Joe DeGaurdia, szef grupy Star Boxing uległ poważnemu wypadkowi samochodowemu po organizowanej w sobotę gali w Huntington w stanie Nowy Jork. W auto DeGuardii wjechał z naprzeciwka inny kierowca, który wpadł w poślizg i poruszał się bez włączonych świateł.
Sprawca kolizji zmarł na miejscu. DeGuardia, który w przeszłości współpromował m.in. Alberta Sosnowskiego znajduje się w szpitalu. Jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
>
{dailymotion}xshssw_2012-07-28-orlando-salido-vs-moises-gutierrez_sport{/dailymotion}
> Add a comment>
http://www.youtube.com/watch?v=j220WbkB308
Były mistrz świata wagi lekkiej Julio Diaz (39-7, 28 KO) udanie zadebiutował w wadze półśredniej, nokautując w piątej rundzie Henry'ego Aurada (14-5-1, 11 KO) podczas gali w Indio w stanie Kalifornia. Dla Diaza był to pierwszy zawodowy występ od poniesionej w maju ubiegłego roku porażce z Kendallem Holtem.
>
Manuel Charr (21-0, 11 KO) powoli wchodzi w decydującą fazę przygotowań od zaplanowanej na 8 września walki z mistrzem świata WBC wagi ciężkiej Witalijem Kliczko (44-2, 40 KO). Pięściarz urodzony w Libanie głęboko wierzy w swoją wygraną i w rozmowach z rosyjską prasą bez problemu wymienia atuty, które pozwolą mu odebrać tytuł Ukraińcowi.
- Jestem szybszy i bardziej odporny na ciosy niż Kliczko. On przegrywał przed czasem, nie wytrzymywał trudów walki. Ja nigdy nawet nie leżałem na deskach, nikt nie zachwiał mną żadnym ciosem. Moja szczęka jest ze stali, a pięści twarde jak skała. Kliczko przekona się o tym bardzo szybko - mówi Charr.
- To będzie ostatnia obrona tytułu w wykonaniu Kliczki, ponieważ po prostu odbiorę mu go. Nieważne czy on zakończy karierę po tej walce czy nie. Po 8 września ludzie będą mówić tylko o mnie. Na konferencję prasową w Moskwie nie dojechałem, bo zapomniałem o wizie. Na walkę przylecę kilka dni wcześniej, zwiedzę Kremlin, Plac Czerwony a potem znokautuję Kliczkę - zapewnia pięściarz boksujący pod przydomkiem "Diamond Boy".
>
http://www.youtube.com/watch?v=4ylrqsJEmYE
Uważany do niedawna za jednego z najlepszych pięściarzy bez podziału na kategorie wagowe Pongsaklek Wonjongkam (85-4-2, 45 KO) pokonał przez techniczny nokaut w czwartej rundzie debiutującego na zawodowych ringach Ji-Hun Lee (0-1, 0 KO). Dla byłego mistrza świata wagi muszej było to drugie zwycięstwo od czasu poniesione w marcu porażki z Sonny Boyem Jaro.
>
Za 15 tysięcy funtów zostały wylicytowane spodenki Władymira Kliczki w których pięściarz walczył w rewanżowej walce z Tonym Thompsonem. 7 lipca podczas gali w szwajcarskim Brnie Ukrainiec znokautował Amerykanina w szóstej rundzie. Na spodenkach młodszego z braci Kliczko wypisane były imiona fanów ukraińskich czempionów "królewskiej" kategorii. Dochód z licytacji został przeznaczone na fundację badającą przypadki choroby Parkinsona.
> Add a comment>
Niewykluczone, że boksujący od początku zawodowej kariery w wadze półciężkiej Paweł Głażewski (17-1, 4 KO) przeniesie się do kategorii super średniej. Pięściarz z Białegostoku mógłby zadebiutować w nowym przedziale wagowym już 13 października podczas organizowanej przez grupę Babilon Promotion gali w Wieliczce.
"Głaz" od czasu kontrowersyjnej porażki punktowej z Royem Jonesem Jr pozostaje w treningu. 29-latek szlifuje formę w Białymstoku pod okiem Piotra Pożyczki. W tym roku Głażewski stoczył tylko jeden zawodowy pojedynek.
