Mistrz świata wagi ciężkiej federacji WBA, IBF i WBO Władimir Kliczko (56-3, 49 KO) na tydzień przed zaplanowaną na przyszłą sobotę walką z Jeanem Markiem Mormeckiem (36-4, 22 KO) przeszedł operację usunięcia kamieni nerkowych.
Jak poinformował menadżer boksera Bernd Boente, "Dr Stalowy Młot" czuje się już dobrze i jest gotów powrócić na salę treningową. Zdaniem Boente pojedynek Kliczki z Mormeckiem nie jest zagrożony, o ile u ukraińskiego czempiona nie pojawią się nagle jakieś komplikacje zdrowotne.
Władimir Kliczko trafił do szpitala w Dusseldorfie w piątek, skarżąc się na silne bóle podbrzusza.
>
W głównym wydarzeniu wieczoru gali w Nowym Jorku Miguel Cotto (37-2, 30 KO) pokonał przez techniczny nokaut w dziesiątej rundzie Antonio Margarito (38-8, 27 KO) i obronił pas WBA wagi junior średniej. Przed zastopowaniem rywalizacji Portorykańczyk przeważał w ringu.
Zgodnie z oczekiwaniami lepiej zaczął Cotto, który utrzymywał walkę na dystans i skutecznie kontrował nacierającego Meksykanina. Portorykańczyk momentami decydował się toczyć otwartą wojnę z Margarito, ale chwilę później wracał do bezpiecznej dla siebie taktyki. Cotto starał się ponawiać ciosy z lewej ręki, które obijały dwukrotnie operowane w ciągu ostatnich miesięcy oko Meksykanina. Margarito z kolei koncentrował się na ciosach na korpus, ale nie przyniosły one tak dobrych efektów jak w pierwszej walce pięściarzy sprzed trzech lat.
Z biegiem czasu prawa powieka Margarito zaczęła się zamykać, a po ósmej rundzie lekarza poważnie przymierzali się do przerwania zawodów. Ostatecznie Meksykanin wytrwał kolejne trzy minuty, ale kilka sekund po rozpoczęciu dziesiątego starcia pojedynek został zatrzymany w wyniku kontuzji. Po dziewięciu rundach Cotto zdecydowanie prowadził na kartach punktowych. Portorykańczyk, dla którego było to drugie tegoroczne zwycięstwo i druga obrona pasa WBA, udanie zrewanżował się za poniesioną ponad trzy lata temu porażkę.
>
Podczas gali w Nowym Jorku, Brandon Rios (29-0-1, 22 KO) pokonał przez techniczny nokaut w jedenastej rundzie Johna Murraya (31-2, 18 KO). Do momentu przerwania walki Amerykanin zdecydowanie prowadził na punkty.
Rios podczas ceremonii ważenia nie zmieścił się w limicie wagi lekkiej, a nie najlepsza dyspozycja Amerykanina była widoczna w wielu momentach. Pojedynek toczył się przez większość czasu w półdystansie, gdzie Rios karcił rywala ciosami podbródkowymi. Anglik przeważnie dobrze rozpoczynał rundy, ale po kilkudziesięciu sekundach był spychany do defensywy.
Koniec zawodów przyszedł w jedenastej rundzie, kiedy to Amerykanin w końcu zaczął zmieniać tempo swoich akcji, trafił Murraya prawym sierpowym, a po kilku kolejnych ciosach podbródkowych zmusił sędziego ringowego do zastopowania rywalizacji. Pomimo wygranej, Rios stracił tytuł WBA wagi lekkiej i najprawdopodobniej już niedługo przeniesie się do kategorii junior półśredniej.
>
Pawła Wolaka (29-2, 19 KO), kiedy zapowiadał go Michael Buffer przywitały oklaski, Delvina Rodrigueza (26-5, 14 KO) gwizdy w Madison Square Garden. Po walce o tytuł IBO, obaj dostali owacje. Była znowu ta dziesiąta runda i znowu klasyk, ale tym razem klasyk bez polskiego happy endu - kiedy wydawało się, że to Polak ma więcej siły, to Rodriguez zaskoczył znakomitą serią kolejnych siedmiu uderzeń. Jak Wolak ustał na nogach przez środkowe 60 sekund tej rundy, wie tylko on sam, a sędziowie nie mieli tym razem wątpliwości ogłaszając jednogłośne zwycięstwo Delvina Rodrigueza (98:91, 98:92, 100:90). Paweł Wolak przegrał, bo w tej walce był pięściarzem znacznie rzadziej trafiającym czystymi ciosami: 257 uderzeń Rodrigueza doszło celu (tylko 167 Wolaka), a na 237 mocnych ciosów boksera z Dominikany, "Wściekły Byk" tym razem odpowiedział ponad stoma ciosami mniej...
