagajewa z Ortizem najprawdopodobniej zostanie zorganizowany w Czeczenii. 34-letni pięściarz z Uzbekistanu w przeszłości posiadał już tytuł mistrza świata tej samej organizacji.
> Add a comment>
Zaraz po sobotniej przegranej Mateusza Masternaka (30-1, 22 KO) z Grigorijem Drozdem (37-1, 26 KO) komentujący walkę w studio Janusz Pindera zasugerował, że w konsekwencji wyniku pojedynku stanowisko trenera "Mastera" utracić może Andrzej Gmitruk.
Pięściarz do doniesień o ewentualnym zakończeniu współpracy ze szkoleniowcem, pod okiem którego boksu uczył się od początku zawodowej kariery, odnieść się na razie nie chciał. Zagadnięty o tę kwestię przez "Przegląd Sportowy" stwierdził: - Przede wszystkim muszę odpocząć. Porozmawiam na spokojnie z ludźmi, którzy mi doradzają i wybierzemy rozwiązanie.
Jasnego stanowiska na razie nie zajął także Gmitruk. - We współczesnym sporcie decyzja o kontynuowaniu współpracy należy do obu stron. To zawodnik powinien wiedzieć, co robić. Ja również muszę się zastanowić, co dalej, tylko bez udziału doradców. Jedno jest pewne - w przyszłości chcę decydować o tym, gdzie i z kim Mateusz będzie się przygotowywać - cytuje Polsatsport.pl doświadczonego trenera, który podobno nie ukrywał swojego niezadowolenia faktem, że podczas obozu przed starciem z Drozdem nie miał wpływu na dobór sparingpartnerów.
> Add a comment>
Średnio 830 tysięcy widzów śledziło na antenie Polsat Sport sobotnią galę w Moskwie, której głównym wydarzeniem była walka o mistrzostwo świata federacji WBA, WBO i IBF wagi ciężkiej pomiędzy Władymirem Kliczko (61-3, 53 KO) i Aleksandrem Powietkinem (26-1, 18 KO) - poinformował na Twitterze Paweł Wójcik z redakcji sportowej Polsatu.
Walka zakończyła się jednogłośnym zwycięstwem punktowym Ukraińca, który zanotował w ten sposób drugą tegoroczna wygraną. Kliczko kolejny zawodowy pojedynek stoczy w przyszłym roku.
>
12 października w walce o pas WBO wagi półśredniej zmierzą się Juan Manuel Marquez (55-6-1, 40 KO) i Timothy Bradley (30-0, 12 KO). Telewizja HBO pojedynek zapowiada serią filmów prezentujących sylwetki pięściarzy.
>
Manny Pacquiao (54-5-2, 38 KO) rozpoczął pierwsze sparingi przed zaplanowaną na 23 listopada walką z Brandonem Riosem (31-1-1, 23 KO). Filipińczyk już po pierwszych sesjach musiał odesłać ze swojego obozu Marlona Altę (12-3, 9 KO), któremu podziękowano po zaledwie dwóch bardzo jednostronnych sparingach.
Z "Pac Manem" aktualnie sparują Fredrick Lawson (21-0, 19 KO) i Dan Nazareno Jr (17-0, 13 KO), który dzisiaj dołączył do sztabu pięściarzy, którzy pomogą Filipińczykowi w budowaniu formy. Dla Pacquiao będzie to pierwszy zawodowy pojedynek od czasu porażki z Juanem Manuelem Marquezem.
> Add a comment>
Ciekawie zapowiada się jesień dla boksującego w kategorii średniej Roberta Świerzbińskiego (11-2, 3 KO). "Shy", który w ostatnich dwóch występach zanotował porażki z rąk Macieja Sulęckiego i Davida Lemieux, najpierw 19 października w Wieliczce zmierzy się z Ismailem Tebojewem (7-4-1, 3 KO), a potem 16 listopada w Białymstoku skrzyżuje rękawice z niepokonanym Norbertem Dąbrowskim (12-0, 5 KO).
Kup bilety na galę "Wojak Boxing Night - Underground Show" w Wieliczce >>
>
Władimir Kliczko (61-3, 51 KO) dzięki sobotniemu zwycięstwu nad Aleksandrem Powietkinem (26-1, 18 KO) w podsumowaniu weekendu elektronicznego wydania magazynu "The Ring" uznany został, obok Miguela Cotto, "największym wygranym".
- Mistrz świata "The Ring" zdeklasował prawdopodobnie obecnie najsilniejszego z możliwych rywali, rzucając go na deski cztery razy i nie pozwalają wygrać mu nawet jednej rundy. Po raz kolejny dowiódł, że nikt spoza jego rodziny nie gra w jego lidze - pisze na ringtv.craveonline.com Michael Rosenthal. - Walka była jednak brzydka i nudna. Taktyka Kliczki polegająca na trzymaniu i wieszaniu się na Powietkinie za każdym razem, gdy Rosjanin wchodził do półdystansu, była efektywna, ale kibice generalnie wolą boks od zapasów. To zabijało dramaturgię.
