- Nie lubię patrzeć na siebie, jak boksuję. Chciałbym być taki jak Lennox Lewis, Mike Tyson - iść do przodu jak burza, nokautować, urywać głowy. Ale powoli przyzwyczajam się do myśli, że z moim sposobem boksowania też można wygrywać. Można zostać nawet mistrzem świata, choć do tej pory samo mówienie o tym, że ja mogę kiedyś mieć taką szansę, jest dla mnie czymś co do mnie nie za bardzo dochodzi - mówi Mariusz Wach (25-0, 13 KO) przed walką z Oliverem McCallem (56-11, 37 KO). - Ale, żeby mieć taką szansę, muszę najpierw 5 listopada wygrać z McCallem w Mohegan Sun Arena. Bez tego zwycięstwa nie będzie niczego więcej.
- Czy twoi trenerzy, bracia DeLeon mają jakiś sposób, żeby wyzwolić w tobie więcej energii, jakiejś sportowej złości? Oglądasz z nimi jakieś inspirujące filmy, na przykład o husarii?
Mariusz Wach: Oni na mnie krzyczą i motywują. Krzyczą tym głośniej, im częściej mówię, że nie mam już siły. "Możesz więcej, nie poddawaj się!" - to słyszę najczęściej. Filmów z nimi nie oglądam - wystarczy mi to, że na treningu mam ich cały czas przy sobie, komentują każdy cios, każdą akcję. Do tego jak sobie przypomnę, że byłem już przez wielu skreślony, to mam ekstra adrenalinę. Jak teraz będę na żywo w Polsacie Sport, jako główne wydarzenie gali, mam nadzieję, że będą mnie oglądać.
- Nie oglądasz więc filmów o McCallu nokautującym Lewisa?
MW: Nie, choś słyszałem takich, co mi mówili, że powinienem to robić, ale ja nie potrzebuję historycznych obrazków z McCalla, tylko jego jaki jest teraz. Dlatego najczęściej oglądam jego ostatnią walkę...
- A chicagowski pojedynek Olivera z Przemkiem Saletą?
MW: To też. Przemek ładnie z nim walczył, jak mu chodził lewy prosty, to McCall nie mógł mu nic zrobić, choć było widać, że próbował. To już wtedy było widać, że wieku nie da się oszukać, a ja mam nadzieję, że w najbliższą sobotę będzie to widać jeszcze lepiej.
Video. Materiały video z treningów Wacha przed walką z McCallem >>
- Czyli pierwsze rundy z McCallem to ostrożność, trzymanie go na dystans, zobaczenie jak szybko się męczy, czy naprawdę tak mocno bije, jak wszyscy opowiadają. Ostrożna walka, ale te rundy nie mają być tak ostrożne, żebyś je przegrał...
MW: Na pewno nie, ale wszyscy to wiedzą - on na pewno też - że im dłużej potrwa walka, tym ja mam większe szanse. Ja mogę z nim bić się przez dwanaście rund. Wątpię czy McCall to samo może dzisiaj powiedzieć. Wszyscy wiemy, że z nikim nigdy nie przegrał przez KO, że ma uderzenie, ale jakie ono jest dzisiaj, tego ja nie wiem. Bo siła to jedno, a wyczucie momentu i celność, to zupełnie coś innego.
>
W ostatnich kilkunastu miesiącach kilkukrotnie wspominano o możliwym powrocie na ring jednego z symboli wagi ciężkiej lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, doskonale znanego polskim kibicom, Riddicka Bowe (43-1, 33 KO). Przed kilkoma dniami sam pięściarz po raz kolejny wyraził chęć stoczenia swojego czterdziestego szóstego zawodowego pojedynku. Co ciekawe, urodzony w 1967 roku Bowe chętnie skrzyżowałby rękawice z którymś z braci Kliczko...