"Wściekły Byk" już w pierwszej rundzie pokazał, że wiele zapamiętał z pierwszej walki. Lewy prosty, a przede wszystkim lepsze poruszanie się podczas ataków sprawiały Rodruiguezowi sporo kłopotów. Od trzeciej zaczęła się wojna, jaka w pierwszej walce obu pięściarzy - tylko wtedy, dopiero od siódmej czy ósmej rundy, zaczęły wchodzić ciosy podbródkowe pięściarza z Dominikany. Teraz sprawiały one Pawłowi kłopoty znacznie szybciej i... znacznie częściej niż na początku pierwszej walki. Rodriguez był jednak tylko tak długo skuteczny - niezłe prawe proste strzelane na atakującego Wolaka - jak starczyło mu siły i wytrzymywał presję ciągle atakującego i wyprowadzającego mnóstwo ciosów Pawła.
Im dłużej trwała walka, tym częściej Rodriguez się mylił w kontrach, a Wolak skracał dystans tak szybko,że rywal nie potrafił odbijać go podbródkowymi. Tradycyjnie była krew Polaka, ale wiadomo było, że przynajmniej w tej walce, nie skończy z nienaturalnie, koszmarnie napuchniętym okiem. Ostatnie rundy znowu nie były korzystne dla Wolaka, który zbyt często zostawał w tym samym miejscu po zadaniu serii ciosów, co Rodriguez wykorzystywał coraz częściej trafiając nad lewą ręką Polaka. Kryzys przyszedł w najgorszym z możliwych momentów - w dziesiątej rundzie, kiedy Rodriguez zaskoczył Wolaka znakomitą serią kolejnych siedmiu uderzeń. Paweł z trudem utrzymał się na nogach (sędzia John McKie dał tę rundę Rodriguezowi różnicą dwóch punktów), jeszcze próbował, ale było wiadomo, że tej walki Wściekły Byk już nie wygra.
> Add a comment>
Abner Mares (23-0-1, 13 KO) zwyciężył jednogłośną decyzją sędziów Josepha Agbeko (28-4, 22 KO), broniąc tytułu IBF wagi koguciej. Pojedynek był rewanżem za walkę z sierpnia, kiedy to Mares wygrał niejednogłośnie na punkty.
Po dwunastu emocjonujących ruundach wszyscy sędziowie punktowali 118-110 dla Meksykanina. Mares od pierwszej rundy był dużo bardziej efektywny w swoich atakach i bardziej uważny w obronie. Agbeko starał się kontrolować pojedynek lewym prostym, ale większość jego uderzeń pruła powietrze. Meksykanin od drugiej rundy walczył z rozciętym prawym łukiem brwiowym.
Ghańczyk starał się często wyprowadzać lewe sierpowe, chcąc pogłębić kontuzję rywala, ale Mares trzymał wysoko prawą rękawicę. Do końcowego gongu Agbeko nie potrafił zmienić obrazu walki, a Meksykanin znakomicie akcentował swoją przewagę w końcówce każdej z rund. Dla pięściarza z Afryki była to już trzecia porażka w ciągu ostatnich czterech występów.
>
Już za kilka godzin na gali "Wojak Boxing Night" Dawid Kostecki zmierzy się z Byronem Mitchellem w pojedynku o pasy WBC Baltic i WBA Inter-Continental wagi półciężkiej. Kilka godzin później na ring w Madison Square Garden do rewanżowej walki z Delvinem Rodriguezem wyjdzie Paweł Wolak. W międzyczasie na gali w Helsinkach rozstrzygną się losy mistrzowskich tytułów EBU i WBA Regular królewskiej dywizji. Zapraszamy do dyskusji i typowana wyników walk. Tradycyjnie wśród Czytelników rozlosujemy bokserskie upominki.
>
Delvin Rodriguez (26-5-3, 14 KO) nie dał szans Pawłowi Wolakowi (29-2-1, 19 KO) w rewanżowym starciu rozegranym na gali w Madison Square Garden, pewnie wygrywając na punkty.