- Nie powinniśmy być jednak zdziwieni, bo przecież wiadomo, że Kliczko nie myśli przesadnie dużo o rozrywce dla kibiców. Jego misja to uniknąć mocnych ciosów, które dwukrotnie zastopowały jego karierę w odległej przeszłości i wygrać walkę - czytamy dalej. - Niektórzy potrafią to docenić, niektórzy nie. Ja doceniam fakt, że Kliczko zaliczył już 15 udanych obron w trakcie obecnego panowania na tronie wagi ciężkiej. To jest wybitne osiągnięcie. Choć jego walki łatwo popadają w niepamięć.
> Add a comment>
Jak można się było spodziewać, niezbyt porywająca pod względem sportowym walka króla wagi ciężkiej Władimira Kliczki (61-3, 51 KO) z Aleksandrem Powietkinem (26-1, 18 KO) szybko doczekała się komentarza ze strony szalejącego na Twitterze Tysona Fury (21-0, 15 KO). Brytyjski dwumetrowiec skrytykował postawę "Dr Stalowego Młota" i zapewnił, że niedługo zdetronizuje niepokonanego od lat Ukraińca.
- Właśnie byłem świadkiem najbardziej gównianego pojedynku mistrzowskiego w historii wagi ciężkiej! Dwóch sztywnych idiotów przytulających się do siebie - napisał Fury.
- Jeśli Władimir kiedykolwiek zdecyduje się ze mną walczyć, znokautuję go na 10000000% - oświadczył Brytyjczyk, dodając: - Nie wiem, czy Władimir chciał walczyć czy chciał, żeby mu Powietkin obciągnął???
- Chcę walki z nim tak szybko jak to możliwe. On jest do dupy - podsumował swoje przemyślenie Tyson Fury, a jakiś czas później swój nastrój zilustrował ciekawą grafiką...
> Add a comment>
21 grudnia we Włoszech dojdzie do ciekawie zapowiadającej się walki o mistrzostwo Europy wagi półśredniej pomiędzy panującym mistrzem Leonardem Bundu (29-0-2, 10 KO) i Gianlucą Branco (47-3-1, 23 KO). Starszy z Włochów do niedawna posiadał pas mistrza Unii Europejskiej w tym samym przedziale wagowym.
Bundu ostatni raz boksował w kwietniu, pokonując przed czasem Rafała Jackiewicza. Branco w ostatnich dwóch zawodowych startach pokonywał Krzysztofa Bieniasa i Łukasza Maćca.
> Add a comment>
W sobotę Mateusz Masternak (30-1, 22 KO) doznał pierwszej porażki w karierze. Polski bokser stracił w Moskwie pas mistrza Europy w wadze junior ciężkiej po porażce z Grigorijem Drozdem (37-1, 26 KO).
Masternak nie dotrwał do końca walki - w jedenastej rundzie sędzia zdecydował się na przerwanie pojedynku. Z taką decyzją arbitra nie zgodził się trener 26-latka, Andrzej Gmitruk. - Masternak mógł jeszcze walczyć. Sędzia powinien dać mu szansę, liczyć go. Wtedy Mateusz dostałby kilkanaście sekund na dojście do siebie i potem, w dwunastej rundzie, mógłby odrobić straty - stwierdził szkoleniowiec.
- Po dziesięciu rundach jeden z sędziów widział prowadzenie Masternaka 96:94 - poinformował Andrzej Gmitruk, przy okazji przyznając, że walkę jego podopiecznemu mocno utrudniał odniesiony uraz. - Mateusz od drugiej rundy walczył z rozciętym łukiem brwiowym. Rana była bardzo głęboka, a w piątej rundzie łuk pękł także od środka. Masternak nie widział od tej pory żadnych ciosów Drozda z lewej strony i Rosjanin mógł go bezkarnie bić prawą ręką.
- Szkoda tych wszystkich okoliczności, na marne poszedł kawał roboty. Teraz Mateusz musi odbudować swoją pozycję. Najprawdopodobniej dostanie teraz słabszego rywala, a potem zobaczymy. Na pewno będzie coś trzeba zmienić w organizacji jego przygotowań, szczególnie przy doborze sparingpartnerów - zakończył Gmitruk.