>
20 października podczas gali w Nowym Jorku na ring po półtorarocznej przerwie powróci boksujący w kategorii średniej Danny Jacobs (22-1, 19 KO). Amerykanin przez ostatnich kilkanaście miesięcy zmagał się z urazem kręgosłupa, który mógł nawet doprowadzić do częściowego paraliżu.
Jacobs ostatnią walkę stoczył w marcu ubiegłego roku. W lipcu 2010 roku Nowojorczyk stanął do pojedynku o wakujący tytuł mistrza świata WBO, jednak został znokautowany przez Dmitrija Piroga. Październikowy przeciwnik Jacobsa nie jest jeszcze znany. Głównym wydarzeniem tej imprezy będzie rewanżowe starcie Danny'ego Garcii z Erikiem Moralesem.
>
13 października na ring ma powrócić mistrz świata WBC wagi super koguciej Abner Mares (24-0-1, 13 KO). Meksykanin w tym roku stoczył tylko jeden pojedynek, pokonując jednogłośnie na punkty Erica Morela.
Wśród potencjalnych kandydatów dla 26-latka z Guadalajary wymienia się mistrza świata WBA kategorii koguciej Anselmo Moreno. Mares na ring miał wrócić 25 sierpnia w walce z Cristianem Esequivelem, jednak nabawił się kontuzji podczas przygotowań i jego występ anulowano.
>
972 ciosy wyprowadził wczoraj Robert Guerrero (30-1-1, 18 KO) podczas dwunastu rund walki z Selcukiem Aydinem (23-1, 17 KO). Amerykanin okazał się pierwszym pogromcą Turka, wygrywając z nim jednogłośnie na punkty.
Turek odpowiedział 528 uderzeniami, jednak zanotował trochę wyższą skuteczność. Aydin, dla którego był to drugie w zawodowej karierze występ na amerykańskich ringach po walce narzekał, że brak energii i niskie ciśnienie krwi od czwartej rundy.
Wszystkie ciosy - wyprowadzone/trafione:
Robert Guerrero 972/254 (26% skuteczności)
Selcuk Aydin 528/189 (36%)
Mocne ciosy - wyprowadzone/trafione:
Robert Guerrero 494/203 (41%)
Selcuk Aydin 386/164 (42%)
Ciosy przednią ręką - wyprowadzone/trafione
Robert Guerrero 478/51 (11%)
Selcuk Aydin 142/25 (18%)
>
Mistrz świata WBO wagi piórkowej Orlando Salido (39-11-2, 27 KO) pokonał przez techniczny nokaut w trzeciej rundzie Moisesa Gutierreza (21-5, 8 KO) podczas gali w Tepic. Meksykanin od pierwszego gongu ostro ruszył na Chilijczyka, który był bezbronny wobec silniejszego i bardziej doświadczonego rywala.
Gutierrez od początku zbierał bardzo dużo ciosów, lecz został poddany dopiero w trzeciej rundzie. Dla Salido było to drugie tegoroczne zwycięstwo. 20 października 31-latek ma teraz zmierzyć się z niepokonanym Miguelem Garcią.
>
Robert Guerrero (30-1-1, 18 KO) pokonał jednogłośnie na punkty Selcuka Aydina (23-1, 17 KO) i wywalczył tymczasowy pas mistrza świata wagi półśredniej. Amerykanin zdobył tym samym tytuł w czwartej kategorii wagowej.
Słabszy fizycznie Guerrero od pierwszych sekund starał się trzymać agresywnego Turka na bezpieczny dla siebie dystans. Czujny w obronie Amerykanin znakomicie balansował, unikając ataków przeciwnika, który jedynie od czasu do czasu był w stanie trafić pojedynczymi uderzeniami z prawej ręki. Guerrero bił kombinacjami i był zdecydowanie bardziej skuteczny.