Walka rozpoczęła się pomyślnie dla aktywniejszego i ofensywnie nastawionego "Polskiego Wściekłego Byka", ale już od drugiej rundy zaczęła się uwidaczniać przewaga wyszkolenia technicznego Rodrigueza, który skutecznie trafiał seriami ciosów bitych w różnych płaszczyznach. Szczególnie efektywne okazały się uderzenia podbródkowe boksera z Dominikany, po których bardzo często odskakiwała głowa nieustępliwego i szalenie wytrzymałego Wolaka.
W środkowych starciach Wolak na moment odzyskał energię i popisał się kilkoma udanymi akcjami, ale dobrze wyczuwający dystans i pracujący na nogach Rodriguez szybko uspokoił sytuację.
Ostatnia runda pojedynku to popis pewnego siebie Rodrigueza, który kolejnymi ciosami solidnie wstrząsnął Wolakiem i wydawało się, że może rozstrzygnąć pojedynek przed czasem. Po rozegraniu dziesięciu starć sędziowie punktowali jednogłośnie 98-92, 99-91 i 100:90 na korzyść Dominikańczyka.
> Add a comment>
Anselmo Moreno (32-1-1, 11 KO) pokonał jednogłośnie na punkty Vica Darchinyana (37-4-1, 27 KO) i tym samym obronił pas WBA wagi koguciej. Sędziowie punktowali 117-110, 120-107 oraz 115-112 dla Panamczyka.
Moreno od pierwszego gongu bezlitośnie wykorzystywał każdy błąd Ormianina, który atakował bardzo chaotycznie. Darchinyan wskakiwał do półdystansu ciosami sierpowymi, ale Panamczyk skutecznie balansował tułowiem i jednocześnie kontrował. Ormianin nie potrafił nic zmienić przez cały pojedynek, a przewaga Moreno rosła z każdą rundą.
Dla Panamczyka była to pierwsza wygrana od momentu podpisania kontraktu z Golden Boy Promotions. Darchinyan zaliczył z kolei drugą przegraną w ciągu ostatnich czterech zawodowych występów.
>
Mike Jones (26-0, 19 KO) pokonał jednogłośnie na punkty Sebastiana Lujana (386-2, 24 KO) i wywalczył pozycję obowiązkowego pretendenta do pasa IBF wagi półśredniej. Sędziowie po dwunastu rundach punktowali 119-109, 119-109 oraz 118-110 dla Amerykanina.
Filadelfijczyk przez większą część pojedynku boksował na wstecznym biegu skutecznie kontrując nacierającego Argentyńczyka. Ataki Lujana były nieskuteczne oraz mało przemyślane, co sprawiło, że odpowiedzi Jonesa łatwo dochodziły celu. Pod koniec pojedynku Argentyńczyk zaczął słabnąć kondycyjnie, a Amerykanin przeszedł wówczas do jeszcze bardziej zdecydowanego ataku.
Na początku przyszłego roku Jones spotka się z Randallem Baileyem w walce o wakujący tytuł IBF kategorii półśredniej.
>
W głównym wydarzeniu gali "Wojak Boxing Night" organizowanej w warszawskim hotelu "Hilton", Dawid Kostecki (38-1, 25 KO) znokautował w czwartej rundzie Byrona Mitchella (29-9-1, 22 KO) i obronił tym samym pasy WBA Inter-continental oraz WBC Baltic wagi półciężkiej. Do momentu przerwania walki Polak zdecydowanie prowadził na punkty.
Od pierwszej rundy widoczna była duża przewaga szybkości "Cygana", który seriami ciosów bitymi w różnych płaszczyznach zaskakiwał doświadczonego rywala. Amerykanin próbował się odgryzać, jednak to tylko pobudzało pięściarza grupy 12 Round KnockOut Promotions, który pozostawał czujny w defensywie i bardzo skuteczny przy kontratakach.
Pojedynek zakończył się w czwartej rundzie, kiedy to Kostecki doprowadził do celu dwa kolejne potężne prawe sierpowe, które powaliły na deski byłego mistrza świata wagi super średniej. Mitchell próbował się podnieść, ale sędzia ringowy wyliczył przybysza zza Oceanu do dziesięciu. Dla Polaka była to trzecia tegoroczna wygrana.
>
Robert Helenius (16-0, 11 KO) pokonał niejednogłośnie na punkty Derecka Chisorę (15-1, 9 KO) i wywalczył wakujący tytuł mistrza Europy kategorii ciężkiej.
Chisora od pierwszego gongu był pięściarzem bardziej aktywnym. Brytyjczyk wywierał na rywalu presję, wyprowadzał więcej ciosów, ale to mniej liczne ciosy Heleniusa miały większą moc i robiły zdecydowanie większe wrażenie na rywalu.