>
Wielu liczyło w Moskwie na bokserską ucztę. W menu planowano najpierw smaczną przystawkę, a po niej danie główne za miliony. Krótko mówiąc – wygrana Mateusza Masternaka, a później wreszcie poważne wyzwanie dla Władymira Kliczki, czyli Aleksander Powietkin. Cóż, ja stawiałem na wygraną Polaka i nudną walkę wieczoru. W pierwszym przypadku się pomyliłem, w drugim miałem rację, chociaż to akurat marna pociecha.
– Liczę na Mateusza, dla mnie w tej walce jest faworytem, choć boksuje na wyjeździe. Drozd jest zawodnikiem silnym fizycznie, ale wolnym, to materiał do dobrego koncertu dla Mateusza – przekonywał przed walką Mateusza Masternaka w Moskwie Dariusz Michalczewski, który ostatnio znalazł się blisko naszego boksera wagi junior ciężkiej (załatwił mu nawet sponsora). Cóż, z całego wydarzenia pod tytułem „Masternak kontra Drozd” najbardziej podobał się polski hymn, który chyba nigdy tak długo nie rozbrzmiewał za naszą wschodnią granicą.
Walka? Zawód i tyle. Polak miał być szybszy. Nie był. A przy tym zawiodła mobilność, precyzja, pomysł i tak dalej, i w tym stylu. Nad pracą narożnika po rozcięciu łuku brwiowego nie chcę się rozwodzić.
Krzysiek Włodarczyk, który z Masternakiem raczej nie wysyłają sobie życzeń na święta, mógł tym razem bezkarnie pozwolić sobie na złośliwość i powiedzieć, że „ta walka oddzieliła chłopców od mężczyzn”. Cóż, jedno jest pewne: starcie Włodarczyk – Masternak, do którego było daleko już wcześniej z wielu różnych powodów, teraz oddaliło się jeszcze bardziej. Chociaż nie ukrywam, że chętnie obejrzałbym Mateusza w akcji z Pawłem Kołodziejem czy Krzysztofem Głowackim. A skoro Polsat ma w planie dwie gale Polsat Boxing Night w przyszłym roku i za każdym razem mają tam być polsko-polskie wojenki to dlaczego nie? Trzeba się „tylko” dogadać się tylko z Sauerlandem, niemieckim promotorem Mateusza.
Pytanie tylko co dalej z jego karierą? Oczywiście, porażka wcale nie musi mu wyjść na złe, wręcz przeciwnie. Pytanie tylko jak to wszystko się teraz potoczy. W bokserskim światku od pewnego czasu szeptało się (wcale nie tak cicho), że wkrótce dojdzie do zmian w obozie Mastera. Teraz mówi o tym całkiem głośno Janusz Pindera, ja pisałem na twitterze, a mój redakcyjny kolega z PS, Przemek Osiak, który poleciał do Moskwy pytał nawet o to samego boksera zaraz po przegranej. No i usłyszał, że „jest za wcześnie, żeby o tym mówić”. Hmm… Jeśli faktycznie odejdzie od trenera Andrzeja Gmitruka albo do sztabu dołączy inny szkoleniowiec to stawiam, że jednak przy okazji zacznie spędzać więcej czasu w Niemczech.
Do Niemiec wróci też pewnie Władymir Kliczko. Tam nawet gdyby walczył z donicą ogrodową i nie ruszył się przez całą walkę, hala/stadion będzie pełen. Nie mam pretensji, Władymir wielkim mistrzem jest bez dwóch zdań, w przyszłości będzie wspominany (razem z bratem) jako jeden z najlepszych w historii, ale też ten jaśnie nam panujący król nie jest aktorem porywających widowisk. Prawdę mówiąc wolę oglądać w akcji Witalija, bo starszy z braci przynajmniej czasem lubi wymiany i odrobinę ryzyka. Wlad wygrywa, po prostu. Trudno wspominać te wiktorie na lata, ale skuteczności ukraińskiej maszynie odmówić nie można. I nie mogę się oprzeć wrażeniu, że pokona ją dopiero czas. W sobotę w Moskwie zarabiał blisko pół miliona dolarów za minutę walki, więc z biznesu piątka z plusem. Za ciągłe faule – pała. Ale wygrał, niedługo znowu wróci do ringu i znowu wygra. Maszyny tak mają.
>
Rusłan Prowodnikow (22-2, 15 KO), który w marcu minimalnie uległ na punkty w walce z Timothym Bradleyem, kończy przygotowania do zaplanowanej na 19 października potyczki z tymczasowym czempionem WBO wagi junior półśredniej Mike'm Alvarado (34-1, 23 KO).
http://www.youtube.com/watch?v=iVavCU148rU
> Add a comment>
Aleksander Powietkin (26-1, 18 KO) nie był w stanie zagrozić Władymirowi Kliczce (61-3, 51 KO). Przegrał w Moskwie wysoko na punkty. Walka dwóch mistrzów olimpijskich wywołała ogromne zainteresowanie. Młodszy z ukraińskich braci miał zagwarantowane ponad 17 mln dolarów, a niepokonany na zawodowych ringach Rosjanin ponad pięć milionów, bez względu na wynik. Strona rosyjska, by wygrać przetarg na organizację tego pojedynku, wyłożyła na stół 23 mln dolarów, dzielonych w proporcjach: 75 procent dla Kliczki, 25 dla Powietkina.