Momentami Aydin przedzierał się do półdystansu i próbował wciągnąć Amerykanina do bójki, jednak nawet w takich sytuacjach to Guerrero zachowywał więcej zimnej krwi i pokazywał swoją bokserską wyższość. Presja zdecydowanie silniejszego Turka zaczęła przynosić oczekiwane efekty w dziesiątej rundzie. Po kilku ciosach przyjętych na korpus Amerykanin stał się w ringu bardziej statyczny i zaczął mocno łapać powietrze. Kryzys został opanowany przez Kalifornijczyka już po kilkudziesięciu sekundach. Precyzyjnie bite ciosy proste stopowały polującego w coraz bardziej rozpaczliwy sposób na nokaut Aydina.
W ostatniej rundzie Guerrero klinczował po każdym udanym ataku, jeszcze bardziej ograniczając możliwości odrobienia strat przez pięściarz znad Bosforu. Po dwunastu rundach sędziowie punktowali 117-111, 116-112 i 116-112 dla Amerykanina, który w ringu wystąpił pierwszy raz od kwietnia ubiegłego roku.
>
Kanaan - starożytna kraina na wschodnim wybrzeżu Morza Śródziemnego (teren późniejszej Palestyny, Syrii i Fenicji). Południowa część tych obszarów (Palestyna) wymieniana jest w Biblii jako ziemia obiecana Izraelitom przez Boga.
Znaleźć swój własny Kanaan nie jest łatwo. Jak pokazuje historia, nieraz trzeba poświęcić na to aż 40 lat, urządzić swoim cięmiężycielom składający się z dwunastu plag rozgardiasz, otworzyć Morze Czerwone, przespacerować się na bosaka po pustyni, stworzyć złotego cielca, zniszczyć złotego cielca i wykonać jeszcze szereg innych, mniej lub bardziej spektakularnych czynności. Dodatkowo dzisiaj sprawa jest nieco bardziej skomplikowana, bo trudno dokładnie określić gdzie leży nasza ziemia obiecana - raczej nie są to już bowiem tereny obecnej Syrii czy Palestyny. Niełatwo też znaleźć swojego Mojżesza. Zwłaszcza, że "mojżeszowanie" jest zajęciem czasochłonnym i co gorsza przy niewielkim błędzie, można nie ujrzeć wymarzonego celu wędrówki.
Niektórzy bez cienia wątpliwości nazywają rzeczy po imieniu: Kanaan = USA. Tak jak nasz najlepszy obecnie bokser zawodowy, Tomasz Adamek. Zdaje sobie, że wykonuję tu dosyć brawurowy (pewnie zbyt brawurowy) przeskok pomiędzy biblijną opowieścią rodem ze Starego Testamentu a tak przyziemną kwestią jaką jest boks. Dyskusja jaka przewija się ostatnio w mediach odnośnie stanu polskiego pięściarstwa, dosyć zgrabnie łączy mi się z tą metaforą. Bokserski Kanaan - czyli miejsce gdzie najefektywniej i najkorzystniej dla samego siebie można rozwijać własną karierę.
Jak zostało wcześniej wspomniane, najgłośniej - za sprawą naszego najlepszego obecnie boksera zawodowego - słychać ostatnio, że tą prawdziwą, jedyną, słuszną drogą w poszukiwaniu szczęścia jest wykupienie biletu lotniczego do Stanów Zjednoczonych. Trudno dziwić się autorowi tych słów, że święcie wierzy w swoje przekonania. Wszak to właśnie w dużej mierze dzięki pojedynkom rozgrywanym za Oceanem, przemienił się z anonimowego boksera w gwiazdę rodzimego pięściarstwa. Zdobył tytuły mistrzowskie w dwóch różnych kategoriach wagowych, otrzymał szansę walki o prymat w wadze ciężkiej - jego sukcesy są zresztą powszechnie znane. Jeszcze w 2004 roku toczył pojedynek w jednej z warszawskich galerii handlowych, by rok później już na amerykańskiej ziemi, wywalczyć mistrzowski tytuł federacji WBC w kat. do 175 funtów. To naprawdę miła i przede wszystkim zauważalna odmiana. Można tym "nowym światem" się zafascynować i fascynacji tej bez reszty ulec.