- Jeśli byliby w stanie mnie pokonać, udowodniliby że są lepsi. Gdybym dostał sześć miesięcy na przygotowanie się stoczylibyśmy dobrą walkę. Gdybym otrzymał rok, po prostu zlałbym ich. Lew potrafi rozpoznać innego lwa. Ci chłopcy to nie lwy, to owieczki. W swojej ostatniej walce, stoczonej w 2008 roku w Niemczech podczas gali braci Kliczko jeden z nich nazwał mnie dziadkiem. Wiesz co zrobi dziadek? Dziadek skopie ten tyłek - powiedział Bowe, który gotów jest także spotkać się w ringu z innymi przeciwnikami. - Mam nadzieję, że wkrótce uda nam się kogoś szybko znaleźć. Niewielu bokserów jest dziś skłonnych podpisać kontrakt, wiedząc że czeka ich manto w starym stylu - oświadczył były rywal Andrzeja Gołoty.
- Bowe jest gotowy by wrócić do tego biznesu. Kontaktujemy się z promotorami, rozglądamy się za możliwością zaboksowania na jakiejś gali. Każdy kto jest zainteresowany taką propozycją, może do mnie zadzwonić - dodał obecny agent pięściarza, Allen Ellison.
> Add a comment>
Już 5 listopada, podczas "polskiej gali" w miejscowości Uncasville, w pierwszej obronie pasa WBC International w wadze ciężkiej, Mariusz Wach (25-0, 13 KO) skrzyżuje rękawice w zakontraktowanym na 12 rund pojedynku z rutynowanym Oliverem McCallem (56-11, 37 KO). Pochodzący z Krakowa pięściarz uważa, iż jego rywal - pomimo czterdziestu sześciu lat na karku - może okazać się bardzo wymagającym przeciwnikiem.
- Dla mnie to gruntowny sprawdzian, bo McCall walczył przecież z najlepszymi i nigdy nie dał sobie zrobić wielkiej krzywdy w ringu. Mimo że ma 46 lat, jest w formie, co udowodnił niedawnym zwycięstwem . Ciągle posiada silne uderzenie, więc w każdej sekundzie walki będę musiał uważać, by nie nadziać się na jakiś mocny cios - powiedział Wach, dodając: - Gość będzie się koncentrował wyłącznie na sile pojedynczego uderzenia. Spodziewam się właśnie takiego czajenia się z jego strony, bo musi brać pod uwagę, że walka zakontraktowana jest na dwanaście rund. W związku z tym nie można wypompować się w pierwszych minutach.
Opórcz Wacha, podczas tej samej gali kibicom zgromadzonym w Mohegan Sun Casino, zaprezentują się także inni polscy pięściarze: Artur Szpilka, Kamil Łaszczyk oraz Przemysław Majewski.
> Add a comment>
- Z Andrzejem ciężko jest wygrać na słowa. Andrzej rzadko się ze mną kłóci, on nie argumentuje, on nie określa swojej pozycji, ja mogę sobie mówić swoje, a on i tak trenuje. Dokładnie wczoraj dowiedziałem się, że jego powrotna walka ma się odbyć już w niedługim czasie. Stanęłam przed faktem dokonanym - mówi w wywiadzie dla Polskiego Radia, żona wracającego najprawdopodobniej niebawem na ring Andrzeja Gołoty (41-8-1, 33 KO), Mariola.
- Andrzej dzień w dzień zawozi syna do szkoły, po czym jedzie na trening. Ćwiczy nawet w soboty, a w niedziele przejeżdża 70 mil na rowerze, trudno więc powiedzieć, że podchodzi do tego pochopnie. Miał dziewięć miesięcy na to, żeby zobaczyć jak ta ręka mu działa, jak on sam się czuje. W tej chwili jego waga wynosi ok. 245 funtów (ok. 111 kg - red.), a on sam mówi, że ma nadzieje jeszcze ok 10 funtów (ok. 4,5 kg) zbić - dodała Mariola Gołota.