Faworytem i to zdecydowanym był Ukrainiec, który nie przegrał od kwietnia 2004 roku, ale nie brakowało takich, którzy wierzyli w cud wsparty mocą Powietkina. Nic takiego jednak się nie stało. W drugiej rundzie Rosjanin po raz pierwszy w karierze wylądował na deskach po krótkim lewym sierpowym króla wagi ciężkiej i w tym momencie było już jasne, że jego szanse na wygraną są minimalne.
– Chciałem go znokautować, ale nie dałem rady. To twardy, ambitny facet. Najbliższy zwycięstwa przed czasem byłem w siódmej i ósmej rundzie, ale on wciąż stał i chciał walczyć dalej – mówił Władymir.
Powietkin faktycznie w siódmej rundzie był liczony trzy razy, ale dwukrotnie lądował na macie po rzutach zapaśniczych Kliczki. Ukrainiec klinczował, ściągał, wieszał się na Powietkinie od początku do końca pojedynku odbierając mu siły.
Władymir nie ryzykuje walki w półdystansie, fauluje dla własnego bezpieczeństwa, do minimum ogranicza ryzyko. A ponieważ nazywa się Kliczko, to wolno mu więcej niż innym. Portorykański sędzia Luis Pabon był wyjątkowo pobłażliwy dla mistrza. Jedynego ostrzeżenia udzielił mu dopiero w 11. starciu, zdecydowanie za późno. Ciekawe, jak wyglądałaby ta walka, gdyby zdecydował się na to wcześniej. Powietkin prawdopodobnie i tak nie zagroziłby takiemu atlecie jak Kliczko, bo ma za mało argumentów, lecz pojedynek z pewnością byłby ładniejszy.
Ale Rosjanin i tak zachował się z klasą. Najpierw pokazał serce wojownika bijąc się do utraty tchu, a po ogłoszeniu werdyktu (trzy razy 119:104 dla Kliczki) powiedział tylko, że wygrał lepszy, nie szukając usprawiedliwień.
Walka była wyjątkowo brzydka, ale trzymała w napięciu, bo nokaut groził Powietkinowi do końca. Ten jednak nie walczył tylko o przetrwanie, szukał też szansy na szczęśliwe zwycięstwo. I choć przegrał zdecydowanie, to wyszedł z tej dziwnej bitwy z twarzą, bo tak przegrywających ceni się wszędzie.
Kliczko tym razem nie zachwycił, choć trzeba przyznać, że znów osiągnął cel bez strat własnych i prawdę mówiąc wciąż nie widać pięściarza, który mógłby go porządnie nastraszyć. Na razie jego najgroźniejszym rywalem jest czas, chyba że Władymir zejdzie ze sceny. Ale na to przyjdzie poczekać, bo na razie zgarnia z ringu fortunę niewiele przy tym ryzykując. I zapewne będzie chciał to robić możliwie najdłużej.
W Moskwie walczył też Mateusz Masternak, który kilka dni wcześniej podpisał kontrakt z producentem katamaranów i luksusowych jachtów. Polski mistrz Europy kategorii junior ciężkiej bronił tytułu w pojedynku z Rosjaninem Grigorijem Drozdem. Masternak był pełen wiary we własne siły, miał za sobą udane sparingi w Berlinie, co podkreślał trener Andrzej Gmitruk. Dziwne tylko, że sparował tam najczęściej z pięściarzami wagi ciężkiej Kubratem Pulewem, Edmundem Gerberem czy ostatnio z Denisem Bojcowem, gdy jego rywal był o dwadzieścia kilogramów lżejszy.
34-letni Drozd bił mocno od pierwszych rund i nie tracił szybko sił, jak oczekiwano. Zaskoczył swym przygotowaniem Masternaka. W drugiej rundzie Polak doznał głębokiego rozcięcia nad lewym okiem, co wyraźnie ograniczyło jego możliwości. On sam powie później: – Nie mogłem sobie pozwolić na boczne ustawienie, krew spływająca do oka sprawiała, że nie widziałem ciosów Drozda zadawanych prawą ręką.