Ba, można znaleźć nawet przykłady, będące jej uzasadnieniem. Jak choćby Mariusz Wach, który w kilkanaście miesięcy po przybyciu do USA, z mocno zapomnianego, trapionego non stop kontuzjami zawodnika wyrósł do jednego z głównych kandydatów do walki z którymś z braci Kliczko. Można przywołać też przykład Andrzeja Fonfary, który pod okiem znanego nam dobrze Sama Colonny, coraz śmielej i coraz efektywniej dopycha się do walk o najwyższe laury.
Niestety "Góral" zapomina, nie rozumie, nie chce zrozumieć kilku faktów. Po pierwsze nie każdy jest w stanie być drugim Tomaszem Adamkiem. Mówiąc bardziej dosłownie - nie każdy jest w stanie wejść w buty Tomasza Adamka - tzn mieć na tyle wytrwałości, ambicji, szczęścia a przede wszystkim talentu, żeby zrobić na trudnej amerykańskiej ziemi poważną karierę. Co np. z naszymi "cruiserami", których w polskim boksie mamy całkiem pokaźną ilość? Doskonale wiemy przecież, że dywizja ta w USA praktycznie nie istnieje na szeroką skalę. Zresztą przekonał się o tym na własnej skórze sam Adamek.
> Add a comment>
Shawn Porter (20-0, 14 KO) pokonał jednogłośnie na punkty Alfonso Gomeza (23-6-2, 12 KO). Po dziesięciu interesujących rundach sędziowie punktowali 98-92, 97-93 oraz 96-94 dla 24-latka z Ohio. Stawką pojedynku był pas WBO NABO wagi półśredniej.
Faworyzowany Porter był na przestrzeni walki zawodnikiem szybszym i skuteczniejszym, jednak agresywnie usposobiony Gomez dążył do wymian w półdystansie i sprawiał rywalowi sporo problemów w trakcie początkowych rund. Z czasem zmęczenie Gomeza pozwoliło Porterowi lokować na przeciwniku całe serie czysto trafianych kombinacji.
Gomez do końca atakował, jednak nie był w stanie skutecznie zamknąć w narożniku dobrze ruszającego się na nogach oponenta. Dla Portera było to drugie zwycięstwo po powrocie na ring po ponad rocznej przerwie.
> Add a comment>
Boksujący w kategorii super średniej Goerge Groves (15-0, 12 KO) pokonał przez techniczny nokaut w szóstej rundzie Francisco Sierrę (25-6-1, 22 KO) podczas gali w San Jose. Dla Anglika był to pierwszy tegoroczny występ.
Sierra rozpoczął pojedynek z dużym animuszem, jednak od pierwszych rund nadziewał się na kontrujące ciosy boksującego z defensywy Anglika. W szóstym starciu Meksykanin został ustrzelony idealnym sierpowym po którym padł na deski. Sierra zdołał wstać, ale kilka sekund później został zasypany gradem ciosów i zatrzymany przez sędziego ringowego.
W trzeciej rundzie Groves nabawił się głębokiego rozcięcia łuku brwiowego co najprawdopodobniej uniemożliwi jego planowany na 14 września występ podczas gali w Londynie.
>
W niedawnym wywiadzie dla telewizji Orange Sport, najlepszy obecnie polski pięściarz zawodowy Tomasz Adamek (46-2, 28 KO) skomentował m.in. ostatni pojedynek Artura Szpilki (12-0, 9 KO), w którym pochodzący z Wieliczki pięściarz pokonał na punkty byłego kilkukrotnego pretendenta do tytułu mistrza świata wagi ciężkiej, Jameela McCline'a.
- Przyjeżdża stary McCline. który prawdopodobnie był przygotowany na 70%. Za sparingi w USA trzeba płacić, a u niego sprawy prywatnie źle się rozstrzygnęły, to przyjechał zarobić parę złotych. A jeszcze złamał (Szpilce - red.) szczękę. Zawodnik, który nie miał nigdy "kopa". To był pięściarz dość szybki, ale średni. Swój "time" miał kilka lat temu. Każdy ma swój czas, który mija. Jeżeli przyjeżdża bokser będący na emeryturze, robi problemy i łamie szczękę, to o czym my gadamy? - ocenił surowo Adamek.