Żona cieszącego się wciąż dużą sympatią polskiego "ciężkiego" zapewnia, iż rywal który miałby niebawem wyjść do ringu z jej mężem nie będzie najprawdopodobniej wymagającym przeciwnikiem.
- Wiadomo, że jeśli wraca się po dwóch latach, to ta walka musi być tak zwanym "pojedynkiem na przetarcie". To na pewno nie będzie jakiś bardzo znany rywal, Andrzej musi przede wszystkim poczuć się dobrze w ringu. Jeśli mu dobrze pójdzie, może wtedy wejść na wyższą półkę. Jeśli zda sobie jednak sprawę w pewnym momencie, że pewnej granicy nie zdoła przeskoczyć, to mam nadzieje, iż sam uświadomi sobie, że po prostu nie da rady - zakończyła żona kilkukrotnego pretendenta do tytułu mistrza świata w wadze ciężkiej.
> Add a comment>
Mimo 49 lat na karku czterokrotny bokserski mistrz świata wagi ciężkiej Evander Holyfield (44-10-2, 29 KO) ani myśli rozstawać się z ringiem. Legendarny Amerykanin, który jeszcze niedawno był bliski walki o "zwykły" pas WBA z Aleksandrem Powietkinem, teraz wziął na celownik rządzących od lat królewską dywizją braci Kliczko i zapowiada pokonanie obydwu.
Holyfield uważa, że Kliczkowie unikają go, wiedząc, że byłby trudnym rywalem i dodaje, że Ukraińcom nie zależy na poziomie sportowym ich pojedynków, a jedynie na jak największych profitach finansowych.
- Im obu chodzi tylko o to, żeby jak najwięcej zarobić, ale ich zyski nie będą wielkie, jeśli będą walczyć z drugorzędnymi rywalami - przekonuje "Holy". - Ja jestem najlepszym z aktywnych pięściarzy wagi ciężkiej, jednak oni boją się podjąć ryzyka.
- Chcę zakończyć karierę jako mistrz świata wszystkich federacji, mogę pokonać obu Kliczków - grzmi Evander Holyfield, który w tym roku zamierza stoczyć jeszcze jedną walkę.
> Add a comment>
Mocno bijący Edison Miranda (34-6, 29 KO) powróci na zawodowe ringi 17 grudnia podczas gali w Atlantic City. Rywalem Kolumbijczyka będzie pochodzący z Kenii Kariz Kariuki (24-9-2, 14 KO).
Dla Mirandy będzie to pierwszy występ od porażki z Yordanisem Despaignem i druga walka od czasu przejścia do kategorii półciężkiej. Głównym wydareniem imprezy będzie finał turnieju "Super Six" pomiędzy Andre Wardem oraz Carlem Frochem.
>
Daniel Peretyatko (17-29, 7 KO) będzie ostatecznie rywalem Wiaczesława Głazkowa (9-0, 6 KO) podczas gali, która odbędzie się 4 listopada w Moskwie. Początkowo przeciwnikiem Ukraińca miał być były mistrz świata wagi ciężkiej Samuel Peter.
Głównym wydarzeniem rosyjskiej gali będzie pojedynek o tymczasowy pas WBA wagi junior ciężkiej pomiędzy Jamesem Toneyem oraz Denisem Lebiedewem. Dla Głazkowa będzie to drugi tegoroczny pojedynek.
>
W Rzeszowie ogłoszono dziś wyrok w sprawie przeciw Dawidowi Kosteckiemu (37-1, 24 KO). Bokserowi prokuratura zarzucała handel narkotykami, udział w grupie przestępczej i czerpanie korzyści z nierządu. Sąd oczyścił popularnego "Cygana" z pierwszego z zarzutów, uznając go jednocześnie winnym dwóch pozostałych i wymierzając pięściarzowi karę 2,5 roku pozbawienia wolności.