A tych ciosów było dużo i większość z nich dochodziła celu. Po dziesięciu rundach Drozd prowadził u dwóch sędziów: 99:93, 95:94, a trzeci widział nieznaczną przewagę naszego pięściarza – 96:94. Niestety 11. starcie było ostatnim w tej walce. Drozd zepchnął Masternaka do defensywy i po kolejnej serii Rosjanina włoski sędzia Massimo Barrovecchio przerwał pojedynek. To była mądra decyzja, nic gorszego niż ciężki nokaut nie mogło się bowiem w tej walce przytrafić Masternakowi.
To pierwsza porażka w jego karierze, oby nauczyła go więcej niż wcześniejsze zwycięstwa. Ma dopiero 26 lat i wszystko jeszcze przed nim, rewanż z Drozdem też. Jeśli będzie miał wsparcie odpowiednich ludzi i skoncentruje się tylko na treningu, to może wiele osiągnąć. Nie wiadomo tylko czy z Andrzejem Gmitrukiem. Obaj nie chcą o tym mówić, ale coś się w tym związku wypaliło.
>
Mateusz Masternak (30-1, 22 KO), który wczoraj poniósł swoją pierwszą zawodową porażkę, przegrywając przez techniczny nokaut w jedenastej rundzie z Grigorijem Drozdem (37-1, 25 KO), podziękował kibicom za doping i zapewnił, że wynik walki w Moskwie zmotywuje go do dalszej pracy.
- W odpowiedzi na Wasze pytania informuję, że czuję się dobrze. Serdecznie dziękuję wszystkim za wsparcie, teraz potrzebuję odpoczynku. Na pewno gruntownie wszystko przeanalizujemy, wyciągniemy odpowiednie wnioski i wrócę jeszcze mocniejszy. W momencie przerwania walki sędziowie punktowali odpowiednio: 96-94 dla mnie oraz 90-93 i 95-94 dla mojego rywala - napisał "Master" na Facebooku.
> Add a comment>
Na twitterze, na gorąco, napisałem, że walka Władymira Kliczki z Aleksandrem Powietkinem była najlepiej opłacanym pojedynkiem zapaśniczym w historii. Wyszło mi, że "Dr Steelhammer" zarabiał w Moskwie za każdą MINUTĘ każdej rundy rundę nieco ponad 458 tysięcy dolarów. Z tego pewnie śmiał się Floyd Mayweather Junior (bo za Canelo dostawał trzy razy więcej), a płakał Jon Jones, najlepszy w MMA, bo dostaje tyle za CAŁĄ walkę. Nie chciało mi się pisać o tym, co widziałem na ringu, bo nie było za bardzo o czym.
Władymir Kliczko zadał podczas dwunastorundowej walki tylko 138 celnych ciosów. Żadne z jego uderzeń nie trafiło w korpus Powietkina. "Dr Steelhammer" wygrał 12-rundową walkę jednogłośnym werdyktem sędziowskim, różnicą... 15 punktów. Chętnie porozmawiam na ten temat z ekipą z Księgi Rekordów Guinnessa, która przyjedzie do Wieliczki, bo nie tylko ja, ale żaden z moich kolegów-dziennikarzy, takiej walki nie pamięta. Nie ma też lepszej walki, żeby ponownie, po latach przerwy, nie odnowiła się dyskusja czy Władymirowi należy się miejsce wśród legend wagi ciężkiej. Dla fanów statystyk już tam jest, bo:
1. 15 razy skutecznie bronił tytułu (trzeci w historii za Joe Louisem/26 i Larry Holmesem/20)
2. Zapisał 22. zwycięstwo w walce o tytuł mistrza świata (razem z Muhammadem Ali, tylko za Joe Louisem/25)
Legendą boksu, czy zresztą jakiegokolwiek innego sportu nie zostaje się jednak dzięki statystykom. Zostaje się nim, dając coś ekstra kibicom, wygrywając spektakularnie, robiąc w ringu coś, co się przy piwie wspomina latami. Czasami przez dekady. Jeden z angielskich kibiców napisał mi, że nie można czepiać się Władymira bo "wykonał swoją pracę". Nic bardziej błędnego - dziewczyna, która sprzedaje mi w sklepie kiełbasę "wykonuje swoją pracę", bo jej płacą dziesięć dolarów za godzinę, nikt nie sprzedaje 14 tysięcy biletów żeby ją oglądać i nie ma z mięsnego transmisji do 150 krajów świata. Rok temu odszedł z tego świata Emanuel Steward, który już po trzeciej rundzie krzyczałby - jak to wielokrotnie robił w przeszłości - do Władymira, żeby się nie opierd..., tylko znokautował Powietkina. Johnathon Banks, zresztą przemiły facet, tego ognia w sobie nie ma. Tego w Olimpijskim zabrakło.
