Conor McGregor jest przekonany, że to on jest "głównym rozgrywającym" w trakcie promocji swojej super-walki z Floydem Mayweatherem Jr. Irlandzki mistrz UFC zaznacza jednak, że mocno reklamując zbliżającą się potyczkę działa w pełni świadomie i liczy na ogromne zyski po podsumowaniu przychodów ze szlagierowego starcia.

- To ja to wszystko ciągnę - mówi "Notorious". - To o mnie mówiło się podczas całej trasy promocyjnej, o moim garniturze z napisami "Fuck You", o moim futrze z norek, nawet gdy on próbował obrzucić mnie pieniędzmi, to pozostał obraz banknotów spadających na mnie niczym deszcz.

- Wszystko tu kręci się wokół mnie, a ja zamierzam zebrać każdy okruszek, ze wszystkiego, ze sprzedaży jedzenia, napojów, biletów, PPV, całą swoją dolę. Gdy walka się skończy, usiądę i przeliczę swoją kasę i myślę, że doliczę się 100 milionów dolarów, wezmę to, co mi się należy. Potem zobaczymy, co będzie dalej - dodaje Conor McGregor.

Pojedynek, na zasadach boksu, pomiędzy Floydem Mayweatherem Jr i Conorem McGregorem odbędzie się 26 sierpnia w Las Vegas. Dla "Money" Floyda będzie to powrót na ring po ponad dwuletniej przerwie. Rywal czempiona pięciu kategorii wagowych zadebiutuje na pięściarskim ringu.