- Jestem niewinny, sąd działał pod naciskiem - skomentował wyrok Kostecki, a jego promotor Andrzej Wasilewski dodał: - Będziemy odwoływać się od tego wyroku.
> Add a comment>
Wczoraj podczas gali w Stalowej Woli udanie zadebiutował na zawodowych ringach Andrzej Sołdra (1-0, 0 KO), który na dystansie czterech rund wypunktował Dmitrijsa Vdovinsa (2-1, 2 KO). Punktujący ten pojedynek Robert Gortat wytypował wygraną Polska stosunkiem 40-35.
Pięściarz, który ostatnie kilka lat spędził w Irlandii dosyć nerwowo rozpoczął zawody, chcąc urwać głowę Łotyszowi, ale po kilkudziesięciu sekundach opanował napięcie i zaczął kontrolować zawody rozpoczynając wszystkie akcje lewym prostym. Ambitny Vdovins starał się atakować, jednak nie był w stanie przedostać się do półdystansu bez zainkasowania żadnego ciosu kontrującego. W czwartej rundzie Sołdra zmusił Łotysza do zapoznania się z deskami po kilku soczystych ciosach z prawej ręki, jednak Polakowi zabrakło sił, aby zakończyć walkę przed czasem.
>
>
Australijska kampania promocyjna zaplanowanej na 30 listopada walki o pas WBC wagi junior ciężkiej pomiędzy Krzysztofem Włodarczykiem a Danny Greenem nabiera tempa. W ubiegłym tygodniu w Polsce gościł reporter australijskiego dziennika "The West Australian". Jednym z efektów pobytu Australijczyka nad Wisłą była mała warszawska fotosesja "Diablo". Zapraszamy do obejrzenia zdjęć.
> Add a comment>
Dziś jest poniedziałek, 31 października 2011.
116 lat temu urodził Les Darcy. Darcy, mimo że żył zaledwie 22 lata, uważany przez wielu historyków za najlepszego australijskiego pięściarza w historii.
107 lat temu Joe Gans, jeden z najlepszych pięściarzy wagi lekkiej w historii, wygrał z Jimmy Brittem przez dyskwalifikację w 6. rundzie. Britt posłał Gansa na deski czterokrotnie, ale ostatni cios zadał zanim Gans jeszcze zdążył się podnieść.
70 lat temu, 20-letni Sugar Ray Robinson pokonał byłego mistrza świata wagi półśredniej - Fritzie Zivica.
38 lat temu urodził się Byron Mitchell, dwukrotny mistrz świata kategorii super średniej.
19 lat temu Lennox Lewis znokautował w drugiej rundzie Razora Ruddocka i w ten sposób wywalczył prawo walki o tytuł mistrza świata WBC kategorii ciężkiej z Tony Tuckerem.
13 lat temu Naseem Hamed pokonał Wayne'a McCullougha i obronił tytuł mistrza świata WBO kategorii piórkowej.
Na tej samej gali Marco Antonio Barrera, późniejszy pogromca Hameda, znokautował w 3. rundzie Richiego Wentona i wywalczył wakujący pas WBO kategorii super koguciej.
2 lata temu doszło walki pomiędzy Josephem Agbeko i Yhonny Perezem. Po znakomitym pojedynku, który był kandydatem do walki roku, zwyciężył Perez i tym samym odebrał Agbeko tytuł mistrza świata IBF kategorii koguciej.
Rok temu Daniel Geale znokautował w 12. rundzie Romana Karmazina. Zwycięstwo to otworzyło mu drzwi do walki o mistrzostwo świata IBF kategorii średniej z Sebastianem Sylvestrem.
>
Mistrz świata federacji WBA wagi ciężkiej Aleksander Powietkin (22-0, 16 KO) szybko zareagował na zaczepne wypowiedzi brytyjskiego niepokonanego Tysona Fury (16-0, 11 KO). Młody Anglik oświadczył niedawno, że chętnie skrzyżowałby w przyszłym roku rękawice ze zwycięzcą grudniowego pojedynku pomiędzy Powietkinem a Cedriciem Boswellem.