Louis Pabon, ringowy walki z Powietkinem, pozwalał Władymirowi na wszystko, więc Kliczko z tego korzystał. To był najłatwiejszy sposób, żeby wygrać z Saszą, nie dać mu szansy na zadanie ciosu w półdystansie. "Dr Steelhammer" nie musiał ryzykować boksowania. Wyszło fatalnie. Johnny Benz z "Maxboxing", który ma za sobą ponad 20 lat oglądania walk, napisał, że był to w wykonaniu Kliczki "okropny, haniebny pojedynek", dodając, że "jeśli już, to Kliczko powinien go przegrać przez dyskwalifikację". Przesadził, ale w Stanach, czy to HBO czy Showtime, po najpierw nudnej walce Witalija z Charrem, a teraz zapasach Władymira z Powietkinem, głęboko do kieszeni by zapłacić za ukraińskich braci nie sięgnie. A "znafcy", którzy zaraz skomentują, że "Władymir ani Witalij oklasków twojej Ameryki nie potrzebują", bardzo się mylą. Witalij pewnie nie, ale Władymir już planował walczyć właśnie w USA. Więc - jak najbardziej.
Wszystko co piszę nie znaczy, że gdyby zamiast sędziego Pabona był na przykład nie znoszący zapasów Steve Smogger, to Powietkin by walkę wygrał. "Rosyjski Rycerz" pewnie przegrałby przez nokaut, ale było ciekawiej. Władymir musiałby używać prawej ręki, więc byłby otwarty na cios który miał wygrać Powietinowi walkę - lewy sierp. Ktoś by kogoś trafił, niepotrzebne były wyjęte z MMA rzuty na matę, wygrałby boks. Nikt z nas nie może kazać Władymirowi walczyć inaczej, bo nas nie biją po twarzy. Ale jeśli się ustawiło wysoko poprzeczkę - jak niżej podpisany - dla kogoś, kto jak Władymir, chce być w historii boksu, to pojedynkiem z Powietkinem Kliczko się od tej historii oddalił.
> Add a comment>
2 listopada na gali HBO w Nowym Jorku Łukasz Janik (26-1, 14 KO) zmierzy się w walce o pas IBO wagi junior ciężkiej z Olą Afolabim (19-3-4, 9 KO). Zdaniem Łukasza Rusiewicza (13-15-1, 6 KO), który ma na koncie pojedynki z obydwoma pięściarzami, "Lucky Look" nie jest bez szans w starciu z byłym mistrzem świata.
- Janik musi boksować w dobrym tempie, cały czas atakować, zmęczyć Afolabiego i pamiętać o precyzji ciosów - uważa Rusiewicz, ale jednocześnie przestrzega: - Afolabi dobrze bije haki z dołu, a Łukasz lubi taki cios przyjąć, dlatego powinien być uważny w swoich atakach.
Doświadczony zawodnik ze Starogardu Gdańskiego zwraca uwagę na fakt, że Afolabi w ringu często kieruje się zasadą, że cel uświęca środki i takie samo podejście zaleca 2 listopada Janikowi: - Afolabi to jest stuprocentowy faularz. Na szczęście Łukasz też potrafi sfaulować, dlatego doradzałbym Łukaszowi, żeby zbyt czysto z Afolabim nie walczył. Brudna walka to może być klucz do sukcesu.
- Łukasz to jest ogromny pracuś, potrafi zaimponować na treningu, z kolei Afolabi nie zawsze przykłada się do treningów, oby tak było i tym razem, bo to z pewnością ułatwi zadanie Janikowi - dodaje Rusiewicz, który aktualnie wszykuje się do konfrontacji z obiecującym Michałem Cieślakiem (1-0, 0 KO) na gali "Wojak Boxing Night" w Wieliczce 19 października.
Pytany o zbliżającą się walkę Rusiewicz odpowiada: - Cieślak to młody ambitny bokser. Wiadomo, młodość to młodość, i strachu młodość nie zna, ja też kiedyś boksowałem inaczej. To powinien być dobry pojedynek. Mam nadzieję, że Michał ruszy na mnie ostro, bo odpowiadałby mi taki scenariusz.
>
Mateusz Masternak (30-1, 22 KO) stracił pas mistrza Europy. Być może niedługo straci też trenera - Andrzeja Gmitruka - czytamy na polsatsport.pl. O kłopotach w przygotowaniach "Mastera" do walki z Grigorijem Drozdem (37-1, 26 KO) mówił wczoraj w studio Polsatu Sport Janusz Pindera: - Może Andrzej Gmitruk się obrazi, ale sam mówił, że niektóre sparingi Mateusza były niepotrzebne. Podkreślał, że powinni być inni sparingpartnerzy...
- Przepraszam... to trener nie decyduje o tym, z kim sparuje jego zawodnik? - pytał Mateusz Borek.