W drugiej odsłonie przewaga Fina, który nieco podkręcił tempo, była bardziej wyraźna, ale w rundzie trzeciej Helenius ponownie był bardzo pasywny. Także w następnym starciu "Nordycki koszmar" oddał inicjatywę rywalowi, który trafiał licznymi ciosami podbródkowymi i zakończył tą odsłonę potężnym prawym prostym.
Helenius zdecydowanie lepiej rozpoczął rundę piąta, ale w drugiej połowie tego starcia do głosu ponownie doszedł Chisora, który atakował całymi seriami. Także przez większą część szóstej odsłony inicjatywę miał Chisora, który nie miał większych problemów ze skracaniem dystansu i poza pojedynczymi akcjami rywala dominował w ringu.
Brytyjczyk zmienił nieco swoją taktykę w rundzie siódmej, w której dosyć niespodziewanie przestał wywierać na rywalu presję i wyprowadzał zdecydowanie mniej ciosów, ale w kolejnej odsłonie Chisora był ponownie stroną atakującą i licznymi kombinacjami zaznaczył swoją przewagę. Helenius starał się zaskoczyć rywala w rundzie 10. spychając go do defensywy, ale Brytyjczyk nic nie robił sobie z ataków przeciwnika, a w drugiej połowie tego starcia kilka razy trafiał potężnym sierpami.
Runda 11. i 12. nie przyniosły znaczących zmian. Chisora, mimo że przez cała walkę był zdecydowanie bardziej aktywny, zachował więcej siły i cały czas miał inicjatywę, a Helenius nie potrafił znaleźć sposobu na stale nacierającego Brytyjczyka. W ostatnim starciu doszło do kilku efektownych wymian i wydaje się, że niewiele brakowało by Chisora wylądował na deskach. Obydwaj pięściarze mimo wielkiego zmęczenia dotrwali do ostatniego gongu.
Po 12 rundach sędziowie punktowali: 115-113, 113-115 i 115-113 na korzyść Heleniusa. Wydaje się jednak, że to Chisora bardziej zasłużył na zwycięstwo w tej walce.
> Add a comment>
Notowany na szóstym miejscu w rankingu prestiżowej federacji WBC Paweł Głażewski (17-0, 4 KO) pokonał jednogłośnie na punkty doświadczonego Matthew Barneya (28-7-1, 6 KO). Po sześciu rundach sędziowie punktowali 58-57, 58-57 oraz 58-56 dla Polaka.
Anglik od początku cofnął się do defensywy i klinczował przy każdej próbie ataku "Głaza". Zawodnik Babilon Promotion nieustannie szedł do przodu, ale Brytyjczyk nisko pochylał tułów i nie pozwalał rozkręcić się Polakowi. W trzeciej rundzie Głażewski w końcu doprowadził do celu kilka ciosów sierpowych i zaczął przebijać się przez defensywę niewygodnego Barneya.
W czwartym i piątym starciu "Głaz" coraz częściej zamykał przeciwnika w narożnika i trafiał kombinacjami ciosów prostych. Polak starał się wykorzystywać nisko opuszczoną lewą rękę Anglika i lokować na szczęce uderzenia prawą rękawicą. W szóstej rundzie to Głażewski dalej przeważał, ale doświadczenie pozwoliło Brytyjczykowi dotrwać do ostatniego gongu bez większego zagrożenia.
>
W pojedynku kategorii ciężkiej Krzysztof Zimnoch (9-0-1, 7 KO) pokonał jednogłośnie na punkty Gabora Farkasa (6-20-5, 3 KO). Wszyscy sędziowie wypunktowali wysoką wygraną pięściarza z Białegostoku.
W pierwszych dwóch rundach Polak miał spore problemy z wyczuciem dystansu. Węgier głównie unikał walki i starał się dotrwać do finałowego gongu, a atakujący Polak długo nie mógł znaleźć sposobu na rozmontowanie obrony rywala. Dopiero w trzeciej rundzie kilka celnie ulokowanych lewych sierpowych na szczękę zmusiło Farkasa do zapoznania się z deskami.
Węgier podniósł się i kontynuował pojedynek, ale dalej ograniczał się jedynie do unikania nadlatujących uderzeń. Do końca walki pięściarz współpromowany przez grupy 12 Round KnockOut Promotions oraz Babilon Promotion nie był w stanie przeprowadzić żadnej znaczącej akcji. W profesjonalnej karierze Polaka była to dopiero druga wygrana odniesiona na pełnym dystansie.
>