- Jestem gotowy bronić mojego pasa z każdym pretendentem. Muszę jednak dodać, że nie obawiam się kogoś, kogo głównym osiągnięciem do tej pory jest zostanie bohaterem portalu Youtube - stwierdził Rosjanin, nawiązując do robiącego niegdyś furorę w sieci filmu na którym Fury, podczas jednego ze swoich pojedynków, trafił samego siebie w twarz ciosem podbródkowym.
- Chętnie zorganizowalibyśmy taką walkę - podchwycił tymczasem temat niemiecki promotor grupy Sauerland Event, Kalle Sauerland. - Zaproponowaliśmy im grudzień, wygląda jednak na to, że nie są jeszcze zdecydowani. Być może będziemy mogli porozmawiać o terminie wiosennym. Najpierw Aleksander musi uporać się jednak ze swoim najbliższym rywalem - zakończył Sauerland.
> Add a comment>
Przygotowania Danny'ego Greena (31-4, 27 KO) do zaplanowanej na 30 listopada w Perth walki o pas WBC wagi junior ciężkiej z Krzysztofem Włodarczykiem (45-2-1, 32 KO) wchodzą powoli w decydującą fazę.
- Wszystko przebiega zgodnie z planem, jestem w formie, sparuję między innymi z Polakiem Andrzejem Fonfarą, ale on jest chyba szpiegiem obozu Włodarczyka - śmieje się idol australijskich kibiców.
Green przyznaje, że Włodarczyka widział w akcji wiele razy i wysoko ocenia bokserski warsztat "Diablo". - Obejrzałem wiele jego walk i jestem pod dużym wrażeniem. Krzysztof to bokser kompletny, jest silny, szybki, ma solidny cios, mocną szczękę, dobrą obronę, to świetny zawodnik - chwali "Diablo" Danny Green, który będzie trzecim challengerem w karierze Włodarczyka jako czempiona WBC.
Wywiad z Danny Greenem już wkrótce na ringpolska.pl.
> Add a comment>
- Moim idolem bokserskim jest Roy Jones junior. Jako człowiek imponuje mi mój kolega z sali treningowej, mistrz Europy Grzesiek Proksa. A pana Andrzeja Gołotę szanuję, ale jestem pewien, że ja osiągnę więcej - mówi w wywiadzie dla "Polski The Times" Artur Szpilka (8-0, 6 KO), który w sobotę na gali w Uncasville zmierzy się z potężnie zbudowanym Amerykaninem Davidem Saulsberry (7-3, 7 KO).
22-latek z Wieliczki zapewnia, że choć ostatnio stał się prawdziwą gwiazdą mediów, koncentruje się tylko na sporcie i znudzony jest już wciąż powtarzanym pytaniem o to, czy nie odbije mu przysłowiowa "sodówka". - Szczerze mówiąc, to wkur... mnie już to pytanie. Tfu, przepraszam za bluzga, ale ciągle ktoś mnie pyta, czy mi nie odbija. Pewnie, że nie. Jestem tym, kim byłem. Odbieram telefony, nikomu nie odmawiam, nie zadzieram nosa. Ciężko pracuję każdego dnia - mówi "Szpila".
Artur Szpilka: materiały video, wywiady, informacje >>
Zawodnik 12 round KnockOut Promotions dodaje, że nie boi się największych sportowych wyzwań, ale świadom jest tego, na jakim obecnie znajduje się poziomie. - Gdybym dostał propozycję od Kliczków, oczywiście bym ją przyjął. Ale to nie oznacza, że jestem już gotów do takiej walki. Na razie w wadze ciężkiej to ja jestem dzieciakiem, który ma niezły cios, serce i parę walk za sobą. To zdecydowanie za mało. Ale bać to bym się nie bał - tłumaczy Artur Szpilka.
> Add a comment>