- Nie. W tym wypadku nie - odpowiedział Pindera. I dodał: - Andrzej zdaje sobie sprawę, że może niedługo przestać trenować Masternaka. Wiedział, że w przypadku porażki jego akcje spadają. Chociaż nawet przy zwycięstwie byłyby takie plany promotorów Masternaka z Sauerlanda, czyli zmiana trenera. Kto wie, kto go zastąpi? Może ktoś z Niemiec.
Cały tekst "Master poległ. Gmitruk odchodzi?" na polsatsport.pl >>
> Add a comment>
Bob Arum, który ponownie zaczął współpracować z byłym mistrzem świata trzech kategorii wagowych Miguelem Cotto (38-4, 31 KO) zasugerował, że kolejnym rywalem Portorykańczyka będzie aktualny czempion WBC wagi średniej Sergio Martinez (51-2-2, 28 KO). Walka pięściarzy ma odbyć się wiosną na terenie Stanów Zjednoczonych.
Wczoraj Cotto w efektownym stylu pokonał przed czasem Delvina Rodrigueza, notując pierwsze zwycięstwo od czasu rozpoczęcia współpracy z trenerem Freddiem Roachem. Pojedynek z Martinezem byłby dla Portorykańczyka szansą na wywalczenie mistrzowskiego tytułu w czwartej kategorii wagowej. W kontekście walki z Martinezem wymieniany jest także polski pięściarz Damian Jonak.
> Add a comment>
11,02 miliona osób śledziło średnio za pośrednictwem RTL transmisję telewizyjną z wczorajszej walki o trzy mistrzowskie pasy pomiędzy Władimirem Kliczką (61-3, 51 KO) i Aleksandrem Powietkinem (26-1, 18 KO).
Widzowie moskiewskiego pojedynku stanowili 35,4% ogółu publiczności telewizyjnej w Niemczech. W szczytowym momencie pojedynek Kliczko - Powietkin oglądało 12,0 mln widzów.
Dla porównania publiczność i udział w runku telewizyjnym dla starcia Kliczko - Wach wyniosła odpowiednio 11,77 mln i 53,7%, a Kliczko - Haye - 15,50 mln i 67,0%.
> Add a comment>
Dzięki wczorajszemu zwycięstwu przez techniczny nokaut nad Mateuszem Masternakiem (30-1, 22 KO) w walce o mistrzostwo Europy Grigorij Drozd (36-1, 25 KO), który już jakiś czas temu żegnał się z zawodowym boksem, powrócił do światowej czołówki kategorii junior ciężkiej.
W rozmowie z portalem sportbox.ru Rosjanin przyznał jednak, że niewiele brakowało, by do jego potyczki z "Masterem" w ogóle nie doszło.
- Wiedziałem, że Masternak jest mistrzem Europy, że jego kariera rozwija się bardzo szybko. Moje trzy ostatnie walki nie były najlepsze i nawet moja ekipa na początku twierdziła, że może to za silny rywal dla mnie - przyznał "Piękniś". - Ja myślałem jednak inaczej i powiedziałem [promotorowi] Andriejowi Riabinskiemu, że znokautuję Masternaka. To była moja motywacja! Już podczas obozu treningowego byłem pewny siebie i spokojny.
Zapytany o przebieg wczorajszego pojedynku Drozd odparł: - Kilka razy przestrzeliłem prawy, miałem parę nieprzyjemnych momentów, ale ogólnie kontrolowałem sytuację. (...) Nie mogę dokładnie opisać swoich odczuć, ale wiedziałem, że tego nie przegram.
Dla 26-letniego Mateusza Masternaka wczorajsza porażka z Grigorijem Drozdem była pierwszą poniesioną na zawodowych ringach.
> Add a comment>
19 października na gali "Wojak Boxing Night" w Wieliczce notowany w czołówce światowych rankingów wagi junior ciężkiej Krzysztof Głowacki (19-0, 12 KO) zmierzy się z byłym mistrzem świata Richardem Hallem (30-13, 28 KO). W rozmowie z ringpolska.pl. "Główka" opowiedział o swoich przygotowaniach do walki i skomentował wczorajszą przegraną Mateusza Masternaka (30-1, 22 KO) z Grigorijem Drozdem (37-1, 26 KO).
- Na pewno oglądałeś walkę Mateusza Masternaka z Grigorijem Drozdem. Jak ją widziałeś?