- Gadaniem można nabijać ludzi przez pewien moment. Potem poprzeczka zostaje podniesiona wyżej i jeśli ten ktoś przegrywa - a był już kiedyś w Polsce taki przypadek, kiedy zawodnik był kreowany na mistrza, przegrał i do tej pory się nie odbudował. Bo ludzie się zawiedli. Ja nigdy nie mówię dużo, ja dużo robię. Idę na salę i ciężko trenuję. Przegrałem pojedynek (z Kliczką -red.), popełniłem kilka błędów, przeprosiłem kibiców, nie byłem wówczas sobą. Ale powróciłem, trenuję, wygrałem dwie walki i jeśli Bóg da zdrowie znów stanę do walki o mistrzowski pas - dodał podopieczny trenera Rogera Bloodwortha.
"Góral" po raz kolejny pokusił się także o ocenę obecnego stanu polskiego boksu. - Są u nas talenty. Polacy to naród twardy i zawzięty. Ale ktoś musi ich uczyć tego boksu. Czy w boksie czy w piłce nożnej stoimy na takim jednym, tym samym poziomie. Potrzeba wielkich fachowców aby ten boks szedł w górę (...) Polski boks jest jaki jest, bo za dużo w nim jest reklamy, a mało efektu. Przyjeżdżają na walkę zawodnicy z którymi Polacy wygrywają bardzo łatwo, nabijają sobie rekordy 26-0, 30-0, tak naprawdę z nikim nie boksując. Ja też miałem rekord 27, czy 28 do zera, nie mając ciężkich przepraw. Pierwszy trudny pojedynek miałem dopiero w USA. Od tego momentu stoczyłem wiele ciężkich walk i tak naprawdę dopiero te walki powodują, że zdobywasz pasy, twoja kariera idzie w górę i kochają cię kibice. Bo to jest cały biznes. Jeżeli masz kibiców, to jesteś "do przodu". Nie masz kibiców... Np. niektóre gale w Polsce. Jakie są? Ilu jest kibiców? Na fanów trzeba sobie zasłużyć. Dlatego powtarzam. Jeżeli ktoś jest popularny - tak jak nazwisko o którym rozmawialiśmy - a bilety są niesprzedane, to pytam gdzie jest ta popularność? Pokazałem we Wrocławiu, że Polacy mnie kochają. Było 45 tysięcy ludzi z czego może 5 tysięcy przyszło na Kliczkę, 40 tysięcy na Adamka. Dziękuje zawsze kibicom i szanuje ich - skomentował Adamek.
> Add a comment>
Szykujący się do walki o mistrzostwo świata wagi średniej Grzegorz Proksa oraz Paweł Kołodziej, Krzysztof Kopytek, Fiodor Łapin i Maciej Miszkiń na Kasprowym Wierchu. Pięściarze przebywają obecnie na zgrupowaniu w Zakopanem.
>
Sharif Salim, menadżer zdobywającego coraz większe uznanie za Oceanem Setha Mitchella (25-0-1, 19 KO) zdradził, że jego pięściarz celuje w pas mistrza świata wagi ciężkiej federacji WBC. Tytuł World Boxing Council aktualnie posiada Witalij Kliczki, jednak obóz Amerykanina liczy na to, że Ukrainiec jesienią zakończy zawodową karierę i zawakuje mistrzowski pas.
- Myślę, że Witalij odejdzie na emeryturę a wtedy my zaatakujemy pozostawiony przez niego tytuł. Chcielibyśmy doprowadzić do takiej walki pod koniec obecnego albo na początku przyszłego roku - mówi Salim.
Podobne plany ma zajmujący aktualnie pierwsze miejsce w rankingu WBC wagi ciężkiej Chris Arreola. Mitchell na ring powróci 6 października, kiedy to skrzyżuje rękawice z Johnathonem Banksem. Kolejny występ Amerykanina planowany jest na 15 grudnia.
>