Krzysztof Głowacki: Szkoda, że przegrał, z pewnością trochę przeszkodziła mu kontuzja oka, sam doświadczyłem tego na gali w Rzeszowie i wiem, że to jest problem, gdy krew zalewa oko. Mateusz robił jednak błędy, zwłaszcza w defensywie gdy się cofał. Widać było, że gdy Drozd wywierał na nim presję, to nie mógł się odnaleźć. Poza tym za szeroko stał na nogach i ten prawy krzyżowy bił samym barkiem. Ten cios nie miał przez to mocy. Mateusz powinien dojść przy tym uderzeniu nogą do przeciwnika, wtedy ten cios byłby mocniejszy. Poza tym Mateusz był bardzo sztywny. Szkoda że tak wyszło.
- Jakiś czas temu mówiłeś, że chciałbyś walki z Mateuszem. Ty też jesteś zawodnikiem idącym do przodu jak Drozd wczoraj. Widziałeś siebie w ringu z Mateuszem, oglądając tę walkę?
Ja Drozdem na pewno nie jestem, a Drozd nie jest mną, ja bym boksował inaczej, ale myślę, że też cały czas wywierałbym presję, szedłbym do przodu i myślę, że Mateusz mógłby się pogubić. Na pewno nie boksowałbym z nim na dystans, bo to jest jego mocna strona, on potrafi dobrze boksować lewym prostym. Drozd obnażył jednak słabe strony Masternaka, widać, że nie radzi sobie, gdy się na niego naciera.
- Nie brakowało w boksie Mateusza odpowiedzi na ataki Drozda w półdystansie?
No właśnie czytałem, że Mateusz poprawił półdystans, że poprawił ciosy na dół, a tego Mateusz w ogóle nie pokazał, za to Drozd ciągle uderzał w korpus, lewym na wątrobę i to wchodziło. Mateusz zaczął opuszczać lewą rękę i wyszło jak wyszło...
- Jak idą przygotowania do gali w Wieliczce?
Przygotowania siłowe już mam za sobą, teraz tylko sparingi, tarcza z Fiodorem Łapinem i i biegi. Wcześniej sparowałem z Łukaszem Rusiewiczem, teraz sparuję z mistrzem świata w szachoboksie, który pomagał przed walką z Czakijewem Krzysiowi Włodarczykowi.
- Na czym się koncentrujesz podczas sparingów?
Uczę się walki pod mańkuta, nie idzie mi to najgorzej, ale rewelacji też nie ma. Kilka lat nie boksowałem z leworęcznym zawodnikiem, sam też jestem leworęczny i trzeba się będzie do tej walki dodatkowo przygotować. Uczę się....
- Wzrost Halla nie będzie dodatkową trudnością?
Mój sparingpartner jest troszkę niższy ode mnie, więc te springi pewnie są troszkę inne niż będzie walka z Hallem, ale koncentruję się głównie na odwrotnej pozycji rywala, a nie na wzroście, ćwiczymy ciągle akcje na mańkuta.
- Nie było pomysłu, żeby trochę też posparować z wysokim Pawłem Kołodziejem?
Paweł pomaga teraz Łukaszowi Janikowi przed walką z Olą Afolabim i jest zajęty, na pewno by mi pomógł, ale teraz bardziej potrzebuje go Łukasz.
- Hall to będzie najtrudniejszy rywal w twojej karierze?
Nie wiem, czy najtrudniejszy, jeden z trudniejszych. Matty Askin był dla mnie bardzo niewygodnym zawodnikiem. Mądrzejszy będę po walce. Na pewno nie lekceważę Halla. Wiadomo, że to nie ten sam zawodnik, co walczył z Darkiem Michalczewskim, ale podchodzę to tej walki bardzo poważnie.
- Rosną twoje notowania w światowych rankingach. Czujesz że rozwijasz się też sportowo? Co zmienia się w twoim boksie?
Dużo rzeczy się zmienia, ale nie będę o tym mówił, wolę pokazać to w ringu. Na pewno moją mocną stroną jest pressing, idę do przodu za podwójną gardą, tu się czuję jak w domu. Półdystans to moja broń, muszę jeszcze dołączyć nogi, schodzić na boki i wtedy to wszystko będzie naprawdę fajnie wyglądało. Ale nie chce zapeszać, wolę wszystko pokazać w ringu.
- Trener Łapin bardzo chwalił twoją formę po sparingach z Krzysztofem Włodarczykiem, potem miałeś przerwę i podobno na chwilę zgubiłeś formę. Teraz trener Łapin jest zadowolony z tego, co pokazujesz?
Myślę, że tak, ale wiadomo, że cały czas robię jeszcze błędy i muszę się uczyć. Nie ukrywam, że faktycznie przed walką Krzyśka miałem dobrą formę i żałuję, że przytrafiła mi się kontuzja przed sierpniową walką w Międzyzdrojach. Teraz muszę odbudowywać formę. Zobaczymy, co wyjdzie z tego w Wieliczce.
Bilety na "Wojak Boxing Night" w Wieliczce dostępne są na ebilet.pl >>
>